W poniedziałek wszystkie ośrodki telewizyjne pokazały mężczyznę paradującego z karabinem i pistoletem przed centrum konferencyjnym weteranów w Arizonie, gdzie prezydent Barack Obama wyjaśniał zasady reformy systemu lecznictwa.
Na pytanie lokalnej gazety, dlaczego to robi, odpowiedział: „Bo mogę, w Arizonie ciągle mam trochę wolności”. Agencja Associated Press podaje, że w tym samym miejscu spostrzeżono przynajmniej tuzin innych uzbrojonych osobników.
Policja z Phoenix informuje, że mieszkańcy Arizony nie potrzebują zezwoleń na noszenie broni. Nie popełniono żadnego przestępstwa. Nie było żadnych aresztowań.
Wcześniej, przed spotkaniem Obamy z wyborcami w Portsmouth w New Hampshire, policja aresztowała osobnika niosącego nabity rewolwer, gdy okazało się, że nie ma pozwolenia na broń. Drugi, z ważną licencją, miał broń umieszczoną w holsterze na udzie. W ręku trzymał hasło nawiązujące do słynnych słów Jeffersona: „Od czasu do czasu drzewo wolności musi być odświeżane krwią patriotów i tyranów”. Osobnik ten został zaproszony przez kilka programów telewizyjnych, gdzie poza tym, że ma się za libertarianina i korzysta z II Poprawki do Konstytucji, nie miał nic do powiedzenia.
(HP – eg)