REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Pekin 2008

-

Rozwijanie rolek z trawą, sadzenie nawet kilkumetrowych drzew czy układanie chodników – tak wyglądają ostatnie przygotowanie do igrzysk olimpijskich w Pekinie okiem polskiego florecisty Sławomira Mocka.

Mocek gościł wraz z kolegami w stolicy Chin przy okazji drużynowych mistrzostw świata. „Biało-czerwoni” wywalczyli brązowy medal, a zawodnik IKS Leszno miał okazję zapoznać się z obiektem, który 13 sierpnia będzie areną rywalizacji florecistów o olimpijskie medale.

REKLAMA

„Hala szermiercza robi naprawdę duże wrażenie – powiedział PAP Sławomir Mocek. – Organizatorzy igrzysk stworzyli nam naprawdę świetne warunki. Obiekt jest trzypiętrowy – najniżej odbywa się kontrola broni, na następnej kondygnacji znajduje się sala rozgrzewkowa, a najwyżej umiejscowiona została główna arena. Walki eliminacyjne toczyć się będą na czterech, podświetlanych od dołu, różnokolorowych planszach, zaś pojedynki finałowe na podeście ułożonym na środku sali”.

Jego zdaniem, podczas drużynowych MŚ florecistów i szpadzistek organizatorzy mieli trochę problemów z kontrolą broni. „Widać było, że niektórzy robią to po raz pierwszy w życiu. Starali się, ale trochę im nie wychodziło. Dopiero po wskazówkach przedstawicieli Międzynarodowej Federacji Szermierczej (FIE) wszystko szło jak należy” – dodał.

Przez kilka dni polscy floreciści mogli obserwować z bliska ostatnie przygotowania do igrzysk.

„Niemal wszystko jest już zapięte na ostatni guzik, bądź te guziki są właśnie zapinane – przyznał Mocek. – Trwają głównie sprawy porządkowe. Układane są płytki chodnikowe, wylewany asfalt, malarze dopieszczają niektóre obiekty. Organizatorzy igrzysk naprawdę dbają o szczegóły. Obszar, który jednego dnia przypomina pustynię, następnego jest zalesiony. Widać, że trawa przywożona jest w rolkach i rozwijana, a do ziemi wędrują nawet kilkumetrowe drzewa. Choć sadzone są oczywiście i małe krzaczki oraz kwiatki. Wszystkie ma wyglądać efektownie i pewnie taki będzie końcowy efekt”.

Polscy szermierze mogli również z bliska przyjrzeć się stadionowi „Ptasie Gniazdo”. „Staliśmy nawet na bieżni. Na stadion, salę szermierczą czy basen z wioski olimpijskiej można dojść w dziesięć minut. Do duże ułatwienie. Stadion wygląda na niemal w stu procentach gotowy, montowane były jeszcze ostatnie krzesełka i wykonywano jakieś kosmetyczne poprawki. Ale praca wre na obiekcie w najlepsze…” – powiedział Mocek, który chwalił także procedury bezpieczeństwa.

„Nowością był fakt, że wszystkich kontrolowano nie przed wejściem do hali, gdzie odbywają się zawody, ale tuż przed opuszczeniem hotelu, w którym mieszkaliśmy. To znaczne ułatwienie, bo nie trzeba stać w kolejkach, by dostać się na halę. Autokary jeździły tak często, że w hotelu też nie tworzyły się kolejki” – dodał.

Oprócz turnieju drużynowego o mistrzostwo świata, floreciści rywalizowali w niedzielę w Pekinie w zawodach indywidualnych. „To był turniej raczej pokazowy. Ja ze swej formy póki co nie jestem zadowolony, ale … tak ma być. Optymalną dyspozycję szykuję na sierpień. Cieszę się jednak, że dołożyłem swoją cegiełkę do medalu w drużynówce, choć walczyłem w kratkę” – ocenił.

Do występu w igrzyskach zostało Mockowi nieco ponad sto dni. „Czeka mnie okres ciężkiej pracy. Chcę się skupić na spokojnym treningu, dlatego niektóre zawody odpuszczę. W najbliższy weekend wystąpię w mistrzostwach Polski, zaraz po nich lecę do Szanghaju na Puchar Świata. Później jeszcze powalczę w PŚ w Hawanie, a w lipcu mam w planie mistrzostwa Europy w Kijowie” – poinformował.

Do Pekinu uda się bezpośrednio przed startem. „Turniej olimpijski florecistów jest 13 sierpnia. Chcę być w Pekinie trzy, cztery dni wcześniej. Wszystko dlatego, że będę tam jedynym polskim florecistą, więc nie będę miał z kim trenować czy sparować. A ja muszę być w ciągłym treningu, kilka dni poza planszą wpływa na mnie negatywnie. Z drugiej strony muszę być te kilka dni przed zawodami, by móc się zaaklimatyzować” – wyjaśnił Mocek.

Podczas igrzysk będzie musiał sobie radzić bez trenera Stanisława Szymańskiego. „To raczej niemożliwe, żeby z jednym zawodnikiem pojechał szkoleniowiec. Zresztą – jak jest forma, jak +idzie+, to i bez trenera się wygrywa. A nawet, gdyby był, to jego wskazówki mogłyby do mnie nie dotrzeć, gdyż stanowiska trenerskie są sporo oddalone od planszy” – zakończył Sławomir Mocek.

REKLAMA

2090277924 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

REKLAMA

2090278224 views

REKLAMA

REKLAMA

2092074684 views

REKLAMA

2090278507 views

REKLAMA

2090278653 views

REKLAMA

2090278797 views