Władze Kuby, Nikaragui i Wenezueli zadeklarowały w środę swoją solidarność i poparcie dla Rosji w związku z kryzysem wokół Ukrainy. Wyrażono także sprzeciw wobec ogłoszonych we wtorek w stosunku do Rosji sankcji gospodarczych UE i USA.
Deklaracje te zbiegają się z wizytą w Hawanie Wiaczesława Wołodina, przewodniczącego izby niższej rosyjskiego parlamentu, Dumy Państwowej.
W środowym komunikacie prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel wyraził solidarność z Kremlem i poparł oświadczenie kubańskiego MSZ, oskarżające władze USA o “narzucanie ekspansjonizmu” ku granicom Rosji.
“Prowadzi to do zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego w tym kraju, pokoju w regionie oraz na świecie” - napisało MSZ w Hawanie zarzucając władzom amerykańskim szerzenie “manipulacji o nieustannym zagrożeniu Ukrainy masową inwazją rosyjskich wojsk”.
Niezależny portal kubański 14ymedio przypomniał, że deklaracja MSZ zbiega się ze środową wizytą przewodniczącego Wołodina w Hawanie. Wskazuje, że w czwartek rosyjski polityk ma odwiedzić również Nikaraguę.
W środę także władze Nikaragui wyraziły solidarność z Rosją po uznaniu przez nią niepodległości samozwańczych republik w ukraińskim Donbasie.
Na łamach wydawanego w Managui dziennika “Confidencial” prezydent Nikaragui Daniel Ortega stwierdził, że jest pewien, iż w przypadku zorganizowania w obu tych tzw. republikach ludowych referendum oba te regiony opowiedziałyby się za przyłączeniem do Rosji.
W środę działania Rosji wobec Ukrainy poparł też prezydent Wenezueli Nicolas Maduro, uzasadniając uznanie przez Moskwę samozwańczych republik w Donbasie mianem “odważnej ofensywy rosyjskiego narodu w obliczu zagrożenia ze strony NATO”.
W sobotę dobiegła końca pięciodniowa wizyta w Ameryce Łacińskiej wicepremiera Rosji Jurija Borisowa. Na trasie jego podróży znalazły się Wenezuela, Nikaragua oraz Kuba, gdzie podpisane zostały umowy dotyczące zwiększenia współpracy z Rosją lub przedstawiono zamiar intensyfikacji tych stosunków w najbliższej przyszłości.
Marcin Zatyka (PAP)