REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumNie bójmy się ratować drugich

Nie bójmy się ratować drugich

-

REKLAMA

Żeby zdrowym być Dorota Feluś


Choroby układu krążenia są najczęstszą przyczyną śmierci w Stanach Zjednoczonych. Mimo to wiele osób nie zna symptomów świadczących o zagrożeniu życia będącego ich wynikiem. Tymczasem okazuje się, że taka wiedza w połączeniu ze znajomością zaleceń American Heart Association w kwestii udzielania pierwszej pomocy może uratować wielu dotkniętych zawałem, nagłym zatrzymaniem akcji serca czy udarem mózgu. O informacje w sprawie poprosiliśmy znanego kardiologa dr. Mirosława Sochańskiego.

– Jeszcze nie wiemy, że daną osobę dosięgnął zawał serca, ale widzimy, że dzieje się coś niedobrego. Jakie sygnały powinny nas zaniepokoić?

Najbardziej typowym objawem zawału serca jest ściskający, zapierający dech ból w klatce piersiowej, który może być bardzo silny albo relatywnie słaby, może też oscylować. Najczęściej to jest taki ból, jakby ktoś usiadł nam na klatce piersiowej. Jeśli zdarzy się w nocy, może nas obudzić ze snu. Z reguły pojawia się nagle. Często towarzyszy mu pocenie się i uczucie duszności, a nawet nudności. Należy zdać sobie sprawę, że ból u cukrzyka może wyglądać zupełnie inaczej niż u człowieka, który cukrzycy nie ma. Taka osoba może wcale nie odczuwać bólu, ponieważ występujące w jej organizmie połączenia nerwowe są zniszczone. Z tego też powodu zdiagnozowani cukrzycy powinni być dużo częściej i dokładniej badani niż osoby, u których ta choroba nie występuje.

 

– A jak to wygląda u osoby, która nie wie, że ma kłopoty z krążeniem?

Klasyczne pytanie na egzaminach specjalizacyjnych z kardiologii brzmi: – Jaki jest pierwszy objaw choroby wieńcowej? Prawidłowa odpowiedź: – Nagła śmierć. To jest, niestety, najczęstszy objaw. Stosunkowo rzadko występują objawy protromalne, a gdy takie już się pojawiają to najczęściej w postaci wysiłkowych bóli, typu uciskowego, które później przechodzą w spoczynku. Jeśli taki ból, który pojawiał się u nas podczas wysiłku, nagle pojawia się u nas w spoczynku i nie ustępuje, to może być to tzw. ból wieńcowy. Np. oznaką zawału serca jest nagły rozpierający ból w klatce piersiowej pojawiający się krótko po dużym wysiłku fizycznym, typu wspięcie się na wysoką górę czy próba wysiłkowa.

 

– W którym momencie dzwonić na pogotowie?

Po 4-5 minutach, jeśli ten ból nie przechodzi.

 

– Co robić do momentu przybycia pogotowia? Czy można w jakiś sposób pomóc?

Jeśli ktoś nie traci przytomności i skarży się na gwałtowny, piekący ból w klatce piersiowej, ale nie ma na koncie historii choroby wieńcowej ani nie stwierdzono u niego czynników ryzyka, to należy jak najszybciej zróżnicować, czy nie jest to przypadkiem ból np. z przepukliny przełykowej, który ma bardzo podobną charakterystykę. Można to zrobić podając takiej osobie szklanę zimnej wody czy mleka. Jeżeli po jej wypiciu ból mija, nie ma sensu dzwonić na pogotowie. Natomiast jeśli ból nie przechodzi po wypiciu czegoś łagodzącego żołądek lub po zmianie pozycji, nie ma co czekać. Lepiej szybciej pojechać i być zdiagnozowanym, że to nic groźnego niż żeby symptomy rozwinęły się w arytmię i zgon. Na sto osób, które zgłaszają się na izbie przyjęć, twierdząc, że boli je serce, faktycznie tylko dziesięć ma ból serca. Nie powinniśmy się zatem obawiać wizyty na izbie przyjęć, by ocenić, czy wystąpił u nas jakiś problem z sercem.

 

– Czy osoba doświadczająca „bólu zawałowego” czuje, że jest to jakiś inny od dotąd znanego jej bólu?

Ktoś, kto wie, że choruje na przepuklinę przełykową zna ból będący jej wynikiem. Ten, pochodzący od serca, jest nieco inny. Na pewno jest silny, ale może też mieć nietypową prezentację – np. może promieniować do szyi, do kręgosłupa, do prawej lub lewej ręki, przy czym, co jest bardzo istotne, ból wieńcowy promieniuje po wewnętrznej stronie ręki. Ból promieniujący po zewnętrznej stronie ręki oznacza najczęściej problemy z kręgosłupem.

 

– Słyszy się, że ogromnę rolę odgrywa czas od momentu pojawienia się symptomów świadczących o zawale serca do chwili udzielenia pomocy. Konkretnie o jakim przedziale czasowym mówimy?

Decydujące jest pierwszych 90 minut, ponieważ po tym okresie niedotlenienia obumiera mięsień sercowy. I dla odmiany nieodwracalne zmiany w tkance mózgowej w przypadku udaru mózgu u poszkodowanego przebywającego w normalnych warunkach termicznych zaczynają się już po 4-6 minutach niedotlenienia. Tak więc im szybciej pacjent trafi do szpitala, zwłaszcza placówki, która ma program otwierania tętnic wieńcowych w systemie nagłym, tym lepiej.

 

– Rozważmy teraz przypadek osoby, która wie, że cierpi na chorobę wieńcową, ale nigdy wcześniej nie miała zawału i nagle zawał ją dopada. Czy i co można takiej osobie podać z grupy leków, jakie może mieć w domu?

Dużo rzadziej ludzie mają w domu nitroglicerynę niż aspirynę, a zresztą jak wykazało badanie, przeprowadzone w latach 80., aspiryna jest równie efektywna, jak lek, który zapobiega zlepianiu się płytek krwi, co z kolei jest równoznaczne z tworzeniem się skrzepów. Osobie, która ma symptomy zawału serca można, a nawet należy, podać aspirynę – jeśli chodzi o dawkę to od 75 mg w górę – najlepiej rozpuszczalną. Gdy takową nie dysponujemy, można podać aspirynę w osłonie, tylko trzeba ją rozgryźć, żeby możliwie szybko dostała się do krwiobiegu.

 

– Następny problem, który dotyka aż 310 tysięcy Amerykanów rocznie, to tzw. cardiac arrest, czyli nagłe zatrzymanie akcji serca. W takim przypadku osoba traci przytomność. Jak jej pomóc?

W tym przypadku obowiązuje CPR (cardiopulmonary resuscitation), czyli resuscytacja krążeniowo-oddechowa obejmująca zespół zabiegów, których zadaniem jest przywrócenie podstawowych objawów życia, tj. co najmniej krążenia krwi i oddychania. Niedawno American Heart Association (AHA) wprowadził nowe zasady reanimacji CPR.

 

Po pierwsze, w chwili, gdy ktoś w naszej obecności – mówimy tutaj o osobie dorosłej – nagle straci przytomność, należy natychmiast zadzwonić po pogotowie i zaraz potem podjąć akcję ratowniczą. Następnie należy położyć osobę na twardej płaskiej powierzchni, najlepiej na podłodze czy stole. Na początek można spróbować „zastartować serce”, uderzając w klatkę piersiową z dość dużą siłą zaciśniętą w pięść dłonią z wysokości około 20 cm. Uderzenie w okolicę przedsercową ma w założeniu zastąpić pierwszą niskowoltową defibrylację. Gdy to nie przyniesie żadnego skutku – osoba nie oddycha i na nic nie reaguje – przystępujemy do uciskania klatki piersiowej. Nowością jest to, że nie stosujemy sztucznego oddychania. Po znalezieniu środka mostka wyprostowanymi w stawach łokciowych i usztywnionymi w nadgarstkach rękami wywieramy rytmiczny ucisk, tak by za każdym razem ugiąć klatkę piersiową o mniej więcej cztery centymetry. Liczymy przy tym na głos, bo to nadaje tempo, uspakaja nas i koncentruje. Zwalniając ucisk nie należy odrywać rąk i zmieniać ich położenia. Należy wykonywać około stu uciśnięć na minutę, czyli na dwie sekundy średnio trzy uciśnięcia. Jest to silny ucisk, który wymaga dużego wysiłku. Po 15 minutach prawidłowo prowadzonego CPR człowiek jest tak zmęczony, jak po przebiegnięciu maratonu. Zdarza się, że podczas CPR dojdzie do połamania żeber czy pęknięcia mostka, pojawi się krwiak, wystąpi odma, ale w obliczu zagrożenia śmiercią nie są to istotne powikłania.

 

– Dlaczego tak ważny jest ucisk?

Uciskanie jest ważniejsze nawet od sztucznego oddychania, gdyż daje szansę pobudzenia krążenia. W przypadku nagłego zatrzymania akcji serca w samym sercu pozostaje dużo krwi, a w płucach i krwi, i powietrza. Ucisk pomaga wypompować tę krew.

 

– Jak długo prowadzić uciskanie?

Nie przestawać, aż do przyjazdu pogotowia. Jeśli uciskanie klatki piersiowej kontynuuje się przez dłuższy czas, to co 30 naciśnięć można dać nieprzytomnej osobie dwa oddechy. W tym celu należy odgiąć jej głowę do tyłu i unieść szyję nieco ku górze, kładąc jedną rękę na jej czole, a drugą łapiąc za żuchwę. Następnie nabrać głęboki wdech, objąć szczelnie ustami jej usta i mocno wdmuchać powietrze, tak jakby się samemu oddychało, jednocześnie trzymając kciukiem i palcem wskazującym zatkany nos ofiary. O prawidłowo prowadzonej akcji świadczą ruchy klatki piersiowej. Nie należy przejmować się, gdy nie możemy wykonywać ucisków tak szybko, jak zaleca to AHA – problemem nie jest, że robi się to źle, ale że nie robi się tego wcale. Pamiętajmy też, że przy zatrzymaniu akcji serca każda sekunda jest na wagę złota. Opóźnienie rozpoczęcia CPR o minutę zmniejsza przeżywalność aż o kilkanaście procent. Dlatego też pomocy trzeba udzielić jak najszybciej, najlepiej w ciągu 3-5 minut od momentu utraty przytomności. Dane mówią, że błyskawiczne zastosowanie CPR według nowych zasad zwiększa przeżywalność dwukrotnie.

 

– A jak ratować dziecko, które nagle utraciło przytomność?

U dziecka najczęstszym powodem utraty przytomności jest albo zachłyśnięcie się, albo połknięcie obcego ciała, albo jakiś problem płucny. Najpierw należy, jak w przypadku osoby dorosłej, zadzwonić na pogotowie. Po sprawdzeniu, czy drogi oddechowe są czyste, trzeba rozpocząć sztuczne oddychanie. W tym przypadku ustami obejmujemy i usta i nos, i z odpowiednią siłą wdmuchujemy powietrze tak, żeby było widać, iż podnosi się klatka piersiowa. Wykonujemy kilka tzw. wdechów życia. Zazwyczaj dziecko szybko „zaskakuje” i zaczyna oddychać samo. Po stwierdzeniu, że problem ma charakter bardziej oddechowy niż sercowy, należy kontynuować sztuczne oddychanie i nie uciskać klatki. W przeciwnym przypadku po około pięciu wdechach, które mają dziecko dotlenić, należy wykonać 30 uciśnięć klatki piersiowej. Należy pamiętać o intensywności ucisku: u dzieci starszych jedną ręką na głębokość do 2 cm, u niemowląt – dwoma palcami (podkładamy dłonie pod łopatki, obejmujemy całą klatkę i dopiero wtedy uciskamy) na głębokość 1 cm.

 

– Czy CPR mogą zastąpić defibrylatory, których coraz więcej instaluje się w miejscach publicznych (np. na lotnisku O’Hare są one tak rozstawione, że z każdego miejsca można do nich dotrzeć w ciągu minuty) i czy ich obsługa wymaga specjalnych umiejętności?

Defibrylatory są tak skonstruowane, że automatycznie potrafią samodzielnie zdiagnozować pacjenta i włączyć najlepszą dla niego opcję. Jeśli chodzi o ich podłączenie to nie wymaga to żadnego przeszkolenia. Po prostu wystarczy przyłożyć go do klatki piersiowej. Statystyki mówią, że defibrylacja wykonana w ciągu trzech minut od utraty przytomności pozwala uratować aż 75% pacjentów.

 

– Jednym ze skutków nieleczonej choroby układu krążenia może być udar mózgu. Objawy, jakie mu towarzyszą są inne od tych, z jakimi mamy do czynienia przy zawale serca i co gorsze większość z nas nie potrafi ich wcale wymienić…

Rozróżniamy: udary niedokrwienne (z reguły związane z wysokim ciśnieniem krwi) – krew nie dopływa do mózgu w wyniku obkurczenia się naczynia i udary emboliczne zatorowe (związane w wysokim cholesterolem) – krew nie dopływa do mózgu z powodu skrzepów, najczęściej w tętnicach szyjnych. Z przejściowym niedokrwieniem mózgu (do 30 minut), tzw. transientischemic attack (TIA), mamy do czynienia, gdy symptomy – najczęściej zaburzenie mowy, opadanie kącika ust, ślinienie się z kącika ust – pojawiają się nagle i równie nagle ustępują. Mówiąc ogólnie, najbardziej charakterystyczne objawy, które mogą świadczyć o udarze mózgu, to: zawroty i silny ból głowy bez powodu, problem z wizją w jednym lub obu oczach, problem z chodzeniem, utrata równowagi, nagłe odrętwienie twarzy, ręki lub nogi – zwykle po jednej stronie (bez neurologicznego wytłumaczenia), problem z mową, utrata funkcji ekspresyjnej, dezorientacja.

 

– Co robić, gdy zaobserwujemy któryś z tych symptomów?

Należy niezwłocznie dzwonić po pogotowie. Osoby, u której wymienione symptomy występują, nie należy ruszać, ale zostawić ją w spokojnym miejscu i usunąć czynniki stymulujące, jakimi może być nadmierny chłód czy nadmierne ciepło. Lepiej już chłodzić niż ogrzewać.

REKLAMA

2090809026 views

REKLAMA

2090809330 views

REKLAMA

2092605791 views

REKLAMA

2090809615 views

REKLAMA

2090809762 views

REKLAMA

2090809908 views