Jak ptak z podciętymi skrzydłami
Kryzys ekonomiczny odczuwam jak każdy człowiek. Radzę sobie z nim sposobem (szukam pracy, chwytam się różnych zajęć byle przetrwać). Ameryka nauczyła mnie większej czujności, przebiegłości i bycia twardszym człowiekiem. Pozbawiła mnie wykonywania dotychczasowego zawodu, będącego moją pasją. Także wigoru, który miałam przed przylotem tutaj. Czuję się jak ptak z podciętymi skrzydłami.
Staram się dbać o swoją godność i zawsze pamiętać o swojej Ojczyźnie i Rodzinie. Początkowo byłam zachwycona dużą ilością sklepów i towarów. Także tolerancją. Trudności w znalezieniu pracy i konkurencja w niej sprawiły, że stałam się bardziej nieufna. Marzyłam o lepszej sytuacji materialnej i poprawie swojego wizerunku. Przede wszystkim o lepszej pracy.
Drażniło mnie zachowanie niektórych na tzw. „luzie”. Zaczęłam uczyć się angielskiego. Przeraża mnie brak ubezpieczenia. Radością jest przeżyć kolejny dzień i mieć świadomość, że dzieci radzą sobie jak mogą. Straciłam moją ukochaną Mamę. Rozpadł się mój toksyczny związek małżeński. O dobrobycie przy najniższym uposażeniu mogę zapomnieć.
Żyję w miarę na przyzwoitym poziomie. Plany na przyszłość rozwiążę w miarę rozwoju sytuacji gospodarczej i zdrowotnej.
Mój „amerykański sen” niezupełnie spełnił się, ale nie mam powodu do rozpaczy.
T. M.
(Nazwisko i adres do wiadomości redakcji).