Izbowy Komitet ds. Etyki wysunął przeciw demokracie z Nowego Jorku, kongr. Charlesowi Rangelowi, oskarżenie o naruszenie szeregu zasad etycznych. Choć szczegóły oskarżenia zostaną ujawnione dopiero w czwartek, to już dziś wiadomo, że zasiadającemu od 40 lat w Kongresie Rangelowi zarzuca się m.in. używanie kongresowej papeterii do wysyłania listów z prośbą o datki na Charles B. Rangel Center for Public Service w City College of New York oraz używanie czterech subsydiowanych lokali w Nowym Jorku. Miejski program stabilizacji czynszów z założenia ma by miejscem zamieszkania. Jeden z lokali Rangel przeznaczył na biuro swojej kampanii wyborczej, co wywołuje podejrzenia, że subsydiowane mieszkanie w rzeczywistości jest nielegalnym prezentem.
Ponadto Rangelowi zarzucono ukrycie dochodu z mieszkania w klubie jachtowym Punta Cana w Republice Dominikańskiej. Kongresman z opóźnieniem ujawnił setki tysięcy dolarów w inwestycjach.
Oskarżenie zostało sporządzone przez czterech członków Komitetu ds. Etyki. Oddzielny panel złożony z czterech demokratów i czterech republikanów zdecyduje, czy istnieją jasne i przekonujące dowody na powyższe przewinienia.
Kara może polegać na krytycznym raporcie komitetu, potępieniu przez Izbę Reprezentantów, a nawet (co w tym przypadku wydaje się mało prawdopodobne) usunięciu z Kongresu.
Czas, w którym ogłoszono oskarżenie gwarantuje, że przesłuchania w tej sprawie rozciągną się do jesiennej kampanii wyborczej i zostaną w pełni wykorzystane przez republikanów, którzy mają nadzieję odzyskać kontrolę nad Izbą Reprezentantów.
Rangel, który tuż po rozpoczęciu dochodzenia zrezygnował z pozycji przewodniczącego prestiżowego Komitetu Środków i Sposobów, uważa, że oskarżenie jest sztucznym, bezpodstawnym tworem. Jest absolutnie pewny, że zostanie oczyszczony z wszelkich zarzutów i w żadnym wypadku nie obawia się gniewu wyborców z Harlemu, dzięki którym spędził w Kongresie 20 kadencji.
Jego sprawa może obniżyć szanse na wyborcze zwycięstwo innych, mniej popularnych demokratów.
(AP – eg)
