Z Natalią Czerwonką, która po odpadnięciu polskiej drużyny panczenistek w ćwierćfinale igrzysk w Pjongczangu publicznie krytykowała przygotowania i jedną z koleżanek, nie zgadza się prezes PZŁS. „To było niepotrzebne i dalekie od prawdy” – powiedział PAP Roman Derks.
„W moim odczuciu panie przegrały ten bieg pechowo. Trening pokazał, że były przygotowane, ale drużyna na ostatnim okrążeniu się rozleciała, a wtedy zwykle jest pozamiatane” – powiedział Derks.
Szczegółowo komentować słów Czerwonki nie chciał, mówiąc, że na dogłębną analizę czas przyjdzie po igrzyskach.
„Ja naprawdę rozumiem wielkie emocje, jakie towarzyszyły dziewczynom, ale takie zachowanie jest niepotrzebne. Z całym szacunkiem do mediów, ale to nie za ich pośrednictwem w trakcie igrzysk należy się w takich sprawach komunikować. Nie zgadzam się również z tym, co zostało powiedziane. Było to dalekie od prawdy” – podkreślił.
W środę Polkom pozostała rywalizacja o siódme miejsce. Ich przeciwniczkami będą reprezentantki Korei Południowej. Biało-czerwone do tego wyścigu prawdopodobnie przystąpią w innym składzie.
„Wszystko wskazuje na to, że Katarzynę zastąpi młoda Karolina Bosiek” – zdradził Derks.
Roszadę można interpretować jako symboliczną zmianę warty – Bachleda-Curuś ma już bowiem 38 lat i są to jej piąte igrzyska, a Bosiek właśnie we wtorek obchodzi 18. urodziny.
Praktycznie od początku igrzysk atmosfera wśród polskich panczenistek daleka była od ideału. Już po indywidualnej rywalizacji na 1500 m Czerwonka oraz Luiza Złotkowska sygnalizowały, że przygotowania nie przebiegały tak, jak powinny. Ich główny zarzut dotyczył zbyt małej – według nich – liczby wspólnych treningów pod kątem biegu drużynowego.
Katarzyna Bachleda-Curuś natomiast ze spokojem mówiła, że wszystko było w porządku. Kiedy na sobotnim treningu Polki dystans biegu drużynowego pokonały poniżej trzech minut można było mieć nadzieję, że po raz trzeci z rzędu staną na podium igrzysk – w Vancouver były trzecie, a w Soczi drugie.
Zasady ćwierćfinału były proste. Osiem drużyn jechało w czterech parach, a do walki o medale awansowały zespoły, które osiągną cztery najlepsze rezultaty. Polki wypadły zdecydowanie najsłabiej uzyskując czas 3.04,80.
W końcówce tempa nie wytrzymała Bachleda-Curuś, która zaraz po zawodach powiedziała, że popełniła błąd na zmianie i wybił on ją z rytmu. Czerwonka natomiast zarzuciła koleżance, podopiecznej trenera kadry Krzysztofa Niedźwiedzkiego, że była niedostatecznie przygotowana. Każda z Polek na co dzień trenuje pod okiem innego szkoleniowca.
Po kilkudziesięciu minutach Czerwonka opublikowała wpis na swoim profilu na Facebooku. W nim o przygotowaniach fizycznych głosu już nie zabrała, a skupiła się na braku budowy w zespole „zaufania, współpracy i pełnego oddania”. „Myśmy ten start przegrały w szatni” – podkreśliła.
(PAP)