Chicago (Inf. wł., CST) – Szef chicagowskiej komórki antykorupcyjnej uważa, iż 48 strażaków należy zwolnić z pracy, ponieważ dopuścili się oszustw, które tylko w jednym roku kosztowały podatnika około 100 tys. dol. Proceder, polegający na wystawianiu fałszywych rachunków za używanie własnego samochodu w celach służbowych, trwa co najmniej od 1991 roku – twierdzą wiarygodne źródła.
Szef chicagowskiej straży pożarnej Robert Hoff do wczoraj w południe nie skomentował rekomendacji nadinspektora generalnego Josepha Fergusona.
Wszyscy podejrzani o oszustwa strażacy pracują w Biurze Prewencji Pożarów. Stanowią oni połowę personelu tej agencji.
Rzecznik Chicagowskiego Departamentu Straży Pożarnej oświadczył, że prowadzone jest wewnętrzne śledztwo w tej sprawie. Biuro Prewencji Pożarów jest od kilku lat źródłem różnych kontrowersji. W październiku 2008 roku ówczesny szef straży pożarnej Ray Orozco wszczął wewnętrzne śledztwo i zwiększył kontrolę nad wszystkimi pracownikami tego biura. Otrzymali oni nakaz noszenia przy sobie telefonów komórkowych wyposażonych w technologię satelitarą GPS, po tym jak jeden z pracowników biura został przyłapany na załatwianiu własnych spraw w czasie służbowym.
Rok później ośmiu pracowników biura zostało zwolnionych z pracy, a dwóch przeszło na emeryturę, po tym jak postawiono im zarzuty pobierania opłat gotówką za inspekcje przeprowadzone w wieżowcach w czasie weekendu.
(ao)