Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 18:28
Reklama KD Market

Morderca w mundurze?

W 2003 w miasteczku Naples na Florydzie zaginął mężczyzna pochodzenia latynoskiego. Zaledwie trzy miesiące później podobny los spotkał innego mężczyznę, tym razem Afroamerykanina. W obu przypadkach ostatnią osobą, z którą kontaktowali się zaginieni, był ten sam policjant. Z zeznań świadków wynika, że funkcjonariusz zatrzymał obu mężczyzn, ale żaden z nich nigdy nie dotarł do aresztu...

Zagadkowe zniknięcie

„Chciałabym wygrać los na loterii. Gdybym nie musiała pracować, mogłabym cały czas poświęcić na szukanie syna” – powiedziała jednej z gazet Marcia Williams, matka zaginionego 17 lat temu mężczyzny. Terrance Williams miał 27 lat i czwórkę dzieci. I pomyśleć, że gdyby nie decyzja o przeprowadzce z Tennessee na Florydę, jego życie potoczyłoby się normalnym biegiem. Tymczasem zamieszkał w Naples, by być blisko matki. Zaginął 12 stycznia 2004 roku.

W jego historii nie byłoby nic nadzwyczajnego – codziennie giną bez śladu setki ludzi – gdyby nie fakt, że w zniknięcie zamieszany był funkcjonariusz policji. Po tym jak od dwóch dni Terrance nie dawał znaku życia, matka zawiadomiła służby. Ciotka zaginionego namierzyła jego auto. Cadillac został odholowany z rejonu miejskiego cmentarza, gdzie nieprawidłowo zaparkowany blokował ruch. Raport z odholowania został podpisany przez policjanta Stevena Calkinsa. Rodzina skontaktowała się biurem szeryfa, by poznać szczegóły.

Sprzeczne zeznania

Okazało się jednak, że w papierach nie ma nic o wypadku ani zatrzymaniu Williamsa. Ponieważ syna nadal nie było, matka postanowiła poszukać informacji na cmentarzu, z którego odholowano auto. Pracownicy powiedzieli, że widzieli, jak policjant zatrzymał cadillaca i poprosił kierowcę o okazanie dokumentów. Gdy okazało się, że ten ich nie miał, oficer przeszukał mężczyznę i kazał wsiąść do wozu policyjnego. Po około godzinie policjant wrócił na cmentarz, tym razem sam i osobiście przestawił cadillaca na miejsce, z którego go potem odholowano.

Relacja pracowników cmentarza zaniepokoiła członków rodziny Williamsa. Zaczęli wydzwaniać do biura szeryfa prosząc o kontakt z oficerem Calkinsem. Ten przez dłuższy czas pozostawał nieuchwytny. Potem polecił przekazać, że nie przypomina sobie, aby zarządził odholowanie jakiegokolwiek auta w dniu zaginięcia Williamsa. Nie pamięta też, by dokonał aresztowania mężczyzny. Kiedy indziej przyznał, że coś sobie przypomina. Koniec końców przełożeni zobowiązali go do spisania sprawozdania z zajścia.

Wynikało z niego, że Calkins nakazał mężczyźnie zjechać na pobocze po tym, jak wydawało mu się, że ten ma problemy z autem. Terrance miał go rzekomo poprosić o podwiezienie do pracy, ponieważ był już spóźniony. Powiedział funkcjonariuszowi, że rejestracja jest w aucie. Kiedy policjant wrócił na cmentarz i odkrył brak dokumentów, poczuł się oszukany. Zadzwonił do Cirkle K, gdzie pracował Williams, by z nim porozmawiać. Pracownicy mieli go poinformować, że nikt taki tam nie pracuje. Tak wyglądała wersja wydarzeń Calkinsa.

Problem polegał jednak na tym, że śledczy sprawdzili nagrania z kamer sklepu oraz historię połączeń telefonicznych z jego telefonu z tego dnia i okazało się, że relacja policjanta nie ma pokrycia w faktach. Jego policyjny wóz nie pojawił się przed Circle K, a z jego komórki nie dzwoniono do sklepu.

Zbieg okoliczności?

Mniej więcej w tym samym czasie z matką Williamsa skontaktował się konsulat meksykański w Miami, żeby poinformować, że w podobny sposób zniknął również niejaki Felipe Santos, nielegalny imigrant z Meksyku. Zaginął zaledwie 3 miesiące wcześniej i kilka mil dalej. 1 października 2003 roku Santos wraz z dwoma braćmi jechali do pracy. Doszło do niegroźnego wypadku i na miejscu pojawił się oficer Steven Calkins. Ponieważ Santos nie miał prawa jazdy, został zatrzymany. Bracia widzieli go po raz ostatni, gdy odjeżdżał policyjnym wozem z Calkinsem.

Jeszcze tego samego dnia szef mężczyzny skontaktował się z powiatowym więzieniem, by wpłacić kaucję za swojego pracownika. Ku jego zaskoczeniu powiadomiono go, że żadnego Felipe Santosa nie ma w areszcie. Calkins tłumaczył potem, że postanowił puścić go wolno, bo zachowywał się dobrze i współpracował. Zamiast do aresztu rzekomo podrzucił go, podobnie jak wcześniej Williamsa, do pobliskiego punktu Circle K.

Nie było wyjścia. Wobec policjanta wszczęto wewnętrzne dochodzenie. Nie wypadł dobrze na teście przy użyciu wykrywacza kłamstw, ale w jego policyjnym wozie nie znaleziono żadnych śladów walki ani krwi. Ponieważ jednak w sprawozdaniach policyjnych podał nieprawdziwe informacje i nie współpracował podczas śledztwa, został zwolniony ze służby. W jego samochodzie zamontowano urządzenie GPS. Śledczy mieli nadzieję, że jeśli jest mordercą, będzie chciał powrócić w miejsca, gdzie ukrył ciała. Nic takiego nigdy nie nastąpiło.

Nie postawiono mu żadnych zarzutów, bowiem nie znaleziono żadnych dowodów świadczących o tym, że zabił obu mężczyzn. W 2014 roku w sprawę zniknięcia Williamsa i Santosa zaangażował się producent filmowy Tyler Perry, który zaoferował nagrodę w wysokości w sumie 200 tysięcy dolarów za pomoc w odnalezieniu zaginionych. A w 2018 roku matka Williamsa wytoczyła byłemu policjantowi proces.

Niektórzy uważają, że jeśli Calkins rzeczywiście jest odpowiedzialny za ich zniknięcie, sprawa może mieć podłoże rasistowskie. Policjant jest biały, Williams czarnoskóry, a Santos to Latynos. Pierwszy zaginiony miał problemy z prawem, drugi był nielegalnym imigrantem. Może Calkins chciał usunąć ich ze społeczeństwa i podpatrzył metodę od policji w kanadyjskiej prowincji Saskatchewan? Było nią wywożenie kanadyjskich aborygenów w dzicz i pozostawianie na pastwę natury.

W pobliżu Naples na Florydzie rozciągają się ogromne połacie mokradeł tzw. everglades. Niektórzy spekulują, że jeśli Calkins dopuścił się przestępstwa, być może zostawił Williamsa i Santosa właśnie tam. Jak dotychczas wszelki ślad po obu mężczyznach zaginął. Po kilku latach, zgodnie z prawem stanu Floryda, zostali uznani za zmarłych.

Emilia Sadaj

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama