REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaAmerykaTrumpa pomysł na imigrantów: deportować

Trumpa pomysł na imigrantów: deportować

-

fot.Shawn Thew/EPA
fot.Shawn Thew/EPA

 

Miało być łagodniej, ale nie było. Donald Trump zapowiada, że każdy z mieszkających w USA 11 milionów nieudokumentowanych imigrantów może zostać deportowany, jeśli wpadnie w ręce służb imigracyjnych, a na granicy z Meksykiem będzie jednak mur, „piękny mur”, za który na razie nie wiadomo kto zapłaci.

REKLAMA

To tylko dwie z licznych propozycji dotyczącej polityki imigracyjnej jaką zamierza prowadzić republikański kandydat na prezydenta po wygranych wyborach. Niezależnie od tego jaki kształt legislacyjny przybiorą propozycje Trumpa po listopadowym zwycięstwie, jedno nie ulega wątpliwości: Stany Zjednoczone staną się jeszcze trudniej osiągalnym celem dla potencjalnych imigrantów. I to nie tylko nielegalnych.

Bez amnestii

To swoisty paradoks – nieruchomościowe imperium kontrowersyjnego miliardera i celebryty budowane było rękoma nielegalnych imigrantów, w tym licznych Polaków. Dziś kandydat na prezydenta mówi im wyraźnie: „nie liczcie na żadną amnestię”.

Długo oczekiwane przemówienie, wygłoszone w środę w Phoenix, nie zawierało niespodzianek, choć wcześniej obóz republikańskiego kandydata wysyłał sygnały, że Trump może zmiękczyć nieco swoje stanowisko w sprawie imigracji. Ale na scenie pojawili się rodzice Amerykanów zabitych przez nielegalnych imigrantów. A Trump tłumaczył, że to imigranci są główną przyczyną, dla których pracownicy w USA nie mogą znaleźć pracy.

To prawda – miliarder nie powtórzył swoich wcześniejszych deklaracji, że wyłapie i deportuje wszystkich 11 milionów nieudokumentowanych. Ale zapowiedział utworzenie w ramach Immigration and Customs Enforcement (ICE) specjalnych oddziałów, które zajmować się będą poszukiwaniem imigrantów z przeszłością kryminalną. Nie pozostawił także wątpliwości – nielegalni imigranci znajdujący się już w USA, nie mają żadnych szans na legalizację i wejście na ścieżkę prowadzącą do obywatelstwa. Odwołane zostaną także decyzje administracji Baracka Obamy zawieszające deportacje osób, które zostały wwiezione do USA jako małe dzieci, a dziś studiują lub służą w wojsku. Hasło „No Amnesty” potraktowane zostało zostało bardzo poważnie.

Szybkie ścieżki deportacji

Trump obiecuje, że każda zatrzymana osoba bez papierów zostanie wpuszczona na szybką ścieżkę deportacji. I to niezależnie od tego, czy areszt był uzasadniony, czy nie. „Każdy, kto przebywa w USA nielegalnie może być deportowany” – zadeklarował Trump. „Dla tych, którzy przebywają tu nielegalnie i chcą zalegalizować swój status istnieć będzie tylko jedna droga – powrócić do domu i wypełnić wnioski. Tak będą to musieli zrobić inni w nowo budowanym systemie legalnej imigracji” – dodał.

Kandydat republikanów na prezydenta USA Donald Trump (z prawej) i prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto podczas spotkania w Mexico City fot.Jorge Nunez/EPA
Kandydat republikanów na prezydenta USA Donald Trump (z prawej) i prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto podczas spotkania w Mexico City fot.Jorge Nunez/EPA

[blockquote style=”4″]”Dla tych, którzy przebywają tu nielegalnie i chcą zalegalizować swój status istnieć będzie tylko jedna droga – powrócić do domu”[/blockquote]

Do tego Trump ostrzegł, że każdy, kto pozostanie w USA po wygaśnięciu wizy (tylko w ub.r. – pół miliona osób) przekona się jak trudno jest żyć w USA jako nielegalny imigrant. Wielu osobom przypomniało to koncepcję „samodeportacji” lansowaną podczas kampanii w 2012 roku przez Mitta Romneya. Ówczesny kandydat republikanów chciał wprowadzić w życie wiele uciążliwych restrykcji dla nielegalnych imigrantów, tak aby sami podjęli decyzję o dobrowolnym wyjeździe z USA.

Przymykanie drzwi do USA

Trump nie ukrywa przy tym, że zamierza ograniczyć legalną imigrację do USA. Ameryka znacząco przymknie drzwi dla nowo przybyłych. I nie chodzi tu tylko o osoby przyjeżdżające z regionów zagrożonych terroryzmem (Trump wymienił tu Syrię i Libię), ale z całego świata. Jednym z fundamentów planu republikańskiego kandydata ma być “test wartości” jaki musi zdać kandydat do stałego osiedlenia się w USA. Imigranci mają być wpuszczani na podstawie oceny ich „osiągnięć, kwalifikacji i znajomości języka”. I powinni otrzymać ideologiczny glejt zaświadczający, że będą dobrymi Amerykanami. Tylko ci, którzy podzielają podstawowe wartości amerykańskiej demokracji mają być wpuszczani do USA.

Mur załatwi wszystko?

Najbardziej widocznym i namacalnym punktem planu Trumpa jest jednak mur, jaki na stałe powinien odgrodzić Stany Zjednoczone od Meksyku. Republikanin rozmawiał nawet o tym z prezydentem Meksyku Enrique Peña Nieto, choć panowie nie poruszyli kwestii kosztów. Ale Trump nie ma wątpliwości. „Za mur zapłaci Meksyk. 100 procent. Oni jeszcze o tym nie wiedzą, ale zapłacą” – mówił w Phoenix kandydat na prezydenta. Bariera ma być “fizyczna, wysoka, potężna i piękna” – obiecał miliarder. Zmuszenie Meksyku do zapłacenia za mur należy jednak zaliczyć do politycznej fikcji, podobnie jak wiele innych imigracyjnych pomysłów, takich jak obciążenie krajów Zatoki Perskiej odpowiedzialnością za tych uchodźców z Libii, czy Syrii, którzy nie wyjechali jeszcze do Europy.

Wyborcy posłuchają?

Oddzielną sprawą pozostaje wpływ imigracyjnych propozycji Trumpa na szerszy elektorat, a przede wszystkim na średniozamożnych białych wyborców. Cztery lata temu Mitt Romney uzyskał poparcie 59 proc. białych wyborców, w tym 56 proc. absolwentów college’ów i 61 proc. osób bez wyższego wykształcenia. Mimo to przegrał, bo do zwycięstwa potrzebowałby 63 proc. głosów wszystkich białych. A Trump radzi sobie jeszcze gorzej.

Najnowszy sondaż „Washington Post” daje mu 52 proc. poparcie w tej grupie wyborców, a sondaż NBC News jeszcze mniej, bo 50 procent. W ciągu minionych czterech lat proporcje etniczne zmieniły się na korzyść mniejszości. Dziś Trump potrzebuje 65 proc. poparcia białego elektoratu. Nie jest to niemożliwe. Ronald Reagan w 1984 roku uzyskał poparcie 66 proc. białych. Argumenty, którymi się posługuje zjednają mu przede wszystkim pracowników fizycznych z Ohio, czy z Pensylwanii, ale już nie Latynosów z Kolorado, czy Arizony. To ryzykowna gra, która niekoniecznie może prowadzić Trumpa do Białego Domu.

Jolanta Telega

[email protected]

 

REKLAMA

2090949797 views

REKLAMA

2090950110 views

REKLAMA

2092746570 views

REKLAMA

2090950393 views

REKLAMA

2090950540 views

REKLAMA

2090950684 views