REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumNaładowani przemocą

Naładowani przemocą

-

Od 1968 do 2013 roku od broni zginęło 1,4 mln Amerykanów, więcej niż we wszystkich wojnach, jakie miały miejsce w tym okresie. Dlaczego nikt jeszcze nie mówi o epidemii?

Na mapie zaznaczono miejsca, gdzie doszło do strzelanin po wydarzeniach z Sandy Hook. Na mniejszych zdjęciach, od lewej: na płocie wypisano imiona dzieci, które zostały zastrzelone w Sandy Hook, oraz przechodnie składają kwiaty i zapalają świece pod tablicą szkoły średniej w Newton. fot.Justin Lane, Ben Russell, Peter Foley/EPA
Na mapie zaznaczono miejsca, gdzie doszło do strzelanin po wydarzeniach z Sandy Hook. Na mniejszych zdjęciach, od lewej: na płocie wypisano imiona dzieci, które zostały zastrzelone w Sandy Hook, oraz przechodnie składają kwiaty i zapalają świece pod tablicą szkoły średniej w Newton. fot.Justin Lane, Ben Russell, Peter Foley/EPA

W Stanach Zjednoczonych każde kolejne morderstwo z użyciem broni zachęca entuzjastów drugiej poprawki do konstytucji – panikujących na myśl o zaostrzeniu kontroli broni – do zwiększania prywatnych arsenałów. Nie ma dnia bez doniesień o kolejnej strzelaninie. Giną pojedyncze osoby, o których rzadko słyszymy, i grupy ludzi, którym prasa poświęca więcej uwagi, zwłaszcza wtedy, gdy śmierć poniosą przynajmniej cztery osoby, co według definicji FBI stanowi masowe morderstwo.

REKLAMA

Do ponurych statystyk w olbrzymim stopniu przyczynił się 23-letni student Seunga-Hui Cho, który 16 kwietnia 2007 roku na uczelni Virginia Tech w Blacksburg zabił 32 osoby i zranił kilkadziesiąt innych, zanim popełnił samobójstwo. Najbardziej wstrząsająca była wiadomość z 14 grudnia 2012 roku o masakrze w szkole podstawowej Sandy Hook w Newtown w Connecticut, gdzie 20-letni Adam Lanza zastrzelił dwadzieścioro dzieci w wieku 6-7 lat i siedem osób dorosłych. Wydawało się, że jest to moment, który skłoni do zastanowienia nawet najbardziej zatwardziałych zwolenników broni. Takie same nadzieje budziła strzelanina w Tuscon w Arizonie, gdzie 8 stycznia 2011 roku Jared Lee Loughner zabił sześć osób i zranił dwanaście innych, w tym kongresmankę Gabrielle Gifford, która do dziś nie odzyskała w pełni władzy w nogach i ma problemy z mówieniem. Po wstępnym długotrwałym leczeniu i wyczerpującej terapii Kongres przyjął ją jak bohaterkę, która cudem wyrwała się śmierci, po czym nie zrobił nic, by zapobiec podobnym masakrom.

Strach przed utratą broni

Oba tragiczne przypadki wykorzystało Krajowe Stowarzyszenie Strzeleckie (National Rifle Association, NRA) – do rozpętania histerii na temat ewentualnej utraty prawa do posiadania broni. Choć prezydent był od tego daleki, a propozycje kontroli broni bardzo łagodne, to jednak wystarczyły do znacznego wzrostu sprzedaży każdego rodzaju broni i amunicji. Przygotowywano się na najgorsze. Stworzono atmosferę oczekiwania na przymusową konfiskatę, co nigdy nie nastąpiło, za to pomogło NRA w pozyskaniu nowych członków. Dla zwolenników drugiej poprawki nie ma znaczenia, że wykorzystując ich strach, stowarzyszenie działa głównie na rzecz producentów broni. Przecież roczne składki członkowskie nie wystarczyłyby na dostatnie życie tysięcy pracowników tej prężnej organizacji. Ludzie uwierzyli, że wisi nad nimi prawdziwe zagrożenie. Czy dozbrajając się, byli gotowi do walki o swoje „święte” prawo?

Popłatne teorie spiskowe

Na korzyść NRA działają rzesze zwolenników teorii spiskowych z dostępem do radia, telewizji i społecznościowych portali, którzy bezkarnie sieją zamęt. Naładowani negatywnymi przekazami pod adresem rządu, ich odbiorcy żyją w ciągłym napięciu podsycanym bzdurnymi podejrzeniami o próby wprowadzenia komunizmu lub wymianę systemu sprawiedliwości na islamski szariat. Gdy obawa przed rządem osiągnie poziom histerii, psychicznie słabe jednostki na własną rękę „zaprowadzają porządek”. Jeden z takich przypadków miał miejsce w ostatnią niedzielę. Sprawcy śmierci dwóch policjantów i jednego cywila w Las Vegas – Jerad Miller i jego żona Amanda uważali pracowników wszystkich szczebli rządowych za kryminalistów. Posiadanie broni postrzegali jako jedyną gwarancję przed zakusami „bezprawnych” władz. Pewność co do tego, że tylko broń chroni przed śmiercią z ręki bandyty miał również klient Walmartu, dokąd Millerowie wpadli po zamordowaniu policjantów. Chcąc powstrzymać małżeństwo przed strzelaniem do ludzi, wyciągnął broń i… został zastrzelony.

Ciekawe czyich wynurzeń słuchał Miller? Jerome’a Corsi, Glenna Becka, Alexa Jonesa, Alana Keyesa, Pameli Geller, Aviego Lipkina, czy Andy’ego Martina, który w programie Fox News zapewniał Seana Hannity, że podczas lat spędzonych w Chicago, Barack Obama przechodził szkolenie przygotowawcze do obalenia rządu? Każdy z nich i wielu, wielu innych zarabia krocie na wyssanych z palca teoriach, szerzeniu gniewu i nienawiści z byle jakiego powodu i bez powodu.

Policjant w Seattle odgradza taśmą miejsce po strzelaninie na Uniwersytecie Pacific.  Na mniejszej fotografii studenci i ich reakcja po strzelaninie fot.Matt Mills Mcknight/EPA
Policjant w Seattle odgradza taśmą miejsce po strzelaninie na Uniwersytecie Pacific. Na mniejszej fotografii studenci i ich reakcja po strzelaninie fot.Matt Mills Mcknight/EPA

Inwazja muzułmanów…

Przeciwnicy reformy imigracyjnej słuchają medialnych liderów prawicy, w tym Aviego Lipkina, który głosi teorię, iż cichym celem ustawy legalizującej pobyt nieudokumentowanych imigrantów jest umożliwienie przyjazdu do USA stu milionom muzułmanów. A że islam skutecznie Amerykanom obrzydzono, to na wielu słuchaczy padł blady strach. Panikę pogłębił syn zmarłego już duchowego doradcy prezydentów USA Billy’ego Grahama, Franklin, również pastor, lecz bez takich wpływów jak jego popularny ojciec. Wina Grahama jr polega na tym, że jako człowiek odpowiedzialny, a za takiego się ma, zamiast zaprzeczyć – przemilczał tak niedorzeczne pomówienia jak to, że Obama zezwala na przejęcie federalnego rządu przez Bractwo Muzułmańskie. Jeśli do tego dojdą wysunięte przez Glenna Becka oskarżenia rządu o przygotowywanie obozów koncentracyjnych przed planowanym ogłoszeniem stanu wojennego i zagrabienia całego mienia Amerykanów, to łatwo zrozumieć, że ludzie, dla których wyznawcy teorii spiskowych są głównym, a często jedynym źródłem informacji,  mają kompletny mętlik w głowie. Spanikowani chcą ratować starą, dobrą Amerykę i chwytają za broń.

Zdobywanie głosów strachem

Republikańscy ustawodawcy zorientowali się, że straszenie wyborców popłaca. Powtarzają informacje niemające związku z rzeczywistością, czym zyskują poklask. Równocześnie przyczyniają się do wzrostu sprzedaży broni, co będzie miało znaczenie przy gromadzeniu funduszy na kampanię wyborczą. Na spotkaniu z wyborcami senator z Kentucky Rand Paul stwierdził, że administracja Obamy popiera (nieistniejący) traktat ONZ o ręcznej broni strzeleckiej (small arms). W interpretacji Paula (nieistniejący) traktat może prowadzić do konfiskaty broni w całym kraju. Zresztą ten motyw jest powtarzany przez wielu polityków.

Nie ma miejsca na rozsądek

W tym tygodniu także doszło do tragedii z udziałem broni w szkole. W liceum w Troutdale koło Portland zginęły dwie osoby, w tym napastnik. Był to już 74 atak z bronią na szkołę w ciągu niespełna 18 miesięcy od masakry w Newtown, w Connecticut. Zapytany o lawinę ataków z bronią w ręku i brak zdecydowanych akcji w kierunku kontroli broni, prezydent Obama powiedział, że źródłem jego największych frustracji jest niechęć Amerykanów do podjęcia podstawowych kroków na rzecz redukcji przemocy. Prezydent ubolewa nad faktem, że nawet skromne próby, by poszerzyć sprawdzanie historii nabywców broni upadły w Senacie. Uważa, że NRA zastraszyło większość członków Kongresu, w związku z czym zmiana postawy ustawodawców leży wyłącznie w rękach wyborców.

W tym roku Kongres stracił apetyt na powrót do tematu kontroli broni. Demokraci nie chcą w tej sprawie podejmować dyskusji przed listopadowymi wyborami w obawie o utratę przewagi w Senacie. Z kolei republikanie, choć po strzelaninie w pobliżu University of California w Santa Barbara, gdzie zginęło siedem osób, zwiększyli nieco fundusze na stworzenie bazy danych o posiadaczach broni, uważają, że istniejące przepisy są całkowicie wystarczające.

Wspominając słowa Richarda Martineza, ojca jednego z zabitych studentów, który za śmierć syna obwinia NRA i tchórzliwych polityków, prezydent powiedział, że jako naród powinniśmy się wstydzić, że zbrodnie stały się akceptowalną normą. Obama odrzucił sugestie, iż przyczyną strzelanin są wyłącznie zaburzenia psychiczne. − Stany Zjednoczone nie mają monopolu na szaleńców. Nie jesteśmy jedynym państwem, gdzie mieszkają psychopaci, a mimo to zabijamy się nawzajem w gwałtownym tempie. Na czym polega różnica? Faceci mają w domach skrzynie amunicji i coś z tym muszą robić − mówił Obama.

Superspisek 

Do przemocy z całą pewnością przyczyniają się wyznawcy teorii spiskowych, którzy sugerują, że masakr dokonują ludzie prezydenta. Po tragedii w lipcu 2012 roku w kinie w Aurorze w Kolorado, gdzie zginęło 12 osób, a kilkadziesiąt innych zostało rannych, organizacja Guns Owners of America pisała w komunikacie prasowym, że celem tej akcji było przygotowanie gruntu do konfiskaty broni i rządowego ludobójstwa. Identyczne pomówienia wysuwano po każdym masowym morderstwie.

To wszechogarniające naładowanie przemocą, opatrzone taką czy inną teorią, może prowadzić do jednej konstatacji: tak, jest to epidemia. Tylko nikt jej się nie podejmuje leczyć w imię wolności pacjentów…

Elżbieta Glinka

[email protected]

REKLAMA

2091144000 views

REKLAMA

2091144299 views

REKLAMA

2092940762 views

REKLAMA

2091144587 views

REKLAMA

2091144738 views

REKLAMA

2091144886 views