Zapowiedź była krótka i zwięzła. „Listy na wyczerpanym papierze”. Czyje? Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory. Według scenariusza Ani i Wojtka Włochów i w reżyserii Ewy Uszpolewicz. Wykonawcy to ta świetna trójka i Robert Bort, gospodarz Art Gallery Kafe w podchicagowskim Wood Dale. Wystarczyło. Na pół godziny przed spektaklem sala była pełna. Trzeba było dostawiać krzesła, i to dużo, bo publiczności wciąż przybywało.
Od pierwszych dźwięków muzyki płynących z pianina pod palcami Sławomira Bielawca i pierwszej piosenki śpiewanej przez Anię Włoch, w sali polonijnej kawiarni wszystkich ogarnęła atmosfera wzajemnej fascynacji dwojga mistrzów poezji, zakochanych, tęskniących za sobą, lirycznych, ale i pełnych poczucia humoru, a w miarę przedłużającego się rozstania, niestroniących od gorzkich słów. Ewa Uszpolewicz i Wojtek Włoch oczarowali nas swoją interpretacją listów; pisanych, a nie wysyłanych e-mailem, jak robi się to dziś.
Piosenki – z tekstami głównie Agnieszki i muzyką różnych kompozytorów – były przejmującym przerywnikiem między listami; Ania dysponuje nie tylko pięknym głosem, ale i szeroką skalą aktorstwa. Każde jej wejście wprowadzało inną atmosferę; nawet sposób palenia papierosa dawał jej możliwość przekazywania rozmaitych emocji, łatwo odbieranych przez widzów i nagradzanych dużymi brawami.
Nie dane nam jednak było kompletne rozczulenie się nad poetycką tęsknotą kochanków. Atmosferę tę rozbili, przypominając „Kabaret Starszych Panów” – wprawdzie tylko na chwilę, ale skutecznie – Wojtek Włoch i Robert Bort, śpiewając piosenkę Jeremiego Przybory z muzyką Jerzego Wasowskiego „Jeżeli kochać, to nie indywidualnie”.
Całość spektaklu oczarowała widzów i długo jeszcze po jego zakończeniu trwały nieformalne rozmowy publiczności i artystów. Niech żałują ci, których deszczowa pogoda zatrzymała w domu. Warto było przyjechać do Art Gallery Kafe w Wood Dale.
Tekst i zdjęcie:
Krystyna Cygielska[email protected]