REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumTym razem Polska…

Tym razem Polska…

-

Czas do lądowania: 8 godzin i 5 minut. Z radością i niekłamaną ciekawością lecę do Polski, do mojego „domu”, ale czy mój dom jest ciągle tam czy tu? Czasami nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do mojego domu tu. Ciągle jednak lubię latać do Polski, szczególnie na miłe okazje śluby, wesela, zwykłe spotkania. Choć często po powrocie mam dziwne uczucie, że tam owszem, jak to się mówi „zmienia się”, jednak nie wszystko.

Tym razem już w samolocie, który jeszcze nawet nie wystartował odczułam właśnie, że jednak „się nie zmienia”. Potraktowana przez stewardessę jak przeszkadzający jej przedmiot, który wymyśla, bo zmieniłam zdanie, czy się przesiądę czy nie na wolne miejsce. Owszem wszystko było powiedziane z uśmiechem, a raczej z uśmieszkiem na twarzy, ale gorycz i złość tryskała od niej na kilometr. A może po prostu czepiam się i jestem złośliwa? Mimo wszystko z uczuciem lekkiej trwogi czekałam na posiłek, chcąc nie chcąc uzależniona od tej mało sympatycznej pani przez następne kilka godzin lotu. Nie tylko ja, ale również inni pasażerowie. Hmm, no cóż dajmy jej szanse, każdy może przecież mieć zły dzień.

REKLAMA

Czas do lądowania: 7 godzin i 53 minuty. Jak wytrzymam to napięcie wiszące w powietrzu. Wytrzymam, bo przecież przez następny tydzień czeka mnie wiele takich sytuacji, na drodze mojej podróży. Zawsze siedząc w samolocie, szczególnie przy starcie, którego najbardziej nie lubię, zastanawiam się, co inni myślą w momencie odrywania się od ziemi? Mam wówczas wrażenia, że podróżnych łączy wówczas taka niewidzialna więź, myśl: uda się, czy się nie uda… Jestem przekonana, że Pan Bóg ma wtedy pełne ręce roboty. Nie nadąża z wysłuchiwaniem modlitw.

Czas do lądowania: 7 godzin i 27 minut. Zaczynają rozdawać jedzenie, OK. Wspomniana stewardessa podchodzi do nas, „kurczak czy wołowina?” – „wołowina” pada odpowiedź – kolega zaraz przyniesie – kolega nadszedł po kilkunastu minutach, ale fajnie, że o nas pamiętał.

Czas do lądowania … – nie wiem, bo właśnie na monitorach wyświetlany jest „Reksio”. Czy ktoś go jeszcze pamięta? Jak widać chyba tylko dorośli i to ci, wychowani w Polsce, bo dzieci śpią już jakiś czas, znudzone. Turbulencje, proszę zapiąć pasy.

Czas do lądowania … – nadal „Reksio”. – Czy państwo czegoś się napiją? – słyszymy nad sobą pytanie. – Tak, poproszę czerwone wino, a dla pana czerwone wino też poproszę – szybko decyduję tez za męża. – Zapłacą państwo oddzielnie czy razem? – pyta stewardessa. – Ups, słucham? To za wino do kolacji musimy zapłacić? – nie mogę uwierzyć. – Tak, $4 albo 10 PLN. – OK. I tak poproszę wino, może szybciej minie lot i łatwiej go będzie znieść.

Czas do lądowania … – nie wiem, jakieś rysunkowe ludziki polecają ćwiczenia, które należy wykonywać podczas lotu. Inna stewardessa prosi wszystkich o zasłonięcie okien, prosi też chłopaka przed nami, Amerykanina – prosi po polsku; on nie reaguje, ona powtarza nadal uparcie po polsku, chłopak, informuje ją, że nie mówi po polsku, a ona na to: SŁUCHAM? I z obrażoną miną zasłania jego okienko.

Czas do lądowania: 6 godzin i 50 minut, ale nie wiem dokładnie, sama obliczyłam, bo na ekranie jakaś wydekoltowana pani przyrządza właśnie rabarbarowe ciasto.

Czas do lądowania: 1 godzina i 15 minut. Na zakończenie lotu inna stewardessa okazała się niezwykle uprzejmą i pomocną osobą. Widocznie naprawdę musi lubić to, co robi. Ta sama kobieta z załogi żegna mnie słowami, „to może się zobaczymy, jak pani będzie wracać. – Hmmm – pomyślałam, – wracać…, wraca się do domu. Ale przecież teraz to tu jest mój dom. „Welcome to Poland”.

Karolina

REKLAMA

2091105822 views

REKLAMA

2091106121 views

REKLAMA

2092902580 views

REKLAMA

2091106402 views

Wielkanocny napad

Mieszkanie dla Phila

Dzieci tyranów

Kanał śmierci

Powrót na szczyt

REKLAMA

2091106548 views

REKLAMA

2091106692 views