Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) znalazł się w ogniu krytyki na czwartkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki, dotyczącym sytuacji na zakończenie fazy zasadniczej piłkarskiej ekstraklasy.
O zwołanie posiedzenia komisji wnioskował jej wiceprzewodniczący Jacek Falfus (PiS), który domagał się wyjaśnienia okoliczności działania Lechii Gdańsk. W kwietniu, po ostatniej kolejce fazy zasadniczej (do 30. kolejki włącznie) rozgrywek o piłkarskie mistrzostwo Polski, klub z Wybrzeża wycofał odwołanie złożone do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, dotyczące odjęcia jednego punktu za nieprawidłowości finansowe. W efekcie Lechia ten punkt straciła, ale i tak dostała się do grupy mistrzowskiej ekstraklasy. Spadło z niej za to Podbeskidzie Bielsko-Biała, a awansował Ruch Chorzów.
Panuje przekonanie, że Lechia wycofała odwołanie w porozumieniu z PZPN.
– Przed ostatnią kolejką stanowisko Lechii było jednoznaczne, a 24 godziny później, kiedy wszystko było już rozstrzygnięte, klub zdanie zmienił. To wzbudza nasze podejrzenia – niestety, trzeba powiedzieć – korupcyjne – przyznał przewodniczący Komisji Ireneusz Raś (PO).
Jak dodał, w piątek zamierza przesłać ministrowi sportu Witoldowi Bańce opinię, w której zasugeruje potrzebę zbadania wszystkich okoliczności. Ministerstwo nie ma wprawdzie nadzoru nad kwestiami regulaminowymi i dyscyplinarnymi, co Komisja chce w przyszłości zmienić, ale może prowadzić kontrolę działalności związków.
– Brak merytorycznego stanowiska PZPN i brak przedstawiciela związku na dzisiejszym posiedzeniu powoduje, że ta sprawa jest jeszcze bardziej podejrzana i powinniśmy się nią zająć – podkreślił Raś.
Wtórował mu Falfus, który jest przekonany, że doszło do nieprawidłowości.
– Podbeskidzie Bielsko-Biała wywalczyło miejsce dające prawo gry o podium ekstraklasy w sportowej rywalizacji na boisku. Do spadkowego piekła strącili ten klub działacze przy zielonym, całkiem brudnym stoliku – ocenił.
Rozgoryczenia całą sytuacją nie kryli przedstawiciele Podbeskidzia.
– 11 kwietnia, kiedy Lechia wycofała odwołanie, uświadomiliśmy sobie, że obecne przepisy są nieodpowiednie. Nie zmienia się reguł w trakcie gry. Punkty powinny być odejmowane przed rozpoczęciem sezonu, nie w jego trakcie. Rozważamy podjęcie dalszych kroków prawnych – zapowiedział Waldemar Jędrusiński, zastępca prezydenta Bielska-Białej (miasto jest głównym udziałowcem klubu).
– To wszystko wpłynęło na zawodników tragicznie. Robiliśmy wszystko, żeby im pomóc – spotkania z psychologami, integracyjne, ale niestety czasu było za mało i Podbeskidzie już się nie podniosło – dodał prezes zdegradowanego już do 1. ligi klubu Tomasz Mikołajko.
Obecny na posiedzeniu wiceprezes spółki Ekstraklasa S.A. Marcin Animucki zapewnił, że organizator rozgrywek zrobił wszystko, co w jego mocy, aby wyjaśnić sytuację jak najszybciej, a także wprowadził konkretne zmiany w regulaminie, aby chaos się już nie powtórzył.
– Takie sytuacje nadszarpują nasz wizerunek, o który my musimy dbać. Otrzymując 8 kwietnia odwołanie od Lechii, zwróciliśmy się do Trybunału Arbitrażowego o jak najszybsze jego rozpatrzenie, zależało nam na konkretnej decyzji jeszcze przed rozpoczęciem 31. kolejki. Nie byliśmy stroną tego postępowania na żadnym etapie, jedynie nanosiliśmy zmiany w tabeli. To my staliśmy się liderami zmian w regulaminie – zaznaczył Animucki.
Zgodnie z sugestiami złożonymi przez Ekstraklasę S.A., 27 kwietnia zarząd PZPN przyjął stosowne modyfikacje przepisów. Jedna z nich dotyczy ustalenia konkretnych terminów działania poszczególnych organów zajmujących się licencjami.
– Decyzje organu dyscyplinarnego pierwszej instancji, czyli Komisji Licencyjnej, o ewentualnym odjęciu punktów muszą zapaść do 20 grudnia. Jeśli wpłynie odwołanie z klubu, Komisja Odwoławcza musi się do niego ustosunkować do 15 stycznia. Jednocześnie wpisano, że przekazanie uzasadnienia decyzji będzie musiało nastąpić w ciągu 24 godzin – relacjonował Animucki.
Efektem tego rozwiązania ma być zakończenie postępowania przed organami PZPN ok. dwóch miesięcy wcześniej niż dotychczas.
W omawianym przypadku uzasadnienie Komisji Odwoławczej z niewiadomych przyczyn nie trafiło do Lechii przez półtora miesiąca, co zablokowało klubowi drogę do zwrócenia się do wyższej instancji, czyli Trybunału Arbitrażowego.
(PAP)