Uświadamiam sobie coraz częściej, jak wiele treści próbuje dotrzeć do mnie każdego dnia. Od chwili, gdy zaczynam rano przeglądać internetowe doniesienia, konta znajomych na Facebooku, Tweeterowe „ćwierkania” i inne temu podobne, czuję się dosłownie zalany treścią. Jeśli owego przeglądu dokonuję, leżąc jeszcze w łóżku, przed wstaniem, mogę czuć się prawdziwie przygnieciony ciężarem treści. A są…