Więcej się ruszać, spędzać dużo czasu z rodziną i zacząć się zdrowo się odżywiać – to trzy postanowienia, które niezmiennie od lat stoją na czele listy noworocznych obietnic składanych przez Polaków. Amerykanie z kolei obiecują sobie więcej ćwiczyć, jeść zdrowiej i zrzucić zbędne kilogramy. Każdego roku w noc sylwestrową składamy wiele pięknie brzmiących i szumnych deklaracji...
Jednak gdyby się nad tym zastanowić, możemy dojść do wniosku, że takie rezolucje podejmowane akurat na przełomie roku nie mają większego sensu. Przecież można zdecydować się na pozytywne zmiany w naszym życiu w dowolnym momencie. Dlaczego więc akurat 1 stycznia stał się dniem wyznaczania celów i składania obietnic?
Łaska bogów
Tradycja robienia noworocznych postanowień sięga ponad 4 tysięcy lat wstecz, aż do starożytnego babilońskiego święta Akitu, które zaczynało się w dniu marcowej równonocy wiosennej. Podczas 12-dniowej celebracji, stanowiącej początek roku rolniczego, świętowano „odrodzenie świata przyrody” dokonując nowych zasiewów. Jednak nie było to tylko święto związane z zasiewami – w tym czasie Babilończycy dokonywali również koronacji nowego władcy albo potwierdzali swoją lojalność wobec aktualnie rządzącego. Przysięgali również bogom spłacić długi i zwrócić pożyczone dobra.
Te obietnice i deklaracje uważane są za pierwsze postanowienia noworoczne w dziejach. Ludzie wierzyli, że jeśli dotrzyma się obietnic złożonych bogom, pozostaną oni po ich stronie i będą sprzyjać wszystkim poczynaniom przez cały kolejny rok. Jeśli jednak złamie się któreś z przyrzeczeń, wypadnie się z łask kapryśnych bogów.
Zwyczaj składania noworocznych obietnic i przyrzeczeń znany był również w starożytnym Rzymie. Już w 153 roku p.n.e. rzymski senat ogłosił 1 stycznia początkiem nowego roku. Jednak oficjalna zmiana, wprowadzona już na stałe, została dokonana przez Juliusza Cezara. Cezar w 46 roku p.n.e. postanowił dokonać rewolucji w kalendarzu. Rok ten znany jest jako najdłuższy w historii. Aby dokonać planowanych zmian, Cezar wydłużył go do 455 dni, ogłaszając oficjalnie 1 stycznia jako początek nowego roku i tworząc 365-dniowy kalendarz.
Miesiąc styczeń został nazwany na cześć rzymskiego boga Janusa, boga drzwi, bram, przejść i mostów, patrona umów i układów sojuszniczych, ale także nowych początków. Był on obdarzony dwiema twarzami, co pozwalało mu patrzeć jednocześnie do przodu i do tyłu, panując nad przeszłością (starym rokiem) i przyszłością (nowym rokiem). Rzymianie składali Janusowi ofiary – w nadziei, że bóg ten obdarzy ich szczęściem, oraz przyrzeczenia dokonania w swoim życiu zmian. A bóg, ponieważ miał kontrolę nad przeszłością i przyszłością, mógł sprawdzać, jak przebiega ich realizacja.
Unikanie grzechów
Przez wieki celebracje nadejścia nowego roku na całym świecie obchodzono z coraz większą pompą. Trochę skromniej, ze względu na ograniczone możliwości, świętowano w pierwszych brytyjskich koloniach, zakładanych na kontynencie amerykańskim. Jednak kiedy w 1640 roku przybyli tam purytanie, zdecydowali o zupełnym unikaniu jakichkolwiek celebracji związanych z nadejściem nowego roku.
Zamiast tego namawiali swoje dzieci, aby ten czas spędziły nie na zabawie, a na rozmyślaniu o minionym roku i zastanawianiu nad tym, co chcą osiągnąć w kolejnym. W ten sposób powielano tradycję składania noworocznych postanowień. W tamtych czasach należały do nich przede wszystkim: zobowiązania do lepszego wykorzystania swoich talentów, traktowania bliźnich z miłosierdziem i unikania grzechów.
W XVII wieku składanie i łamanie noworocznych obietnic było już tak powszechne, że ludzie zaczęli stroić sobie z tego żarty. W bostońskiej gazecie z 1813 roku po raz pierwszy użyto wyrażenia „postanowienie noworoczne”. Dziennikarz w krótkim artykule zatytułowanym „The Friday Lecture” kpił: „A jednak wierzę, że są rzesze ludzi przyzwyczajonych do składania postanowień na nowy rok, którzy będą grzeszyć przez cały miesiąc grudzień, z poważnym zamiarem rozpoczęcia nowego roku z nowymi postanowieniami i nowym zachowaniem, i z pełnym przekonaniem, że w ten sposób odpokutują i wymażą wszystkie swoje dawne winy”.
Tradycje religijne
Dla chrześcijan przełom roku stał się tradycyjnie okazją do refleksji nad popełnionymi w przeszłości błędami i do czynienia postanowień o poprawie. W 1740 r. angielski duchowny John Wesley, założyciel Kościoła metodystycznego, stworzył Nabożeństwo Odnowy Przymierza, które odbywało się w sylwestra lub w noworoczny poranek. Nabożeństwa te, znane również jako nabożeństwa w noc czuwania, zawierały czytania z Pisma Świętego oraz śpiewanie psalmów.
Służyły jako duchowa alternatywa dla hucznych uroczystości, które zwykle odbywały się z okazji nadejścia nowego roku. Obecnie popularne w ewangelickich kościołach, zwłaszcza w afroamerykańskich denominacjach i kongregacjach, nabożeństwa w noc czuwania w noc sylwestrową są często poświęcone modlitwie i podejmowaniu postanowień na nadchodzący rok.
Tradycja ta ma również swoje odpowiedniki w innych religiach. Podczas judaistycznego święta Yamim Noraim, obejmującego Rosz Haszana, judaistyczny Nowy Rok oraz Jom Kippur – Dzień Pojednania, człowiek ma zastanowić się nad przewinieniami, których dopuścił się w ciągu całego roku. Ma szukać, jak i oferować przebaczenie za wszystkie złe postępki, jednocześnie obiecując sobie poprawę w nadchodzącym roku.
Pomimo religijnych korzeni tej tradycji postanowienia noworoczne są dziś praktyką głównie świecką. Zamiast składać obietnice bogom, samym sobie obiecujemy mniejsze lub większe zmiany w życiu, skupiając się niemal wyłącznie na samodoskonaleniu, co może tłumaczyć, dlaczego tak niewielu z nas je realizuje. Statystyki pokazują, że około 45 proc. populacji robi postanowienia noworoczne, ale tylko 8 proc. udaje się osiągnąć założone cele.
Jednak to, że co roku ponosimy całkowite albo częściowe fiasko, jeśli chodzi o dotrzymywanie naszych obietnic, nie powstrzymuje nas przed podejmowaniem kolejnych postanowień – w końcu mamy za sobą około 4 tysięcy lat praktyki.
Maggie Sawicka