REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Lobby

-

Dwóch czołowych amerykańskich naukowców opublikowało artykuł z surową krytyką proizraelskiego lobby w Waszyngtonie, ostrzegając, że jego zdecydowana rola w podżeganiu do wojny przeciw Irakowi powtarza się znów w pogróżkach przeciw Iranowi. Artykuł opublikowano w brytyjskim piśmie, ponieważ jego autorzy nie wierzyli, że lobby dopuści do druku w USA.

Profesor John Mearsheimer z University of Chicago, autor „The Tragedy of Great Power Politics”, i profesor Stephen Walt z Harvardu, autor „Taming American Power: The Global Response to U.S. Primacy”, są wiodącymi postaciami w amerykańskim życiu akademickim.

Obaj ubolewają, że izralskie lobby zmienia amerykańską politykę i działa przeciw amerykańskim interesom , że zorganizowała i przekazała do Izraela ponad $140 miliardów, trzyma w uścisku Kongres USA, a dzięki pieniądzom wywiera ogromny wpływ na amerykańską administrację i jej politykę bliskowschodnią.

Profesorowie twierdzą, że lobby jest bezwzględne w uciszaniu i blokowaniu swoich krytyków, nie dopuszcza do debat podważających słuszność bezkrytycznego popierania Izraela.

„Uciszanie sceptyków przez szantaże i bojkoty lub sugestie, że są antysemitami, narusza zasadę otwartej debaty, co jest podstawą demokracji”  pisząWalt i Mearsheimer.

„Bezradność Kongresu w zakresie podjęcia szczerej debaty w tych ważnych sprawach, paraliżuje proces demokratycznych dyskusji. Zwolennicy Izraela powinni swobodnie przedstawiać swoje racje i prowadzić spory z tymi, którzy się z nimi nie zgadzają. Niedopuszczanie przez nich do prawdziwej debaty poprzez stosowanie środków zastraszających musi być potępione.”
Znaczna część artykułu poświęcona jest roli neokonserwatystów w administracji Busha w czasie przygotowań do wojny.

„Główną siłą napędową pchającą do wojny była mała grupa neokonserwatystów, w tym wielu z powiązaniami z izraelskim Likudem. Biorąc pod uwagę ich oddanie sprawie Izraela, obsesję na punkcie Iraku i wpływ na administrację Busha, nie jest niespodzianką, że wielu Amerykanów podejrzewa, iż wojna miała na celu obronę interesów Izraela.

„Neokonserwatyści byli zdecydowani obalić Saddama Husajna, zanim Bush objął prezydenturę. W 1998 roku, w dwóch otwartych listach do Clintona, nawoływali do odsunięcia Saddama od władzy. Sygnatariusze blisko związani z JINSA (Jewish Institute for National Security Affairs) i WINEP (Washington Institute for Near Eastern Policy), wśród nich Elliot Abrams, John Bolton, Douglas Feith, William Kristol, Bernard Lewis, Donald Rumsfeld, Richard Perle i Paul Wolfowitz, nie mieli większych kłopotów z przekonaniem administracji Clintona do przyjęcia generalnego celu, jakim było obalenie Saddama. Nie zdołali namówić Clintona do wojny.

„W pierwszych miesiącach administracji Busha neokonserwatyści nie byli w stanie wzniecić większego entuzjazmu do wojny. By osiągnąć swój cel potrzebowali pomocy. Pomoc nadeszła w formie terrorystycznych ataków 9 września 2001 roku. Wypadki tego dnia uczyniły z Busha i Cheneyego zwolenników wojny prewencyjnej”, piszą Walt i Mearsheimer.

Artykuł poświęca sporo miejsca historycznej roli izraelskiego lobby.
„Przez ostatnie kilkadziesiąt lat, a szczególnie po wojnie sześciodniowej w 1967 roku, centralnym punktem bliskowschodniej polityki były stosunki z Izraelem. Kombinacja niezachwianego poparcia dla Izraela i związane z tym wysiłki na rzecz rozpowszechnienia demokracji w tym regionie zaogniło opinie arabskie i islamskie narażając na niebezpieczeństwo nie tylko Stany Zjednoczone, lecz znaczną część świata. „W politycznej historii Ameryki takiej sytuacji jeszcze nie było. Dlaczego USA wystawiają siebie i swoich sprzymierzeńców na niebezpieczeństwo po to, by zabezpieczyć interesy innego państwa?”, pytają profesorowie.

Polityka Stanów Zjednoczonych w tym regionie niemal całkowicie wywodzi się z działalności izraelskiego lobby. żadne inne lobby nie zdołało zepchnąć polityki z drogi, jaką sugerował narodowy interes i równocześnie przekonać Amerykanów, że interesy Stanów Zjednoczonych i Izraela są identyczne.”
Profesorowie argumentują, że dla Ameryki Izrael stał się strategicznym ciężarem, a ponieważ nie jest lojalnym sprzymierzeńcem jest obciążeniem w wojnie z terroryzmem.

„Twierdzenie, że Izrael i USA jednoczy terrorystyczne zagrożenie jest niedorzeczne. W dużym stopniu problem ten powstał w Stanach właśnie z powodu zbyt ścisłych związków z Izraelem. Poparcie dla Izraela nie jest jedynym źródłem antyamerykańskiego terroryzmu, lecz jest jego poważną przyczyną, która utrudnia zwycięstwo w wojnie z terroryzmem. Nie ma wątpliwości co do tego, że motywem akcji wielu liderów alKaidy, nie wyłączając Osamy bin Ladena, jest obecność Izraela w Jerozolimie i sytuacja Palestyńczyków. Bezwarunkowe poparcie dla Izraela sprawia, że ekstremiści znajdują zrozumienie wśród tamtejszej ludności”.

Najsilniejsze proizraelskie lobby  AIPAC (AmericanIzraeli Public Affair Committee), zdaniem Walta i Mearsheimra, jest agenturą obcego rządu, który zadzierzgnął silne przymierze z grupami chrześcijańskich fundamentalistów, tzw. evangelicals, którzy bezkrytycznie sprzyjają wszystkim postanowieniom Izraela.

Artykuł zawiera szczegółową analizę wpływu lobby na zmianę polityki administracji Busha z „powstrzymywania izraelskiego ekspansjonizmu na okupowanych terytoriach i promocji idei powstania państwa palestyńskiego” na wojnę w Iraku. Profesorowie przyznali, że naciski ze strony Izraela i lobby nie były jedynymi czynnikami, jakie popchnęły Busha do ataku na Irak. Twierdzą jednak, że zarówno Izrael jak i AIPAC odegrały w tym szczególnym przypadku ogromną rolę.

Artykuł prof. Johna Mearsheimera i prof. Stephena Walta ukazał się w The London Review of Books. (eg)

REKLAMA

2090784621 views

REKLAMA

2090784921 views

REKLAMA

2092581382 views

REKLAMA

2090785207 views

REKLAMA

2090785354 views

Dziecko na zamówienie

FBI kontra hakerzy

Kolorowy ptak

Wiem, gdzie mieszkasz

REKLAMA

2090785499 views