Setki ratowników i wolontariuszy powróciło we wtorek do pracy przy usuwaniu plamy ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Wznowienie rozkładania powietrznych zapór u wybrzeży zagrożonych stanów zostało było możliwe kiedy osłabł wiejący od kilku dni sztormowy wiatr. Ropa w kilku miejscach dotarła do brzegów zatoki. Od dwóch tygodni zajmuje jednak potężny obszar na powierzchni oceanu. Codziennie na brzegu oceanu znajdowane są martwe ptaki i ryby.
Ropy w zatoce Meksykańskiej wciąż przybywa. Każdego dnia z dna oceany, z zatopionej platformy wiertniczej wydobywa się bowiem ponad 5 tysięcy baryłek surowca. Przedstawiciele koncernu BP, do którego należy platforma, poinformowali że nieustannie prowadzone są prace mające na celu zahamowanie wypływającego z nieszczelnej instalacji paliwa. Jeżeli uda się powstrzymać jeden z mniejszych wycieków być może uda się podjąć próbę powstrzymania fontanny ropy naftowej wypływającej z podwodnej studni. W tym celu przygotowywana jest specjalna eksperymentalna konstrukcja.
Akcja będzie mogła rozpocząć się najwcześniej w najbliższy weekend. Specjaliści zamierzają zatopić ważącą 98 ton żelbetową konstrukcję, która umożliwi opanowanie wycieku. Przedstawiciele firmy ostrzegają, że to rozwiązanie nigdy dotąd nie stosowane stąd nie ma gwarancji powodzenia całej operacji.
Według ekologów usuwanie olbrzymiej plamy ropy z wód u wybrzeży Stanów Zjednoczonych może potrwać ponad 3 miesiące. Codziennie widoczne są zgubne skutki katastrofy ekologicznej. Z wody wyławiane są martwe ryby czy żółwie.
Wyciek to również ogromne straty dla gospodarki. Rybołówstwo i przemysł rybny w stanie Luizjana mogą stracić 2,5 miliarda dolarów, a branża turystyczna na Florydzie 3 miliardy dolarów.
MNP (AP, MSNBC)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone
