13. już Festiwal Filmów Unii Europejskiej rozpoczął się w Chicago 5 marca w chicagowskim Centrum Filmowym im. Gene Siskela. Znakomity, nieżyjący już od 11 lat krytyk filmowy patronujący ośrodkowi usytuowanemu w jednym z najbardziej prestiżowych miejsc w Chicago znany był z odwagi w swoich recenzjach.
Śmiały jest też dobór filmów dokonany przez zaledwie 2-osobową dyrekcję Festiwalu. Barbara Sharres i Martin Rubin wybrali zestaw 59 dzieł z wszystkich 27 krajów Unii Europejskiej wg. sobie tylko znanych kryteriów, przez co nie ma na liście festiwalowej np. nominowanych do tegorocznego Oscara w kategorii film zagraniczny ani niemieckiej „Białej wstążki”, ani francuskiego „Proroka”. Są za to nominowane do najważniejszej nagrody przemysłu filmowego w swoich krajach filmy: słowacki „Broken Promise”, estoński ”December Heat”, węgierski „Chameleon”, grecki „Slaves in Their Bonds”, bułgarski „Świat jest wielki, a zbawienie czai się za rogiem”, słoweński „Landscape No.2”, belgijski „The Misfortunates” i hiszpański „The dancer and the Thief”.
Ten ostatni tytuł zobaczyliśmy jako pierwszy, bowiem imprezę otworzył zgodnie z obyczajem przyjętym kilka lat temu produkcja z kraju aktualnie przewodniczącemu Unii Europejskiej. A że jest to Hiszpania, to na uroczystej piątkowej gali pokazano dzieło Fernando Trueby, którego z kolei nie było w Los Angeles, bo nie zakwalifikował się do finałowej oscarowej piątki zagranicznych filmów.
13. Festiwal Filmów Unii Europejskiej zamknie zaś dzieło nominowane do walki o najsłynniejszą statuetkę Hollywood w kategorii: najlepszy film animowany. „Sekret księgi z Kells” to irlandzka opowieść o 12-latku żyjącym w IX wieku w reżyserii Tomma Moora i Nory Tworney. Inną irlandzką rewelacją sezonu, „Ondine”, zachwycą się nie tylko imigranci z Zielonej Wyspy, ale i mieszkający w Wietrznym Mieście Polacy. Celtycka baśń Neila Jordana o związku rybaka i syreny to był początek wielkiej miłości Colina Farrela i Alicji Bachledy-Curuś. Związek z planu filmowego przeniósł się na życie tej pięknej dwójki, a owoc irlandzko-polskiej miłości: Henry Tadeusz ma już prawie 5 miesięcy!
Potentatem wśród kinematografii, które prezentują się w nieformalnej stolicy amerykańskiego Środkowego Zachodu, będzie francuska: aż 9 tytułów! Hiszpania ma 4 dzieła wybrane do pokazów, Niemcy, Belgia, Szwecja, Włochy będą reprezentowane przez 3 produkcje. Zresztą kwestia tzw. reprezentacji jest umowna, większość filmów to koprodukcje, czasem szalenie egzotyczne. Wśród wielu propozycji z Europy jest oczywiście i nasza, polska. Chicagowscy animatorzy kultury wybrali „Zero” Pawła Borowskiego. To skomplikowana, wielowątkowa opowieść o miłości, zazdrości, przemocy i seksie. W rolach głównych wystepują: Robert Więckiewicz, Marian Dziędziel, Rafał Mohr i Roma Gąsiorowska. „Zero” w ostatniej chwili zastąpiło film Jacka Borcucha „Wszystko co kocham”.
Amerykański dystrybutor tytułu po ciepłym przyjęciu dzieła na Sundance Festival nabrał wielkiej ochoty na sukces komercyjny filmu i odmówił prezentacji na chicagowskim przeglądzie. Szkoda, bo choć festiwale filmów Unii Europejskiej organizują: Vancouver, Szanghaj, Singapur i Bangkok, to chicagowski przegląd ma oprócz wysokiego poziomu artystycznego niepowtarzalny klimat i niezwykłą oprawę. Pokazy odbywają się w dwóch małych salach Gene Siskel Film Center w absolutnym sercu downtown Chicago (adres mówi znającym miasto wszystko: 164 N. State). W ramach festiwalu zaplanowano specjalne spotkanie-warsztaty w chicagowskim Art Institute z samym Peterem Greenawayem, który pokaże na festiwalu holendersko/niemiecko/fińską produkcję „Rembrandt’s Jaccuse”. Przed projekcją filmu „Disengagement” Allience Francaise de Chicago zaprasza na degustację win. Oczywiście francuskich! Pełny program pokazów w ramach 13. Festiwalu Filmów Unii Europejskiej znaleźć można w internecie: www.siskelfilmcenter.org lub dzwoniąc do organizatorów: 312 846- 2800.
Sławek Sobczak
