Piłkarze Lecha Poznań pokonali w Łodzi ŁKS 2:1 w 3. kolejce ekstraklasy, odnosząc pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w 2019 roku. „Kolejorz” został liderem tabeli po sobotnich meczach. Raków Częstochowa uległ tego dnia Cracovii 1:3.
Wynik spotkania przy al. Unii został ustalony już do przerwy. Bramki dla gości zdobyli Joao Amaral i Darko Jevtic, a dla łodzian Dani Ramirez. Hiszpański pomocnik znów był wyróżniającym się graczem ŁKS, ale mimo zdobycia bramki i efektownej gry z kompletem punktów zeszli z boiska podopieczni Dariusza Żurawia.
Lech nie przegrał w Łodzi z ŁKS ligowego meczu od 17 lat. Inna sprawa, że nie było ich zbyt wiele (poprzednie spotkanie tych drużyn w ekstraklasie odbyło się w sezonie 2011/12).
Natomiast w ubiegłym sezonie łodzianie i poznaniacy zmierzyli się w 1. rundzie Pucharu Polski. ŁKS bardzo długo był równorzędnym rywalem dla faworyta, odpadł dopiero po golu w ostatniej minucie dogrywki.
W sobotę poznaniacy odnieśli pierwsze w tym roku zwycięstwo na wyjeździe. Z poprzedniego cieszyli się 21 grudnia 2018 roku (1:0 z Wisłą Kraków).
„Kolejorz” z dorobkiem siedmiu punktów awansował na pierwsze miejsce w tabeli, ale w niedzielę swoje mecze grają mające po dwa zwycięstwa Pogoń Szczecin i Śląsk Wrocław.
W sobotę odbył się również mecz w Bełchatowie, gdzie Raków przegrał z Cracovią 1:3. Podobnie jak w Łodzi wszystkie bramki zdobyli obcokrajowcy. Dla „Pasów” Sergiu Hanca, Rafael Lopes i Cornel Rapa, a jedynego gola dla beniaminka strzelił (w 19. minucie na 1:1) sprowadzony latem Felicio Brown Forbes, który wcześniej grał w Koronie Kielce.
Mimo porażki Raków pokazał się z dobrej strony, stworzył w sobotnie popołudnie sporo dogodnych okazji.
„Jestem zadowolony z postawy drużyny, ale nie z wyniku. Zabrakło precyzji pod bramką rywali, a mieliśmy tyle szans do zdobycia goli, że można nimi obdzielić kilka spotkań” – przyznał trener Rakowa Marek Papszun.
Stadion w Bełchatowie, na którym beniaminek z Częstochowy występuje w roli gospodarza, na razie mu nie służy. W pierwszej kolejce drużyna Marka Papszuna przegrała tutaj z Koroną 0:1.
Oba piątkowe spotkania zakończyły się remisami. Zamykająca tabelę Arka Gdynia przegrywała od 18. minuty u siebie z Koroną 0:1 po golu Jakuba Żubrowskiego, ale na początku drugiej połowy wyrównał po bardzo efektownym strzale z ok. 30 metrów Adam Deja.
To pierwszy punkt i gol gdyńskiego zespołu w tym sezonie.
W Lubinie Jagiellonia prowadziła z Zagłębiem już 2:0 (Patryk Klimala i Jesus Imaz), jednak gospodarze między 70. i 77. minutą zdobyli dwie bramki – Patryk Szysz i Łukasz Poręba.
Na niedzielę zaplanowano m.in. mecz mistrza Polski Piasta z Pogonią.
Gliwiczanie na inaugurację zremisowali u siebie z Lechem, a następnie ulegli we Wrocławiu Śląskowi 1:2. W czwartek niespodziewanie odpadli w 2. rundzie kwalifikacji Ligi Europy, po wyjazdowej porażce z FK Ryga 1:2. Na dodatek muszą już sobie radzić bez sprzedanego do angielskiego drugoligowca Brentford FC Ekwadorczyka Joela Valencii, w poprzednim sezonie uznanego za najlepszego zawodnika oraz pomocnika ekstraklasy.
Teraz na drodze gliwiczan stanie Pogoń. Szczecinianie też mają jednak swoje problemy – w końcówce niedawnego meczu z Arką (2:0) poważnej kontuzji kolana doznał prezentujący od dłuższego czasu znakomitą dyspozycję Kamil Drygas. Przerwa w grze niespełna 28-letniego pomocnika potrwa co najmniej pół roku.
Mający również komplet punktów Śląsk, który w poprzednim sezonie do końca walczył o utrzymanie, w niedzielę czeka trudne zadanie – zagra w Warszawie z Legią.
Wisła Płock, już bez trenera Leszka Ojrzyńskiego, który zrezygnował z powodu poważnych problemów osobistych, podejmie w niedzielę Lechię Gdańsk. Zespół z Mazowsza prowadzi obecnie dotychczasowy asystent Patryk Kniat.
Kolejkę zakończy poniedziałkowe starcie dwóch zasłużonych dla polskiego futbolu klubów – Wisły Kraków i Górnika Zabrze.
(PAP)