Życie Georgea W. Busha jako byłego prezydenta będzie dość komfortowe. Z biurem w Dallas, własnym personelem, budżetem na podróże, ubezpieczeniem medycznym i emeryturą $196,000 rocznie, wszystko z pieniędzy podatnika. Bush będzie jednak pierwszym prezydentem, który nie dostanie ochrony Secret Service do końca życia, lecz tylko na najbliższe 10 lat, zgodnie z prawem zatwierdzonym w latach dziewięćdziesiątych przez Kongres.
Bushowie przeniosą się do swego nowego, liczącego 8500 stóp kwadratowych domu. Rezydencja ta znajduje się nieopodal przyszłej prezydenckiej biblioteki Busha na Southern Methodist University. Budynek biblioteki, gdzie mieścić się będzie również muzeum i instytut polityki, zostanie wzniesiony kosztem $300 milionów.
Zbieranie funduszy na ten cel dopiero rozpoczęto. Budynek powstanie z prywatnych funduszy. Z chwilą ukończenia budowy w 2013 roku National Archives i Records Administration przejmą pieczę nad biblioteką i muzeum. Koszty utrzymania spadną wówczas na skarb państwa. Za pobliskie biuro Busha i personel, który zgodnie z ustawą Former President Act, będzie dla niego pracować do końca jego życia, płaci rząd federalny.
Emerytura prezydenta wynosi połowę jego obecnych rocznych poborów. Wysokość jej będzie wzrastać wraz ze wzrostem kosztów utrzymania. Przez siedem miesięcy, miesiąc przed inauguracją i sześć miesięcy po, Bush i wiceprezydent Dick Cheney otrzymują fundusze na „ułatwienie okresu przechodzenia do prywatnego życia”.
General Serice Administration pokrywa koszty podróży byłych prezydentów na oficjalne wystąpienia. W 2008 roku na podróże Billa Clintona wydano $50 tys., a na Georgea H. W. Busha, $56 tys.
Po śmierci wszyscy prezydenci, jako byli dowódcy sił zbrojnych, są chowani z pełnymi honorami wojskowymi na koszt państwa.
(McClutchy – eg)
