żużlowe drużyny z Gdańska i Zielonej Góry walczyć będą w tym sezonie o utrzymanie w żużlowej ekstralidze, a jedna z nich będzie musiała od razu opuścić doborowe towarzystwo. Tymczasem równo 20 lat temu obywa zespoły toczyły wyrównaną walkę o mistrzostwo Polski.
Jedną z gwiazd sezonu żużlowego w Polsce w roku 1985 był Grzegorz Dzikowski, dzisiaj trener Lotosu Gdańsk. Na torze nadal występuje natomiast Andrzej Huszcza, który był filarem Falubazu Zielona Góra w roku 1985.
Przed dwudziestu laty minimalnie lepsi na mecie sezonu byli zielonogórzanie.
W czasie walki o mistrzostwo Polski o sile gdańskiego Wybrzeża decydowali przede wszystkim Zenon Plech, Mirosław Berliński i Grzegorz Dzikowski. Obecny trener żużlowców z Gdańska daleki jest jednak od określania ówczesnej drużyny mianem "dream-teamu".
"Dream-teamem, to my nigdy nie byliśmy, bo poprzez te wszystkie lata, w okresie lat 80-87, zawsze w naszej drużynie było trzech takich zawodników punktujących - Mirek Berliński, Zenek i ja. Pozostali nie potrafili się dostosować i nawet w tym 1985 roku zabrakło nam troszeczkę do zdobycia tego upragnionego tytułu" - powiedział w rozmowie z PAP Grzegorz Dzikowski.
Gdańszczanom zabrakło wtedy do złotego medalu jednego punktu.
"Punktu straconego w Opolu, w spotkaniu zakończonym remisem. Pamiętam to dokładnie. Pierwszy mecz w Rzeszowie, którego bardzo się baliśmy - wygraliśmy zdecydowanie. Później w Opolu pojechaliśmy na luzie dlatego, że rywale wtedy byli słabiutkiej formie. Sprawili nam jednak tyle kłopotu, że ledwo zremisowaliśmy. I ten punkcik spowodował, że nie mam tego upragnionego tytułu drużynowego mistrza Polski. Mam natomiast tytuł mistrza Polski par klubowych zdobyty z Zenkiem Plechem i z Mirkiem Berlińskim" - podkreśla trener gdańskich żużlowców.
Szkoleniowiec porównując żużel obecny z tym sprzed lat podkreśla, że zmieniła się technika jazdy, co spowodowane jest obniżeniem i przeniesieniem bardziej do tyłu środka ciężkości motocykla.
Dzikowski negatywnie odnosi się do tego, iż w obecnym żużlu w trakcie jednych zawodów jeźdźcy tak często dokonują korekt w motocyklach. "To niedopuszczalne, niemożliwe jest wówczas osiągnięcie dobrego wyniku. Może być mała korekta w sprzęcie po pierwszym biegu i to wszystko" - uważa Dzikowski.
Jego zdaniem obecni żużlowcy Lotosu mają szansę nawiązać do poziomu sportowego swoich starszych kolegów.
"'Papiery na jazdę' mają, to widać, wiele jednak zależy od nich samych. Tu trzeba wspomnieć o jeszcze jednym problemie polskiego speedwaya. Polscy zawodnicy nie mają problemu z osiągnięciem znaczącego wyniku. Natomiast największym problemem, prawie niewykonalnym, jest utrzymanie tego wyniku. Czym to jest spowodowane? Mentalnością, +wodą sodową+ - nie wiem" - stwierdził trener.