U.S. Chamber of Commerce (amerykańska izba handlowa) w ub. roku wyłoniła się jako najlepiej finansowany przeciwnik administracji Baracka Obamy w debatach na temat reformy opieki medycznej i regulacji instytucji finansowych.
Krytycy od dawna narzekali na nadmierny wpływy izby na wydarzenia w kraju. Teraz atakują ją bezpośrednio wnosząc do IRS (urzędu podatkowego) skargi o naruszenie przez izbę przepisów podatkowych poprzez pranie milionów dolarów przeznaczonych na cele charytatywne od grupy związanej z gigantem ubezpieczeniowym A.I.G.
Skargę wniosła organizacja U.S. Chamber Watch, stworzona 4 miesiące temu – z silnym poparciem finansowym związków zawodowych – po to, by pilnie obserwować posunięcia Cham-ber of Commerce.
Rzeczniczka izby, Tita Free-man, określiła skargę jako polityczną zagrywkę. Twierdzi, że przeciwnicy „desperacko szukają możliwości podważenia wysiłków izby na rzecz promocji wolnego rynku i wzrostu ekonomicznego”.
IRS odmówił udzielenia w tej sprawie komentarza. Urząd unika sytuacji mogących wciągnąć go w spory natury politycznej. Stał się ostrożny od czasu, gdy po aferze Watergate okazało się że Biały Dom Richarda Nixona chciał użyć tę agencję do celów politycznych.
W ostatnich latach IRS był zaangażowany w polityczne kontrowersje. W 2004 roku republikanie podważyli status wolnej od podatków murzyńskiej organizacji NAACP, kiedy jej lider w publicznie wygłoszonym przemówieniu skrytykował prezydenta G.W. Busha. Dwa lata później IRS uznał, że uwagi te nie naruszyły restrykcji dotyczących aktywności politycznej grup typu non-profit.
Sednem skargi przeciw Chamber of Commerce jest pytanie, czy płacąc za kosztowne reklamy radiowe i telewizyjne, izba miała wpływ na debaty polityczne w ostatnich miesiącach na temat reformy zdrowia, regulacji biznesu, przepisów o finansowaniu kampanii wyborczych, kreowania miejsc pracy i podwyżki podatków. W wielu przypadkach izba opowiedziała się za zniesieniem regulacji i wprowadzeniem bodźców dla gospodarki wolnorynkowej.
Polityczne ramię izby już zaczyna wywierać wpływ na kierunek listopadowych wyborów. W Kalifornii izba zaatakowała demokratkę, sen. Barbarę Boxer, zarzucając jej niszczenie miejsc pracy poprzez głosowanie przeciw biznesowi. Opowiedziano się za Carly Fiorina, byłą CEO Hewlett-Packard, nie wspominając jednak, że przenosząc produkcję za granicę podniosła dochody firmy, lecz pozbawiła pracy ponad 10 tys. Amerykanów.
Fiorina ubiega się o miejsce Boxer w Senacie.
Adwokat U.S. Chamber Watch, Cyrus Mehri, twierdzi, że pieniądze izby wydawane obecnie na działalność polityczną pochodzą z funduszy przeznaczonych na cele charytatywne.
(NYT – eg)