REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportLekkoatletyczne MŚ - Polacy z szansami na medale w Eugene

Lekkoatletyczne MŚ – Polacy z szansami na medale w Eugene

-

Pierwsze w historii lekkoatletyczne mistrzostwa świata w USA miały się odbyć w 2021 roku. Na drodze stanęła jednak pandemia COVID-19. Świat sportu wrócił do normalności, kibice na trybuny, a Polacy w igrzyskach w Tokio pokazali, że są na fali. W Eugene także mają apetyty na medale.

Mistrzostwa świata w katarskiej Dausze trzy lata temu to 40 stopni Celsjusza na termometrach, klimatyzacja na stadionie, maraton w środku nocy oraz, co bardzo niecodzienne, jesienna pora zawodów. Nikt wówczas nie spodziewał się, że kolejne dwa lata upłyną pod znakiem walki ludzkości z pandemią COVID-19, która spowoduje przełożenie o rok igrzysk olimpijskich w Tokio, zamknie na wiele miesięcy obiekty sportowe, a później uczyni je dostępnymi tylko dla zawodników. Ci, którzy poczuli smak rywalizacji przy pustych trybunach wiedzą już doskonale, ile sportowa rywalizacja na tym traci.

REKLAMA

W USA wszystko ma wrócić do normy. Zawody przełożono o rok, ale pomimo bardzo trudnych sezonów 2020 i 2021 „królowa sportu” odnalazła nowe gwiazdy, których szukano w 2019 roku po przejściu na emeryturę króla sprintu Usaina Bolta. Są nimi genialny tyczkarz Szwed Armand Duplantis, gladiator o twarzy dziecka, któremu poprawianie rekordu świata przychodzi z niezwykłą wręcz lekkością, długonoga i niezwykle energetyczna specjalistka od trójskoku Wenezuelka Yulimar Rojas, a także silny jak tur, a do tego szybki w kole Amerykanin Ryan Crouser — już dwukrotny mistrz olimpijski, ale nadal zawodnik bez tytułu mistrza świata na stadionie.

Polska lekkoatletyka tak dobrych lat, jak ostatnie nie miała od pięciu dekad. Dziewięć medali olimpijskich w Tokio — w tym cztery złote — były pokazem siły zespołu budowanego konsekwentnie od wielu lat. Trzy lata temu w Katarze biało-czerwoni wywalczyli sześć medali: złoty, dwa srebrne i trzy brązowe. Czy w USA uda się powtórzyć taki wynik?

„Na pewno odpadła nam jedna murowana szansa medalowa, czyli Anita Włodarczyk. Trzykrotna mistrzyni olimpijska była w tym roku w świetnej formie. Niestety, kontuzja odniesiona w dość niecodziennych okolicznościach pokrzyżowała jej plany walki o piąty tytuł mistrzyni świata” – powiedział PAP dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki.

Dość ostrożnie mówił o tym, że biało-czerwoni mają swoje atuty i szanse. Zarówno on, jak i wiceprezes PZLA Tomasz Majewski wymieniali młociarzy Wojciecha Nowickiego i Pawła Fajdka, sztafetę pań 4×400 m i mieszaną, ale przy kilku nazwiskach stawiali znaki zapytania.

Według Majewskiego — jak i wielu kibiców oraz ekspertów — zagadką jest forma wicemistrzyni olimpijskiej w rzucie oszczepem Marii Andrejczyk.

„To trochę wróżenie z fusów. Wiele zależy od tego, jaki będzie miała dzień. Może być dobrze, może być bardzo przeciętnie — jak w nielicznych startach w tym sezonie. Finalnie na starcie zobaczymy, na co ją stać. A wszystko przez zdrowie. Pocieszające jest, że akurat w oszczepie kobiet poziom w tym roku nie jest szczególnie wysoki” – podkreślił Majewski.

Nikt nie wie też, na co będzie stać na dystansie 35 km chodziarza Dawida Tomalę, który sensacyjnie zapisał się na kartach polskiego sportu, zdobywając złoto igrzysk w Tokio po morderczych 50 km marszu.

Trudno też jednoznacznie orzec, na co stać Patryka Dobka. Debiutancki sezon na dystansie 800 m zakończył on brązem igrzysk, ale w tym sezonie legitymuje się on dopiero 17. w świecie. Część ekspertów ma jednak nadzieję, że doświadczony trener Zbigniew Król wie, co robi i Dobek znów okaże się „królem polowania”.

Na wielkie rzeczy gotowa może być na dystansie 1500 m Sofia Ennaoui, ale to także zawodniczka, która przez wiele miesięcy borykała się z poważną kontuzją. Już sam fakt jej powrotu i wejścia na życiowy poziom w tym roku — w bardzo krótkim czasie — należy uznać za niemały wyczyn. Apetyty w jej obozie zdają się jednak większe.

Na wiele stać z pewnością „Aniołki Matusińskiego”. Tak szybko biegających aż trzech zawodniczek: Natalii Kaczmarek, Anny Kiełbasińskiej i Justyny Święty-Ersetic polska lekkoatletyka nie miała na tym dystansie nigdy. Dobre spasowanie sztafety i umiejętne dobranie czwartej – największe szanse ma Iga Baumgart-Witan – pozwala realnie myśleć o kolejnym rekordzie kraju. Czy to jednak pozwoli zagrozić Amerykankom na ich ziemi? Okaże się w Eugene.

„Stany Zjednoczone powinny te mistrzostwa zdecydowanie wygrać. Będą u siebie. Chyba każdy zdaje sobie z tego sprawę. Widać po wynikach, że w różnych konkurencjach będzie jednak różnie. Ale i oni nie we wszystkich specjalnościach mają kłopoty bogactwa. A my wiemy, gdzie mamy swoje szanse i mocne punkty” – powiedział PAP Majewski.

Amerykanie przez lata popełniali błędy w aklimatyzacji, gdy mistrzostwa odbywały się w Europie czy Azji. Teraz tego kłopotu mieć nie będą, ale świat też nie śpi. Mogą być to mistrzostwa rekordów — tak z uwagi na bardzo silną rywalizację w wielu konkurencjach, jak i postęp technologiczny w zakresie głównie obuwia.

Sportowcy Rosji i Białorusi odsunięci zostali w marcu od udziału w imprezach organizowanych pod egidą World Athletics wskutek lutowej agresji Rosji na Ukrainę. Bez nich na pewno mniej będzie też pytań o doping i czystość rywalizacji. Wielu znawców lekkoatletyki nie ma jednak złudzeń, że znów na starcie pojawią się także ci, którzy wybrali drogę na skróty i postanowili rywali oszukać. Organizatorzy mają jednak zrobić wszystko, aby impreza zapamiętana została jako wielki powrót odradzającej się po czasie pandemii „królowej sportu”.

Impreza rozpocznie się w piątek o godz. 18.05 czasu polskiego eliminacjami rzutu młotem mężczyzn. W tej konkurencji wystartuje aż trzech reprezentantów Polski: mistrz olimpijski Wojciech Nowicki, czterokrotny z rzędu mistrz globu Paweł Fajdek, a także Marcin Wrotyński. Pierwsza realna szansa medalowa biało-czerwonych wypadnie już w sesji popołudniowej pierwszego dnia mistrzostw (noc z piątku na sobotę), gdy do biegu stanie sztafeta mieszana 4×400 m. W igrzyskach olimpijskich w Tokio zaskoczyła ona lekkoatletyczny świat i zdobyła złoto.

Mistrzostwa potrwają do 24 lipca. Zakończy je tradycyjnie sztafeta 4×400 m, tyle że tym razem kobiet, a nie mężczyzn. Najpewniej w jednej z głównych ról spektaklu na zakończenie zobaczymy „Aniołki Matusińskiego”, najbardziej utytułowany żeński team w polskim sporcie ostatnich lat.

(PAP)

REKLAMA

2090409439 views

REKLAMA

REKLAMA

2090409739 views

REKLAMA

REKLAMA

2092206199 views

REKLAMA

2090410023 views

REKLAMA

2090410169 views

REKLAMA

2090410313 views