Sankcje nałożone przez Departament Stanu w odpowiedzi na uznanie przez Rosję donbaskich separatystów dotknęły dwa banki rosyjskie: PSB i WEB. PSB powstał jako "bank przeciwko sankcjom", by kredytować sektor obronny, WEB zaś obsługuje rosyjski dług.
O utworzeniu specjalnego "banku przeciwko sankcjom" zadecydował w 2018 roku rząd Rosji i bank centralny. Chodziło o to, by uchronić przed działaniem sankcji sektor obronny i by obsługą kontraktów państwowych i zamówień publicznych w dziedzinie obronności zajmował sie specjalny bank. Wcześniej operacje w ramach zamówień w dziedzinie obronności obsługiwało kilka banków, zatwierdzonych przez bank centralny.
PSB utworzony został na bazie Promswiazbanku, wybrany ze względu na rozmiar i dużą sieć oddziałów. Na czele PSB stanął Piotr Fradkow - bankowiec, którego ojciec w latach 2007-16 kierował Służbą Wywiadu Zagranicznego (SWR). Wcześniej Michaił Fradkow był premierem Rosji (w latach 2004-2007). Po tej decyzji Promswiazbank został dokapitalizowany i przejęty przez państwo.
W styczniu 2019 roku PSB udzielił przedsiębiorstwom przemysłu obronnego pierwszych kredytów, na łączną sumę 130 mld rubli (obecnie - ponad 1,6 mld USD). Rozpoczął też przejmowanie od innych banków obsługi kontraktów państwowych dla przemysłu obronnego.
Z kolei bank WEB zajmuje się obsługą niemal całego długu zewnętrznego Rosji. Zarządza też kredytami, których państwo rosyjskie udziela innym krajom. Nie działa więc jako bank komercyjny i nie finansuje już, jak dawniej, wielkich projektów logistycznych.
W przeszłości to właśnie WEB finansował projekty związane z igrzyskami olimpijskimi w Soczi (ok. 3 mld USD), udzielał też kredytów na projekty w Donbasie (ok. 8 mld USD)
Sankcje przeciwko WEB i PSB objęły dziesiątki spółek-córek obu tych organizacji. Znalazł się wśród nich: bank Roseksimbank, spółka Angstrem-T produkująca mikrosystemy, klub piłkarski CSKA Moskwa, którego pakiet kontrolny należy do banku WEB, a także: holding węglowy Sibuglemet, towarzystwo ubezpieczeniowe EKSAR, spółki dysponujące tankowcami i innymi jednostkami morskimi.
Włączenie tak wielu zależnych spółek na "czarną listę" świadczy o tym, że USA chcą ukrócić praktykę, gdy firma objęta sankcjami aktywnie tworzyła sieć spółek z udziałem poniżej 50 procent, tak by ominąć restrykcje - ocenia RBK.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)