Mimo że do wyborów prezydenckich zostało jeszcze 15 miesięcy, amerykańska kampania wyborcza zaczyna nabierać rumieńców. Życiorysy kandydatów na fotel prezydencki poszczególnych partii są prześwietlane z ogromną dokładnością. Jak na razie, dziennikarze wzięli pod lupę Michele Bachmann z Partii Republikańskiej i jej skrajnie konserwatywne poglądy w sprawie mniejszości seksualnych.
Michele Bachmann z pewnością żałuje dosadnych sformułowań, jakich użyła wobec homoseksualistów podczas konferencji National Education Leadership Conference w 2004 roku. Pretendentka do fotela prezydenckiego powiedziała wówczas, że „homoseksualiści to pomiot szatana, a ich orientacja seksualna skazuje ich na odwieczne życie w niedoli”.
Specjaliści od wizerunku twierdzą, że radykalna postawa 55-letniej Republikanki w kwestii mniejszości homoseksualnych może przeszkodzić jej w uzyskaniu prezydenckiej nominacji własnej partii.
Michele Bachmann wraz z mężem Marcusem próbowali leczyć gejów i lesbijki z homoseksualizmu, używając do tych celów niekonwencjonalnych metod. Zostali za ten fakt skrytykowani w Minnesocie, który Bachmann reprezentuje w Kongresie.
Terapeuta zatrudniony w fundacji Bachmann & Associates zdradził, że homoseksualiści, którzy zgłaszają się do przybytku Republikanki są przekonywani, że ich „stan” można leczyć za pomocą gorliwej modlitwy i lektury Biblii. Sama Bachmann była krytykowana za swoje radykalne metody już wcześniej, kiedy na jaw wyszło, że nazywa homoseksualistów barbarzyńcami.
Lekarze alarmują, że wmawianie homoseksualistom, że „wszyscy rodzą się heteroseksualni”, a homoseksualizm jest tylko ich wyborem, jest szkodliwe dla psychiki i może prowadzić nawet do prób samobójczych.
Sama zainteresowana odpiera ataki w rozmowie z ABC News twierdząc, że jest dumna z prowadzonej przez siebie działalności.
AS