Nie widzimy związków między sytuacją na granicy unijno-białoruskiej i niepokojącymi ruchami wojsk Rosji przy granicy z Ukrainą - oświadczył w środę rzecznik Pentagonu John Kirby. Wezwał jednak Rosję do wyjaśnienia swoich intencji, stojących za niecodziennymi manewrami.
"Nie widzimy żadnych konkretnych związków między tymi różnymi operacjami, ale to, co widzimy, to nadzwyczajne działania wojskowe wewnątrz Rosji w pobliżu granic Ukrainy i nadal jesteśmy tym zaniepokojeni" - powiedział Kirby podczas konferencji prasowej.
Rzecznik oznajmił, że "nie jest dokładnie jasne, jakie są rosyjskie intencje".
"Oczywiście chcielibyśmy lepiej to zrozumieć, bo nie chcemy widzieć dodatkowych działań destabilizujących ten już i tak bardzo napięty region świata" - dodał.
Kirby ocenił, że koncentracja wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą jest niezwykła "zarówno ze względu na rozmiar, jak i zakres". Wezwał Rosję, by jasno określiła swoje zamiary.
Jak podał w ubiegłym tygodniu portal Politico, ruchy rosyjskich wojsk w pobliżu Ukrainy "bardzo niepokoją" Waszyngton, a stopień zaalarmowania działaniami Moskwy jest najwyższy od lat. Według niepotwierdzonych informacji, przedstawiciele Pentagonu obawiają się, że Rosja planuje nową ofensywę wojskową przeciwko Ukrainie w okolicach zimy.
W środę dwa rosyjskie bombowce strategiczne Tu-22M3 zdolne do przenoszenia broni jądrowej przeprowadziły patrol w przestrzeni powietrznej Białorusi. Kreml podał, że maszyny wzięły udział w kontroli obrony przeciwlotniczej państwa związkowego Białorusi i Rosji. Władze Białorusi zapowiedziały, że podobne loty będą zdarzać się regularnie.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)