Mężczyzna, który wierzył, że został ojcem nowo narodzonej dziewczynki przeżył szok, gdy okazało się, że opuszczona przez niego żona udawała, że jest w ciąży, a dowodem tego, że mówi prawdę miało być ukradzione ze szpitala dziecko.
48-letnia Grisel Ramirez dostała się do Garden Grove Medical Center mówiąc, że udaje się z wizytą do jednej z pacjentek. Przebrana w strój pielęgnarki udała się na porodówkę i powiedziała młodej matce, by wzięła kąpiel przed wizytą lekarza. Następnie włożyła noworodka do torby i pośpiesznym krokiem poszła w stronę wyjścia.
Tam spotkała ją jednak niespodzianka. Wszystkie drzwi zostały zamknięte, włączył się system alarmowy. Na miejsce przyjechała policja.
Okazuje się, że w wielu szpitalach noworodkom zakłada się na rączki lub nóżki bransoletki, które włączają system alarmowy po opuszczeniu przez pacjentów wydziału, na którym leżą.
Mąż Griseli Ramirez nie miał pojęcia, że żona nie jest w ciąży. Nie mieszkali razem i nie widywali się, w związku z czym kobieta bez trudu mogła kłamać. Po rzekomych narodzinach domagał się spotkania z córeczką i pytał, czy jako ojciec nie powinien podpisać aktu urodzenia.
W czasie rozmowy z policją był totalnie zdewastowany psychicznie. Nie mógł uwierzyć, że żona zdobyła się na tak straszne kłamstwo i czyn po to, by „zreperować” ich małżeństwo.
(FN – eg)