86 proc. śmieci znalezionych w Wielkich Jeziorach – w tym jeziorze Michigan – to plastik. Jego cząsteczki stają się coraz mniejsze, a tym samym coraz bardziej niebezpieczne – wynika z najnowszego raportu opublikowanego przez regionalną organizację, która zajmuje się oczyszczaniem plaż oraz gromadzeniem danych informacyjnych i liczbowych.
22 miliony funtów plastiku co roku trafia do Wielkich Jezior – pięciu akwenów na pograniczu Kanady i Stanów Zjednoczonych: Michigan, Huron, Superior, Erie i Ontario. Jednocześnie Wielkie Jeziora dostarczają wodę pitną dla 50 milionów mieszkańców. Szokujące dane opublikowała w swoim najnowszym raporcie organizacja Alliance for the Great Lakes na podstawie danych zgromadzonych z 1400 akcji sprzątania plaż na przestrzeni ostatnich 20 lat.
Według raportu, 86 proc. śmieci ma w swoim składzie plastik, a 40 proc. wpada w kategorię drobnych śmieci (mniejszych niż 2,5 cm/ok. 1 cal). Im drobniejsze śmieci, a tym samym zawarty w nich plastik, tym większe niebezpieczeństwo dla człowieka.
Naukowcy podkreślają, że plastik nie znika, lecz rozpada się na coraz drobniejsze cząsteczki. Następnie mikroplastik dostaje się do wód Wielkich Jezior, przedostaje się przez łańcuch pokarmowy i trafia do ludzkich organizmów. Mikroplastik został już znaleziony w ludzkiej krwi, płucach, stolcu i mleku matki – twierdzi organizacja Alliance for the Great Lakes, mająca siedzibę w Chicago.
Autorzy raportu mają nadzieję, że ich wnioski nakłonią firmy, samorządy i wytwórców plastiku do działania i zwiększonej odpowiedzialności za to, co jest produkowane.
W kwietniu rusza regionalna akcja sprzątania plaż organizowana przez Alliance for the Great Lakes. Każdy może do niej dołączyć, zapisując się na ochotnika na stronie greatlakes.org. Można zgłosić się na jednorazowe sprzątanie lub dołączyć do programu „zaadoptowania” konkretnej plaży i sprzątać ją przez cały sezon.
(jm)
