31 października 2010
W minionym roku 3 na 4 pozwy rozwodowe w Polsce złożyły kobiety przed 40-stym rokiem życia. Z roku na rok wzrasta liczba rozwodów. Dlaczego młode Polki podejmują decyzję o rozstaniu częściej niż ich matki? Dziś rozwód można uzyskać w czasie pierwszej rozprawy. Nie tak, jak kilka lat temu, kiedy obowiązkową była tak zwana rozprawa pojednawcza.
- fot. Dziś pozwy o rozwód coraz częściej składają kobiety
Dzięki temu wiele par rozwodzi się szybko i kulturalnie. Zdarza się, jednak, że ludzie o tak zwanej wysokiej kulturze osobistej podczas podziału majątku walczą o takie drobiazgi jak wazon, filiżanka czy stół. Jednakże często decyzja o rozwodzie jest podejmowana zbyt pochopnie i pod wpływem emocji. Większość rozwodów w pierwszym małżeństwie, ma miejsce przed ósmą rocznicą ślubu. Średnio na następne małżeństwo decydujemy się w 3 i pół roku po rozwodzie.
Tyle statystyki, z których między innymi wynika, że w dzisiejszych czasach kobiety dużo mniej boją się rozwodów. Jesteśmy coraz lepiej wykształcone, przez co bardziej niezależne finansowo. Dawniej sytuacja pań drastycznie się pogarszała po rozwodzie. Dziś jest inaczej. Zarabiamy lepiej, więc nie jest nam straszne usamodzielnienie się finansowe.
Czy coraz trudniej podjąć decyzję o ratowaniu związku? Często jednak mamy nierealistyczne wyobrażenie o małżeństwie. Idealizacja zaczyna się już w dniu ślubu, musi być jak w bajce. Wszystko idealnie przygotowane, wobec czego, tak pięknie ma być zawsze. Mija euforia, rozczarowanie przemienia się w myśl „mam prawo do szczęścia”, które nie rzadko popycha do rozwodu. Wiele związków może i udałoby się naprawić, skleić, ale do tego tanga trzeba dwojga.
Przyczyny popychające ludzi do rozwodu, na całym świecie, są podobne. 27 proc. małżeństw w Ameryce rozpada się przez zdradę albo romans, 17 proc. przez fizyczne lub psychiczne molestowanie, 13 proc. poprzez tak zwany kryzys wieku średniego, tylko, a może aż, 6 proc. przez różnego rodzaju uzależnienia: alkohol, hazard i pracoholizm. Liczby są zastraszające, jednak, co ciekawe, w dobie kryzysu spada odsetek rozwodów w krajach wysoko rozwiniętych: USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Japonii.
Do końca nie jestem pewna czy to kryzys nie każe się nam rozwodzić, czy może rzadziej decydujemy się wstąpić w związek małżeński. Co za ironia; w Polsce odsetek rozwodów rośnie z roku na rok. Na pewno ma w tym swój udział emigracja. Dawniej małżeństwa emigrowały razem, obecnie wyjeżdża jedna osoba. Nie tylko za granicę, ale także do pracy w innym mieście. Trudno w takiej sytuacji pielęgnować więź, spotykając się raz w miesiącu albo rzadziej. Pomimo powszechnego dostępu do Internetu, mając do dyspozycji SMS-y , Skype’a niełatwo jest uporać się z tęsknotą i poczuciem samotności.
A świat pokazuje także i w tej dziedzinie kontrasty: ciągle są kraje, gdzie rozwód jest zakazany, jak na Malcie i Filipinach. W Portugali natomiast, od marca 2008 roku, możliwy jest rozwód elektroniczny, czyli załatwiany przez Internet.
Niezależnie od szerokości geograficznej dane są podobne, większość pozwów rozwodowych składają kobiety. I tak się zastanawiam, czy to w nas jest faktyczny problem? Czujemy się niedocenianie? A może przeciwnie – rozwijamy się, robimy karierę, awansujemy, a partner najzwyczajniej za nami nie nadąża?
Statystyki mówią, że wychodzimy za mąż coraz później, wobec czego, statystycznie, szanse na powodzenie małżeństwa są większe. Decyzję o związaniu się z drugą osobą na dobre i złe podejmujemy świadomiej i dojrzalej.
Świat byłby perfekcyjny, gdybyśmy za pierwszym razem trafili na idealnego partnera, współmałżonka, ale, jak wszyscy wiemy, to graniczy z błędem statystycznym.
I choć zabrzmi to paradoksalnie, to właśnie dzięki rozwodom, niejednokrotnie możemy znaleźć swoje szczęście i miejsce na ziemi w znacznie lepszym, niż pierwszy, związku.
Karolina
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
