Zeszłotygodniowe ogłoszenie podwyżek pensji dla dyrektorów chicagowskich szkół wywołało kontrowersje, gdyż nastąpiło niemal jednocześnie z zatwierdzeniem kontraktu nauczycieli. Okazuje się, że zdecydowana większość dyrektorów chicagowskich szkół zamiast dodatkowych pieniędzy wolałaby zmniejszenie biurokracji.
Taką opinię w sondażu przeprowadzonym przez Chicago Public Education Fund wyraziło blisko dwie trzecie dyrektorów chicagowskich szkół. Tylko jedna trzecia zdecydowanie woli podwyżki, podczas gdy większość opowiada się za reformą systemu oświatowego i zmniejszeniem rozmiarów szkolnej biurokracji. Zdaniem dyrektorów, obecny system jest uciążliwy i nieefektywny, szczególnie w odniesieniu do rozwoju zawodowego nauczycieli. Potwierdzają to dane statystyczne – 60 proc. dyrektorów odchodzi z pracy po czterech latach od objęcia stanowiska, lub nawet wcześniej, natomiast 40 proc. dyrektorów rozważa znalezienie innej pracy.
Przyznane w zeszłym tygodniu podwyżki obejmą wszystkich dyrektorów chicagowskich szkół, ale wysokość podwyżek zależy od liczebności uczniów w danej szkole i doświadczenia zawodowego dyrektora. Dyrektorzy z dużym stażem dostaną najwyższe podwyżki sięgające 7,4 proc. ich dotychczasowej pensji. Średnie roczne zarobki dyrektora chicagowskiej szkoły to 132 tys. dolarów.
(gd)