Bagdad (AP) – Alberto Fernandez, dyrektor działu ds. publicznej dyplomacji w Biurze Spraw Bliskowschodnich w Departamencie Stanu powiedział, że Stany Zjednoczone okazały „nadzwyczajną arogancję i głupotę” w Iraku. Dodał, że teraz Waszyngton jest gotowy do podjęcia rozmów z każdą grupą, z wyjątkiem alKaidy, by przyspieszyć proces narodowego porozumienia.
Tę niespotykaną w administracji prezydenta Busha szczerość Fernandez okazał w wywiadzie dla telewizji AlJazeera emitowanym w ostatnią sobotę. „Jesteśmy otwarci na dialog, ponieważ, jak wszyscy dobrze wiemy, uspokojenie tego piekła w Iraku ma ścisły związek ze skutecznym pogodzeniem narodowym, o czym jest przekonany iracki rząd”, mówił Fernandez z Waszyngtonu.
Propozycje negocjacji między USA a różnymi frakcjami irackiego powstania pojawiają się od dwóch lat. Szczegóły są jednak okryte tajemnicą. Jednym z problemów jest zasięg amnestii, jaką Stany Zjednoczone i ich iraccy sprzymierzeńcy gotowi są zaoferować powstańcom w zamian za rozbrojenie i przyłączenie się do politycznego procesu.
Fernandez przemawiał w programie telewizji AlJazeera, z siedzibą w Katarze, po mężczyźnie, który twierdził, że wypowiada się w imieniu zdelegalizowanej Partii Baas. Człowiek ten podał się za „Abu Mohammeda”. Oświadczył, że Stany Zjednoczone szukają takiego wyjścia z Iraku, które pozwoli im zachować twarz i że powstańcy chcą negocjacji, lecz nie oddadzą broni.
Mohammed wymienił trudne do spełnienia warunki podjęcia do rozmów z Amerykanami, w tym powrót do służby członków sił zbrojnych Husajna, anulowanie każdego prawa zatwierdzonego po odsunięciu Husajna od władzy, uznanie grup powstańczych za jedynego reprezentanta Irakijczyków i przedstawienie terminu stopniowego i bezwarunkowego ustępowania amerykańskich i koalicyjnych wojsk z Iraku.
„Okupant szuka sposobu na wycofanie się. Organizacje ruchu oporu ze swymi wszystkimi frakcjami będą kontynuować walkę, dopóki wróg nie zostanie rzucony na kolana i nie usiądzie przy stole negocjacyjnym albo, z pomocą Boga, dozna poniżającej porażki”.
Fernandez dostrzegł w wypowiedzi swego poprzednika „elementy farsy i brak realnej oceny rzeczywistości”. Mimo to ostrzegł, że brak sukcesu w pacyfikowaniu rozszerzających się walk między grupami religijnymi, jak i powstanie mogą przyczynić się do zniszczenia całego Bliskiego Wschodu.
„Jesteśmy świadkami niepowodzeń w Iraku i nie są to tylko niepowodzenia Stanów Zjednoczonych, lecz katastrofa dla całego regionu”.
Rozmowa z Abu Mohammedem wskazuje, że sunniccy powstańcy czują, iż fala niezadowolenia zwraca się przeciw Stanom Zjednoczonym i popieranemu przez nie rządowi premiera alMaliki.
Z drugiej strony komentarz Fernandeza jest jednym z serii otrzeźwiających ocen sytuacji z ostatnich dni.
W ub. tygodniu Bush przyznał, że sytuacja w Iraku jest trudna, a w sobotę spotkał się z grupą generałów i doradcami ds. bezpieczeństwa narodowego, by omówić nową taktykę działania wobec rosnącego chaosu. Na razie nie wiadomo, co z tego spotkania wynikło.
Gen. William B. Caldwell, rzecznik amerykańskich sił zbrojnych powiedział, że mimo szeroko zakrojonej wspólnej akcji amerykańskoirackiej mającej na celu zlikwidowanie przemocy w Bagdadzie liczba ataków w pierwszych trzech tygodniach października wzrosła o 22 %.
(eg)
Arogancja z głupotą
-