Uznanie przez Rosję separatystycznych "republik" w Donbasie oznaczałoby jasne pogwałcenie suwerenności Ukrainy i zmianę w kierunku eskalacji - powiedziała we wtorek ambasador USA przy NATO Julie Smith. Dodała, że NATO będzie musiało rozważyć zmianę rozmieszczenia swoich sił w przypadku pozostania wojsk rosyjskich na Białorusi.
"Jeśli oni (tj. Rosja - PAP) tego dokonają, będzie to jasne pogwałcenie integralności terytorialnej Ukrainy i jej suwerenności, a także porozumień mińskich. Byłoby to więc oczywiście nowe przesunięcie w eskalacji" - powiedziała Smith podczas briefingu prasowego w przeddzień spotkania ministrów obrony NATO. Przedstawicielka Waszyngtonu stwierdziła, że USA będą "blisko monitorować sytuację i decydować, co powinniśmy zrobić, jeśli chodzi o dodatkowe sygnały wobec Rosjan".
Pytana przez PAP o dalsze wzmacnianie wschodniej flanki NATO, zwłaszcza w przypadku pozostania sił rosyjskich na Białorusi, Smith odparła, że USA "bardzo blisko współpracuje z każdym członkiem Sojuszu, by stwierdzić, czy istnieją dodatkowe potrzeby bezpieczeństwa, które muszą być zapewnione".
"Bez wątpienia poświęcimy sporo czasu na ten temat w ciągu najbliższych dwóch dni" - oświadczyła.
Ambasador stwierdziła również, że na razie trudno jest ocenić, czy Rosja rzeczywiście zaczęła wycofywać część swoich żołnierzy znad granicy z Ukrainą, jak oświadczył we wtorek rosyjski resort obrony.
"Wszystko, co mogę teraz powiedzieć, to, że będziemy musieli się temu przyjrzeć i to zweryfikować. Być może pamiętacie, że pod koniec grudnia też ze strony Moskwy widzieliśmy takie twierdzenia, ale fakty na miejscu ich nie potwierdzały" - podkreśliła Smith. "Musimy więc poczekać i przyjrzeć się temu, bo dopiero dziś to usłyszeliśmy. Mam nadzieję, że będziemy wiedzieć więcej w ciągu najbliższych 1-2 dni" - powiedziała.
Oskar Górzyński (PAP)