REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaNadchodzi, nadchodzi...

Nadchodzi, nadchodzi…

-

„Coś nadchodzi” – to był chyba najbardziej tajemniczy i niepokojący z dotychczasowych tytułów przedstawień Kabaretu „Bocian”.

 

REKLAMA

Ostatnio wciąż nas ktoś straszy – a to końcem świata, a to globalnym ociepleniem, a to bronią nuklearną… 

 

Zbierając się w sali DiDi w ostatni piątek wszyscy zapewne byli ciekawi, czym postraszy nas – tak zawsze przyjacielskie, roześmiane i rozśpiewane – „bocianie” grono.

 

Początek programu nie zapowiadał żadnych katastrofalnych wieści. Było wesoło, śpiewnie i muzycznie – mocno ukryty za swoim pianinem Janusz Pliwko czarował, akompaniował, a nawet podśpiewywał.

   

Pierwsza dama kabaretu, Ewa Milde, wdzięcznie wysłuchała złożonego jej w hołdzie z okazji urodzin tekstu o Ewie – wiecznej kobiecie, który gościnnie wygłosiła krążąca tego wieczoru między sceną a widownią Julitta Mroczkowska.

 

Anna Włoch, już nie pierwszy raz śpiewająca na scenie „Bociana”, również tego wieczoru nie zawiodła i zbierała wielkie brawa żywo reagującej publiczności. 

 

Tenorowy doktor Krzysztof Kubik musiał podzielić     się operetkową sekcją kabaretu z nową na tej scenie Ewą Kowcz. Śpiewali oddzielnie i w duecie, tworząc wręcz wzorcową parę – tak pod względem głosu, jak stylu i aparycji.

 

 

Bogdan Łańko, któremu zdarzyło się – zresztą bardzo zabawnie – raz pomylić tekst, parę razy jakby go zapomnieć, zupełnie się z tymi potknięciami nie krył, a nawet jakby sam się z siebie podśmiewał. Jednak nic to nikomu nie mówiło do chwili, kiedy Bogdan zaczął wygłaszać monolog, będący istnym poematem o sklerozie.

 

Od tego momentu temat – najpierw dyskretnie, potem coraz jawniej – zaczął się rozwijać. Punktem kulminacyjnym okazał się, przeczytany z dyskretną ironią przez Bożenę Jankowską, anonimowy wiersz… no właśnie… „Starość nadchodzi”. 

 

I tu wszystko stało się jasne. Słuchacze połączyli sobie wszystkie podrzucane im wcześniej aluzje, jak kropki w rysunku-zagadce, przez które trzeba przeprowadzić kreskę, żeby zobaczyć oczywistą już wtedy kozę, małpę, czy… bociana z roześmianym dziobem.

 

Z taką „starością” i z taką „sklerozą” nasz ulubiony kabaret sobie poradzi. Jeszcze długo będzie sobie radził, i to jak! Najlepszą prognozą była zapełniona widownia, roześmiane twarze i bolące od oklasków ręce publiczności, która wraz z Bożeną Jankowską radośnie śpiewała na koniec optymistyczną piosenkę „By młodym być i więcej nic”.

 

Krystyna Cygielska

REKLAMA

2091057107 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091057406 views

REKLAMA

2092853865 views

REKLAMA

2091057687 views

REKLAMA

2091057833 views

REKLAMA

2091057977 views