REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaReportażeTam, gdzie księżyc świeci tureckim półksiężycem

Tam, gdzie księżyc świeci tureckim półksiężycem

-

REKLAMA

Turcja – największy skansen świata



To fascynujący kraj. To jakby dwa światy. Ten z Azji – tajemniczy i dziki. Ten z Europy – nowoczesny i wyemancypowany. Istnieje tu ponad 40 tys. udokumentowanych grecko-rzymskich miejsc historycznych (więcej niż w całej Grecji i Włoszech).

 

Turcy – to nader dumna nacja. Może historia każe im wysoko nosić głowę, a może jeszcze co więcej? Przez ponad 600 lat Imperium Ottomańskie kontrolowało znaczną część Europy, Azji, Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki.

 

O Turkach świat ma różne opinie. Przez całe stulecia portretowano ich jako brutalnych brodatych wojowników w turbanach, żądnych krwi i nowych zdobyczy. Byli postrachem wszystkich. Na Bałkanach mówiono: „trawa nigdy nie wyrośnie tam, gdzie stąpał turecki koń”.

 

Jechałem do Turcji po raz pierwszy. Tyle wiedziałem o tym kraju, o bogatej historii, niesamowitym pejzażu. W Stambule, gdy Polska była pod zaborami, zawsze czekano na ambasadora z Lechistanu, który może się spóźnić, bo daleka droga. To zapamiętałem szczególnie.

 

Wylądowaliśmy w Stambule, a może raczej w Istambule, Konstantynopolu czy Nowym Rzymie (Nea Roma). Tyle bowiem nazw ma to miasto. Spozieram na tureckie twarze, niezbyt jednolite. Urodziwe dziewczyny o zamyślonym spojrzeniu, czarnookie, czarnowłose, choć spotyka się czasem nieco jaśniejsze piękności.

 

Stambuł – dawna stolica kraju – imperialne miasto leżące nad Bosforem to jedyne miasto świata położone na dwóch kontynentach, 12 milionowa metropolia zachwyci każdego. Ta dawna stolica Cesarstwa Bizantyjskiego (395 – 1453) przypomina europejskie miasta. Położona na siedmiu wzgórzach ma 500 meczetów i 300 kościołów. Turcja to jedyny kraj świata, gdzie obok siebie stoją meczety, kościoły i synagogi, w harmonii i zgodzie przez stulecia. W zasadzie tylko meczety przypominają, że jesteśmy w muzułmańskim kraju. Patrząc z mostu nad Bosforem na sierpowaty kształt Zatoki Złotego Rogu i miasto, jesteśmy oszołomieni niezwykłym pięknem miasta. Na ulicach tramwaje, samochody, ciężarówki. Olbrzymi zgiełk i ruch.

 

Turcy „noszą się” po europejsku. Po I wojnie światowej zabroniono ustawowo kobietom przykrywania twarzy. Dzisiaj tylko stare matrony widuje się w czerni, z głową omotaną różnymi zasłonami. Patrzyłem na architekturę. Domy, domeczki, meczety, rezydencje. Wszystko zadbane i kolorowe. Ze statku wycieczkowego na Bosforze miasto mieni się mozaiką wszystkich odcieni. Szerokie ulice w zachodnim stylu. Sklepy niczym w Paryżu czy Londynie. Dawna stolica ma nawet 22 kilometry rzymskich wałów obronnych. Po ulicach krążą mężczyźni sprzedający wodę. Noszą na plecach coś a la szkocka kobza. Jest to pojemnik na wodę. Handlarze wodą to fragment historii Turcji. Ongiś, gdy nie było wodociągów, woda była na wagę złota.

 

Wsłuchiwałem się w mowę turecką. Brzmiała dosyć dziwnie, o muzyce raczej nie wspomnę, te dźwięki były bardzo obce dla europejskiego ucha. Jak wiemy, przodkowie Turków przybyli do Azji Mniejszej z centralnej Azji w IX wieku. Są spokrewnieni z ludnością Azerbejdżanu, Czeczeni, Kazachstanu, Kirgistanu, Turkmenii i Uzbekistanu. Język turecki ma związki z językami Azji Centralnej, Mongolii, a nawet Korei. Trudno zatem, by koił ucho Europejczyka.

 

Gdy Turcy przybyli do Azji Mniejszej, ziemia ta od wieków była zamieszkiwana przez Hetytów, Frygijczyków, Lidyjczyków, Armenian, Greków, Persów, Rzymian, Bizantyjczyków.

 

Tak więc przybysze z Azji osiedli tam, gdzie od tysiącleci kwitła wysoka kultura. Ale ci „dzicy” Azjaci pokazali też światu, że ich kultura jest wspaniała, że oni też dołożyli cegiełkę do rozwoju cywilizacji.

 

Jestem w Hagia Sophia – Bazylice Mądrości Bożej. To czwarta co do wielkości świątynia świata. Ongiś była to najwspanialsza bazylika. Przez 1400 lat służyła Bogu i Allachowi. Przed konsekrowaniem świątyni cesarz Justynian nakazał ubić 1000 wołów, 6000 owiec, 600 jeleni. Gdy przybył przed świątynię, rzekł: „Chwała Bogu, który pomógł mi zbudować to wielkie dzieło. O, Salomonie, przewyższyłem cię”. Oczywiście, Turcy zamienili bazylikę na meczet, obecnie to muzeum.

 

Zwiedzam Pałac Topkapi, to dawna rezydencja sułtanów tureckich i centrum rządowe kraju przez 275 lat. Zbudowany w XVI wieku, odgrodzony od Stambułu murem. Ten niezwykły kompleks to kilkadziesiąt oryginalnych budowli pałacowych, położonych w ogrodach i parkach. Są tu rezydencje sułtana, sale reprezentacyjne, sale tronowe, bawialnie, harem. Wszystko kipiące złotem i przepychem, meble inkrustowane złotem i drogimi kamieniami.

 

Pracowało tu jednocześnie 2 tysiące oddźwiernych, 4 tysiące posłańców, 36 tysięcy janczarów, 8 tysięcy strzelców, 2 tysiące krawców, 600 złotników. Ile mieszkało żon i nałożnic sułtana? Podobno czekało na nie aż 400 pokoi i kilkadziesiąt łaźni. Znajduje się tu największy diament świata, 86-karatowy „Spoonmaker’s Diamond” i sławny sztylet z ogromnym szmaragdem w rękojeści. Rezydowało tu 36 sułtanów, a każdy z nich dbał bardzo o image. Zależało im, by świat widział ich jako wspaniałych władców.

 

Choć rozpustne życie sułtanów nie przysparzało im sympatii, jednakże władcy obcych państw traktowali ich z szacunkiem. Każdego sułtana tytułowano jako obrońcę wiary, pana czasu, władcę dwóch mórz, obrońcę miejsc świętych (Mekki i Medyny). Sulejman Wspaniały – najsłynniejszy sułtan ottomański (1520 – 1566 ) napisał ponad 3 tysiące wierszy, wiele z nich napiętnowało żądzę człowieka do podbojów. Ale to on sam był odpowiedzialny za największe podboje Imperium Ottomańskiego.

 

Administracja ottomańska była zdecentralizowana. Podbite nacje mogły praktykować własną religię, musiały jednak uznawać supremację islamu i dźwigać status „second class citizens”. Żaden dom katolika nie mógł być wyższy od domu muzułmanina. W niedzielę nie wolno było dzwonić w kościele, bo Turcy śpią…

 

Podstawą armii tureckiej byli janczarzy. Rekrutowano ich z pojmanych 12-letnich chłopców pochodzenia nietureckiego. Musieli zmienić religię, nauczyć się języka i wiernie służyć sułtanowi. Cieszyli się dużymi przywilejami. Ale gdy w 1826 roku odmówili wykonania rozkazu sułtana Mahmuda II, na hipodromie w Stambule zamordowano 30 tys. janczarów.

 

Błękitny Meczet – jest napiękniejszy spośrod wszystkich. Minarety sięgają nieba, trzy monumentalne wejścia, 260 okien, na ścianach i kolumnach fajansowe płytki o delikatnym ornamencie kwiatowym. Meczet ten był pierwszą świątynią – poza Mekką – posiadającą 6 minaretów. Niezwykłej urody jest też meczet Sulejmana Wspaniałego. Te dwa meczety – to perły architektury, także potwierdzenie, że Turcy, którzy pokonali Bizancjum, posiadają wielką kulturę.

 

Jedziemy autobusem do Kapadocji, by zobaczyć ten sławny na całym świecie księżycowy pejzaż. Jesteśmy. Niesamowite skały, wzgórza, jakieś iglice i grzyby wynurzające się z ziemi, dziwne postacie wojów. W skałach wykute domy. Region ten położony na szlaku handlowym (wschód – zachód) doświadczał w VII–XII wieku licznych najazdów. Chrześcijanie wybudowali tu podziemne miasta. W tufie wulkanicznej wyryto podziemne korytarze, mogące pomieścić jednorazowo 10 tys. ludzi, także zwierzęta. Najeźdźcom nie udało się nigdy zająć tego podziemnego miasta. Istniał tu bowiem 10 km system podziemnych korytarzy, było 12 pięter i 1200 pomieszczeń.



Erozja wyrzeźbiła Kapadocję bardzo misternie, te kształty wykute w skałach, ten pejzaż przedziwny, bezleśny, te domy mieszkalne w skałach. Są tu liczne kościoły i kaplice z oryginalnymi freskami z czasów pierwszych chrześcijan. Nocą, gdy księżyc świeci tureckim półksiężycem, Kapadocja zamienia się w krainę baśni z 1001 nocy.

 

Turcja to „Biblijna Ziemia”, pierwsza Boża prowincja, po Jerozolimie. Tu miało miejsce wiele wydarzeń biblijnych. Góra Ararat – gdzie dotarła arka Noego to pogranicze Turcji, Armenii i Iranu. W Antiochii (obecnie Antakya) święty Paweł głosił swoje pierwsze kazania do nowych wyznawców Jezusa.

 

Autobusem pędzimy z Kapadocji do Ankary. Przez 5 godzin podziwiamy przedziwny, bezleśny teren. Mijamy małe, zaniedbane wioski, kupujemy benzynę ( 1litr = $ 1.00). Szumią ogromne przydrożne topole. Jesteśmy w stolicy. Gdy po I wojnie światowej obce armie okupowały Turcję (za niefortunny alians z Niemcami) zdecydowano przenieść stolicę ze Stambułu do Ankary. Wtedy to powstała legenda i mit Kemala Mustafy Ataturka. To on oswobodził kraj, obalił sułtanat, unowocześnił państwo, wprowadzając europejski ład. Zmieniono nawet alfabet wprowadzając łacińską trzcionkę. Powstała republika. Sułtan salwował się ucieczką do Italii. W kraju tym na każdym kroku składa się hołd Ataturkowi, wszędzie wiszą jego portrety. W Ankarze na wzgórzu zbudowano mu mauzoleum. Ogromne, kunsztowne i sentymentalne. Z długiej alei, gdzie spokoju strzegą lwy, droga wiedzie wprost do wiecznego spoczynku Ataturka – ojca tureckiego narodu. Tuż obok muzeum z pamiątkami, liczne memorabilia, zdjęcia, dary od obcych władców. Ale Ankara nie wydaje się tak sentymentalna i piękna jak Stambuł. Inny tu urok, inny sentyment.

 

Pędzimy samolotem do Izmiru (Smyrna). Istniał tu jeden z najwcześniejszych konsulatów USA. W 1703 konsulem był William Stewart, mianowany przez prez. Jeffersona.

 

Grecki poeta Homer urodził się w Izmirze. Niedaleko stąd do Efezu – miasta spektakularnych antycznych ruin. Efez w 454 r. przed Chrystusem był pod panowaniem Aten, w 334 roku przed Chrystusem Aleksander Wielki zdobył miasto, zaś w 133 roku przed Chrystusem przeszedł pod panowanie Rzymu. Goci zdobyli miasto w 262 roku.

 

Efez jest położony w dolinie, to antyczne miasto o nader interesujących budowlach. Choć pozostały tylko ruiny, niektóre z nich wciąż stoją dla glorii i chwały minionych czasów. Krocząc po tym ongiś 200 tys. mieście, napotyka się dawne budowle. Stoi tu amfiteatr na 25 tys. widzów, biblioteka Celsusa, łaźnie Scholastyki, świątynie Hadriana, brama Heraklesa, kościół Marii Dziewicy, stadion. Świątynia Artemidy (uznana za jeden z cudów świata antycznego), z białego marmuru, oparta na 127 kolumnadach, stała tu aż do 356 AD. Jest też agora, marmurowa droga, dom publiczny, odeon etc. Spacer po mieście to wędrowka po krainie historii. Kwitły tam tylko wilczomlecze, tu i ówdzie szumiały drzewa oliwne. Notabene, oliwka za czasów greckich była świętością. Z oliwek produkowano olej służący w medycynie, olejem oświetlano ciemności, nacierano nim ciało, służył dla religijnych rytuałów.W czasach Imperium Rzymskiego Efez był najludniejszym miastem Azji Mniejszej.

 

Ostatni ziemski dom Matki Boskiej znajduje się koło Efezu. Trzy mile poza miastem stoi kaplica zbudowana na miejscu, gdzie był dom Matki Chrystusa. Kaplica położona na zalesionym wzgórzu, skromna, kamienna. Wewnątrz płoną świece. A sama myśl, że tu zmarła Matka Boska napawa każdego wzruszeniem.

 

W Turcji znajduje się legendarna Troja. Gdy Parys porwał żonę króla Sparty, Menelaosa, i uciekł z piękną Heleną do Troi, Menelaos z armią Agamemnona oblegał Troję przez 10 lat, aż podstępem (epizod z koniem) udało się zdobyć i zniszczyć miasto.

 

Turcy mimo licznych podbojów i okrucieństw mieli też poczucie humanitaryzmu. W 1492 roku, gdy Kolumb wybierał się na wyprawę, Żydzi hiszpańscy prześladowani przez Inkwizycję, zostali zaproszeni przez sułtana Bayazit II, by osiedlili się w Turcji. Aż 200 tys. opuściło wtedy Hiszpanię emigrując do Turcji.

 

W tym kraju Juliusz Cezar wypowiedział swoje sławne słowa „Veni, Vidi, Vici ” – przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem.

 

Narodowy kwiat Holandii – tulipan – pochodzi z Turcji. Przywiozła go do Niderlandów żona ambasadora holenderskiego w XVII wieku. A z Europy kwiat ten podbił niemal cały świat.

 

Większość światowego olejku różanego, używanego do produkcji perfum, pochodzi z Isparta w centralnej Turcji. Tu każdego roku, w maju, zbiera się 16 tys. ton płatków róż.

 

Kończymy wędrówkę po Turcji spacerem po Hierapolis, antycznym mieście. W 395 roku AD było to 100-tysięczne miasto. Pozostały tylko monumentalne bramy, honorujące ongiś Hadriana, łaźnie rzymskie, gimnazja, świątynie, ogromne nekropole z monumentalnymi sarkofagami. Tuż obok miasta znajduje się wzgórze pokryte wapiennymi osadami. To sławne Pamukkale z leczniczymi źródłami. Ze wzgórza spływają wapienne lecznicze wody, a krystalizujący się wapń tworzy oryginalne kształty. Miejsce to wydaje się, jakby było pokryte śniegiem. Ale to tylko złudzenie.

 

Legenda głosi, że pewnej nocy zalotna Selene przybyła tu, by spotkać urodziwego Endymiona. Młodzian zakochał się w niej bez pamięci i zapomniał wydoić owce, a mleko popłynęło samo z wymion strumieniem po wzgórzu. Tyle legenda, których tak wiele w Turcji.

 

Zapomniałem jeszcze o tureckich bazarach. Stambuł to miasto setek bazarów. Największy „grand bazaar” – to aż 3000 sklepów pod jednym dachem. Sprzedaje się wszystko – dywany, ceramikę, biżuterię, przyprawy kuchenne, odzież, wyroby skórzane etc.

 

Turcy lubią Polaków. Może to historyczne dzieje nas zbliżyły, może mamy trochę podobną mentalność. Kraj nasz wielokrotnie zmagał się z Turkami na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Turcja parokrotnie zabierała nam spore połacie ziemi, porywając w jasyr dziewczęta i chłopców. Blondwłose dziewczyny wędrowały do haremów, chłopcy zasilali armię janczarów. Mieliśmy też zwycięstwa, ot, choćby Sobieskiego pod Wiedniem.

 

Niedaleko Stambułu znajduje się Polonezkoy – polska osada, wieś niezwykła, gdzie mieszkają serdeczni i gościnni potomkowie Lachów. Przybyli tu po powstaniu styczniowym. Błękitnoocy, jasnowłosi z sumiastymi wąsami i szerokim uśmiechem. Witają każdego serdecznie, kto krętą azjatycką ścieżką zechciał się tu pojawić.


Janusz Kopeć

REKLAMA

2091073230 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091073529 views

REKLAMA

2092869988 views

REKLAMA

2091073810 views

REKLAMA

2091073956 views

REKLAMA

2091074100 views