Załóżmy przez chwilę, że pewnego pięknego dnia jakiś polski polityk, aktor, pisarz lub sportowiec zyskuje światową sławę. Problem w tym, że człowiek ten nazywa się Bożydar Szczębrzyszczykiewicz. Oznacza to, że praktycznie nikt poza granicami RP nie jest w stanie poprawnie wymówić jego imienia i nazwiska. Jeszcze z imieniem niektórzy mogliby sobie jakoś poradzić przez zredukowanie go do „Bozydar”, ale Szczębrzyszczykiewicz to już zupełnie inna skala trudności. Moją ulubioną anglosaską interpretacją jest „Zbzikiz”, co jednak kojarzy się niefortunnie z bzikiem.
W przeszłości istniał inny sławny Polak obracający się w amerykańskich sferach rządowych, którego nazwisko było znacznie łatwiejsze. Był to Zbigniew Brzeziński. Wszyscy mówili na niego „Zbig”, gdyż inne interpretacje, takie jak „Zbignju”, były dość szokująco nieprawidłowe. Natomiast nazwisko Brzeziński zwykle wymawiane jest „Brezinsky”, w tym również przez jego własną córkę, Mikę, która jest komentatorką telewizji MSNBC. Nawet moje imię, teoretycznie bezproblemowe, sprawia w USA wiele trudności, głównie dlatego, że zbitka „rz” jest dla większości Amerykanów nie do przełknięcia.
Wspominam o tym wszystkim dlatego, że w Stanach Zjednoczonych istnieje firma o nazwie Captioning Company, która na co dzień zajmuje się takimi rzeczami jak opracowywanie napisów do filmów i programów telewizyjnych. Jednak raz w roku ta sama firma publikuje listę słów, które są najczęściej wymawiane w USA zupełnie błędnie. Na tegorocznej liście Bożydara Szczębrzyszczykiewicza oczywiście nie ma, gdyż jeszcze nie uzyskał odpowiedniej międzynarodowej sławy. Jest natomiast 12 innych wyrazów, które są systematycznie mordowane przez Anglosasów.
W tym roku na czele tej listy znajduje się grecki tenisista Stefanos Tsitsipas, którego nazwisko wymawiane bywa jako „Cajcajpas” lub „Cicipas”, przy czym to drugie przeinaczenie mogłoby być dość niebezpieczne w Polsce. Trzymając się świata sportu, Jason Kelce, grający w lidze NFL w drużynie Philadelphia Eagles, twierdzi, że zarówno jego sportowi koledzy, jak i dziennikarze błędnie wymawiają jego nazwisko, które prawidłowo powinno brzmieć „Kels”. Ja bym na jego miejscu zmienił nazwisko na „Kielce”, żeby przynajmniej w Polsce go dobrze wymawiali.
Inne słowa na liście Captioning Company to nazwy kryptowalut dogecoin i ethereum, miano wirusa omicron, slangowy termin „cheungy”, koreański przysmak dalgona, piosenkarka Billie Eilish, szkockie miasto Glasgow, chińska firma Shein, sieć restauracji Chipotle, przymiotnik „yassify”, oznaczający przesadny retusz cyfrowego obrazu, oraz nazwa okrętu blokującego przez pewien czas Kanał Sueski, Ever Given.
Na liście tej najbardziej zaskakująca jest obecność Glasgow. Wynika to z faktu, iż wielu komentatorów i dziennikarzy wymawia tę nazwę jako „Glasgał”, co może przeciętnego Szkota bardzo szybko doprowadzić do furii. Dziwi mnie też to, że ludzie błędnie wymawiają nazwę Chipotle. Mogą wszak w razie wahań zastosować opcję polską i nazywać te knajpy Ja Ci Potnę.
Nie wszyscy zapewne wiedzą, że istnieje coś, co zwie się International Phonetic Alphabet (IPA), czyli Międzynarodowy Alfabet Fonetyczny, przy pomocy którego można dokładnie zapisać wymowę każdego słowa w dowolnym języku. Pozwala to wtajemniczonym na poprawne wymawianie słowa, które jest kompletnie mówiącemu nieznane. Problem w tym, że IPA to przede wszystkim domena językoznawców. Mimo to, gdy szuka się w Wikipedii jakiegoś hasła, rezultat jest taki, iż encyklopedia zawsze podaje jego zapis w formacie IPA, co ma być teoretycznie pomocne, ale dla ogromnej większości użytkowników jest całkowicie niezrozumiałe. W transkrypcji IPA Andrzej to andʒɛj, a Zbigniew to zbigniɛv, ale zapis słowa Szczębrzyszczykiewicz to Ʃtʃɛmbʒɨʃtʃɨkiɛvitʃ, co niemal każdego przeciętnego obywatela zwala z nóg. Na szczęście czasami Wikipedia oferuje też linki do dźwiękowego zapisu prawidłowej wymowy danego słowa. Linki takie są wszędzie w elektronicznej wersji Oxford English Dictionary, ale jest to wydawnictwo, które pozostaje z tyłu za nieustannie edytowaną Wikipedią.
W sumie całe to zjawisko jest dość powszechne w anglosaskim świecie, który nie jest zbyt przychylny obcym nazwom, nazwiskom, terminom, itd. Nawet Robert Lewandowski, który znany jest niemal w każdym kraju świata, bywa wymawiany „Lełandałski”, a jego powszechnie stosowana ksywa Lewy w niektórych kręgach zmienia się w „Lui”. Tenisistka Iga Świątek to czasami „Ajga Swatek”, a piłkarz Kuba Błaszczykowski musiał w swoim czasie w Niemczech wnioskować o to, by na koszulce miał wypisane tylko imię, gdyż jego nazwisko budziło wśród kibiców konsternację, nie mówiąc już o tym, że się ledwo mieściło. Mój własny szwagier, który zwie się Kozaczyński, a przed laty pracował w University of Illinois, był nieustanną przyczyną cierpienia swoich studentów, którzy nie mieli pojęcia, jak wymawiać jego nazwisko i próbowali różnych sztuczek, by problem ten pominąć. O ile pamiętam, tylko dwójka jego studentów – z Chin i Ekwadoru – nauczyła się poprawnie wymawiać to nazwisko.
Wydawać by się mogło, że postępująca globalizacja winna prędzej czy później doprowadzić do eliminacji nieustających potyczek z obcą terminologią. Nic takiego jednak się nie dzieje, co oznacza, że doroczna lista firmy Captioning Company nadal będzie się ukazywać. Spaczenia wymowy dotyczą czasami nawet słów, które powinny być powszechnie znane. Różni ludzie występujący w telewizji mówią na przykład często „ajrak” i „ajran” (Irak i Iran), mimo iż jest to wymowa w oczywisty sposób błędna. Zapewne nie ma na to żadnej skutecznej rady, chyba że do akcji ruszy Cajcajpas wraz ze Swatek, by skutecznie przywalić komu trzeba tenisowymi rakietami.
Andrzej Heyduk