8 marca 2011 r.
Wracając z nutką sentymentu do słusznie minionych czasów komunizmu w Polsce, wiele z pań wspomina dzień 8-go marca, kiedy to w zakładach pracy były obdarowywane lnianymi ściereczkami, nylonowymi rajstopami, czerwonymi goździkami czy niekoniecznie pachnącym mydłem. Wielu z nas Dzień Kobiet kojarzy się z głęboką komuną. Co za paradoks, że pomysł ustanowienia tego święta powstał w Stanach Zjednoczonych a jego geneza sięga aż starożytnego Rzymu, kiedy to w pierwszym tygodniu marca czczono płodność i macierzyństwo, a kobiety wówczas obdarowywano oraz spełniano ich zachcianki i marzenia.
Do dziś w blisko sześćdziesięciu krajach świata obchodzi się to święto, które przez lata zmieniało swoje oblicze. Minęło już ponad 100 lat, od kiedy sufrażystki walczyły o prawo do głosowania oraz równe traktowanie mężczyzn i kobiet przez pracodawców. Dziś wydaje się nam, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że kobieta na równi z mężczyzną bierze udział w głosowaniu, ale warto przypomnieć, że dopiero od niespełna 100 lat. Zastanawiające jest również, że ciągle na świecie tak dużo ruchów feministycznych. Gdybyśmy były traktowane tak samo przez prawo i pracodawców, jak mężczyźni nie musiałybyśmy zakładać żadnych organizacji.
Pamiętam oburzenie mojej mamy, której wracającej z pracy autobusem w latach osiemdziesiątych w dniu 8 marca, przydarzył się pewien incydent. Otóż lekko zawiany pan, ustąpił jej miejsca, dlatego, że jest Dzień Kobiet. Wywołało o oburzenie mojej mamy. Kobietą przecież jest się przez cały rok, a nie od święta!
Czy kobiety lubią ten dzień? Hmm, każdy dzień jest dobry, żeby dostać kwiaty.Może być początek marca, dlaczego nie? Nawet goździki, którym popularność zabrała komuna, a w gruncie rzeczy są piękne. Nie czekamy już jak nasze mamy na rajstopy, które można kupić w każdym sklepie, czy lniane ściereczki, które często zastępujemy papierowymi ręcznikami a pachnące mydło jest codziennością i nawet nie wyobrażamy sobie życia bez niego i kilku innych kosmetyków, które nie są już luksusem.
Natomiast co deklarować, że obchodzimy czy nie obchodzimy tych dwudziestu czterech marcowych godzin, jako Dzień Kobiet? A jeśli tak, to jak? Czy kwiatek wystarczy, żeby przypomnieć o naszej kobiecości? Nadal jednak wielu mężczyzn używa wymówek, że jest to komunistyczny zwyczaj, więc nie będąwydawac pieniędzy nawet na goździki.
A może, skoro to NASZE święto należy go spędzić w damskim towarzystwie: z przyjaciółkami, koleżankami, znajomymi, na zakupach, lunchu plotkując o kosmetykach, ciuchach i facetach, którym się ciągle wydaje, że rządzą światem, w którym bez nas niewiele byliby warci.
Karolina