REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

In vino veritas

-

Jak mówi łacińska maksyma. Wiele w niej prawdy. Wino – to napój bogów, magiczyny płyn rozweselający duszę, zniewalający zmysły i ciało.
Jak zaczęto produkować ten królewski napój? Zaczęło się całkiem prozaicznie. Król Persji uwielbiał winogrona. Trzymał je w specjalnym pojemniku, znakowanym ” trucizna”, by nikt nie ważył się skonsumować jego zapasów. Aż razu pewnego jego porzucona faworyta dosyć już miała ziemskiego żywota i… sięgnęła po truciznę. Zjadłszy winogrona oznakowane „trucizna”, miast dokończyć ziemskiego żywota, doznała olśnienia, stała się radosna i pożądliwa. Król przywrócił ją do łask, a nawet pokochał jeszcze mocniej. Zainteresowano się ową dziwną mocą winogron. I tak poznano proces fermentacji.
Winną latorośl zaczęto uprawiać w Persji, Anatolii, Egipcie i Mezopotamii już 3 tys. lat temu.
Na dawnych amforach znaleziono malunki i inskrypcje portretujące winobranie. Owoce zbierano sierpami wkładając do koszyków, potem mężczyźni zanosili grona do akacjowych konwi, deptano to wszystko i śpiewano pieśni. Egipscy faraonowie posiadali winnice, sporządzano „wina pogrzebowe” jak również spożywcze. W kraju nad Nilem już wtedy, przed wypiciem wina, popijano sok z kapusty, by zabezpieczyć się przed kacem.
O winie wspomina Stary i Nowy Testament.
W czasie eksodusu Żydów
żałowali oni bardzo pozostawionych winnic. List z 1500 r. przed Chrystusem mówi, że ogrody w Kanan pełne były winnic, a wino płynęło niczym woda w wodospadzie. Egipcjanie utożsamiają z winem Ozyrysa, Grecy Dionizosa, Hebrajczycy Noego.
Noe, gdy już po potopie zajął się gospodarowaniem i uprawą winogron, sam chętnie popijał wino. W księdze Ezekiel rozdz. 27 czytamy: „Damaszek był wielkim centrum handlu winem. Syryjczycy i Fenicjanie wysyłali wino karawanami do Arabii, Egiptu i Indii”.
Król Babilonii (3 tys. lat temu) wydał dekret dla właścicieli hoteli i gości. Karano utratą kończyny, a nawet śmiercią za picie wina i niewłaściwe zachowanie.
W Europie Grecja jako pierwsza zaczęła wyrabiać wino, notabene przejęła tę sztukę ze wschodu. Grecy celebrowali winne uczty dla bogów. Już za czasów Homera pito wino. Winorośl dekorowała tarcze Achillesa. Odyseusz i jego ludzie zmywali ciało słodkim winem. W Grecji robiono (deptano) wino w kamiennych amforach, a boski płyn dojrzewał potem w glinianych amforach. Preferowano słodkie wino. To Grecy nauczyli Rzymian uprawy winogron. W Italii pito wino zmieszane z wodą, czasem przyprawiano go w dymnym pokoju „fumarium”, gęstniało wówczas i nabierało aromatu. Dojrzewało bardziej wskutek wysokich temperatur niż przez dym. Czasem, by wypić wino, trzeba było je cedzić i rozpuszczać w gorącej wodzie.
Rzymianie lubili słodkie wina o cierpkawym smaku. Wraki statków rzymskich znajdywane tu i ówdzie pełne były amfor ze słodkim winem, jeszcze zalakowanym.
Gdy Rzymianie podbili Galię, nauczyli Francuzów uprawy winorośli. Ale gdy uczniowie przerośli mistrzów, przy końcu I wieku n.e., zaczęto nawet z Francji eksportować wino do Italii. Sam cesarz Domitian (A.D. 97) wydał edykt wzywający do zakazu importu francuskich win, a nawet zniszczenia winnic.
Potem było średniowiecze, rozkwit chrześcijaństwa, a zakony katolickie czynnie przyczyniły się do rozpowszechnienia uprawy winorośli. Wino niezbędne było dla sakramentu, pito także ten tajemniczy płyn w zakonach. Niestety było ono wówczas kwaśne i niedelikatne. Dodawano zatem miodu i przypraw, które poprawiały smak i moc wina.
Szczególnie Burgundia słynęła ze wspaniałych winnic. I tu w 1395 roku wydano dekrety chroniące własne wino. Czas mijał, każdego roku słońce złociło plantacje winnic, dojrzewały różnokolorowe winogrona. Tylko kościoły i warstwy uprzywilejowane mogły posiadać wówczas winnice. Dopiero Napoleon sekularyzował specjalnym edyktem winnice kościelne.
Wino zawsze miało moc szczególną i czyniło cuda. Pomagało w miłości, „robiło” wielką politykę. Podobno Talleyrand – francuski negocjator na Kongres Wiedeński (1815) odniósł wspaniały sukces dzięki mocy wina francuskiego i krasomówstwu.
Wino zawsze było wspaniałym prezentem. Sam cesarz Austrii Franciszek Józef rokrocznie przesyłał królowej Anglii, Victorii, wino na urodziny, słał tyle butelek. ile szacowna dama miała lat. Notabene posyłał węgierski Tokaj.
Wino poprawia humor, wzmaga poczucie własnej wartości, wprowadza w stan euforii, poprawia inteligencję, cementuje przyjaźń.
Papirusy egipskie mówią o zarządzeniu Cyrusa, który nakazywał wojsku zabierać wino na wyprawy, ale pijąc należało mieszać z wodą kraju obcego.
Hipokrates zalecał wino jako środek moczopędny i przeciwko gorączkom. W średniowieczu mieszano z winem zioła i części zwierząt, także ich wydzieliny, było to remedium na choroby. Szpitale podawały wino białe przeciwko chorobom wstrzymującym mocz, wino czerwone Burgundy przeciwko niestrawności, czerwone Bordeaux przeciwko kłopotom żołądka, biegunkom a nawet nerwicom.
Wino, powiedział Pasteur, jest najbardziej higienicznym napojem, a we Francji jeszcze ciągle mówi się, że wino jest mlekiem starego wieku.
Ale powędrujmy na chwilę tam, gdzie szumią amerykańskie winnice, do Napa i Sonoma Valley. To najsławniejsze doliny Kalifornii, niedaleko San Francisco, gdzie pysznią się winogrona. Winnice porastają tam całe falujące wzgórza, a pejzaż tego regionu nader spektakularny. Napa – po indiańsku znaczy …wiele. Istotnie w dolinie tej wiele historycznych obiektów, 250 winnic. Plantacja przynosi dochód przez 50 lat, średni plon z akra to 3 tony winogron. Każego roku winogrona przynoszą profit dla Napa Valley rzędu 20 mln. dolarów. Niedaleko stąd – 30 minut jazdy – znajduje się równie sławne zagłębie winogronowe, Sonoma Valley. Najładniej tu jesienią, gdy winnice w złotych kolorach, a niebieskie kiście winogron zapraszają na ucztę.
Winnice to specjalne plantacje „prowadzone” przy drutach, ale nie są to wiotkie łodyżki – jak większość z nas sądzi, ale kilkunastoletnia plantacja to grube, 1-2 metrowej wysokości, sękate pnie z odgałęzieniami pełnymi winogron.
Wielką atrakcją turystyczną jest „Napa Valley Wine Train”, przejażdżka wiedzie przez najpiękniejsze partie doliny. Turyści podróżują 100-letnimi wagonami Pullmana, notabene produkowanymi w Chicago.
I pomyśleć tylko, że to właśnie księża hiszpańscy w 1769 roku przywieźli tu winogrona z Meksyku.
Franciszkańscy „padres” na czele z ojcem Junipero Serra, zakładając misje katolickie od San Diego aż do San Francisco, upowszechnili uprawę winogron. To właśnie wyłącznie księża produkowali wina w Kalifornii aż do roku 1842. Dopiero po „gorączce złota” w San Francisco (1849) przybyło tam wielu imigrantów. Dorobieni na złocie, ci odważni poszukiwacze przygód, chętnie lokowali swe majętności zakładając plantacje winogron. Prawdziwy „boom” winogronowy rozpoczął się w 1855 roku, a Kalifornia stała się najlepszym producentem win na świecie.
Sławne winnice to: Beaulieu, Beringer, Mondavi, Christian Brothers, Inglenook, Louis Martini, Sterling Vineyards, Souverain, Chappellet…
Winnice Napa produkują głównie wina: Cabarnet, Sauvignon, Pinot Noir, Zinfandel, Cabarnet Rose, także kilka marek win białych, Chardonnay, Sauvignon, Riesling.
Ale oto jedziemy do Helwecji, tam zwiedzałem najpiękniejsze winnice, szczególnie w trzech kantonach francuskojęzycznych ( Vaud, Valais, Nauchatel). Nie ma piękniejszego widoku niż winnica w pełnym blasku jesiennego słońca. Całe stoki złociły się rudymi liśćmi winogron, z których wyzierały dojrzałe owoce. A tarasowa uprawa, te wapienne schodki, mury, murki, te ścieżki, te płoty, to wszystko było takie urocze i odmienne. W okolicy Lavoux winnice ciągną się na przestrzeni 16 km, z Lozanny aż do Montreux. Najsławniejszy zabytek Szwajcarii, zamek w Chillon, otoczony jest winnicami.
Kończymy wędrówkę po winnicach, zapraszam w karnawale do degustacji win z całego świata w Chicago. Ale pijmy z umiarem i rozwagą. Pamiętajmy też, że w średniowieczu popularnym sposobem pozbycia się wrogów było zaproszenie ich na obiad i poczęstowanie zatrutym winem. Do dziś – tu i ówdzie – pozostał obyczaj, że gospodarz pije wino pierwszy, a potem częstuje gości. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć.
Dziś nie obawiamy się zatrutego wina, może jedynie mandatu policyjnego, jeśli za dużo trunku oszołomi nasze zmysły.
Pijmy zatem wino.
In vino veritas.
Janusz Kopeć
Chicago, 26 grudnia 2009

REKLAMA

2090321782 views

REKLAMA

REKLAMA

2090322082 views

REKLAMA

REKLAMA

2092118542 views

REKLAMA

2090322365 views

REKLAMA

2090322511 views

REKLAMA

2090322655 views