W obliczu obowiązku szczepień przeciw COVID-19 obejmującego coraz więcej obszarów naszego życia, rośnie liczba osób występujących o zwolnienie ze szczepień na tle religijnym. Zwolnienie jest możliwe, jeśli wynika ze „szczerze wyznawanych przekonań religijnych”, których nie da się zweryfikować. Tymczasem duchowni wszystkich wyznań zabrali już głos w sprawie szczepień.
We wrześniu prezydent Joe Biden wprowadził przepisy nakazujące firmom zatrudniającym powyżej 100 osób obowiązek szczepień lub przechodzenia co najmniej cotygodniowych testów na COVID-19. Obowiązkiem objęto także pracowników służby zdrowia oraz pracowników administracji federalnej.
Burmistrz Chicago Lori Lightfoot ogłosiła, że miasto będzie wymagać dowodu szczepienia przeciw COVID-19 od wszystkich swoich pracowników w różnych departamentach. Ponad 30 tys. pracowników musi do 15 października być w pełni zaszczepionych.
Administracje rządowe poszczególnych szczebli wprowadzają obowiązek szczepień dla pracowników równocześnie z wielkimi firmami. Zrobiły to już m.in. Google, Facebook, Netflix, Disney, Walmart, a w rejonie Chicago – linie lotnicze United Airlines, które poszły o krok dalej i zapowiedziały, że będą wysyłać niezaszczepionych pracowników na bezpłatne urlopy.
Wraz z obowiązkiem szczepień przeciw COVID-19, obejmującym coraz więcej obszarów naszego życia, rośnie również liczba osób, które próbują uniknąć szczepień ze względu na poglądy religijne.
Możliwość tę gwarantuje Title VII Ustawy o Prawach Obywatelskich z 1964 r. Zapisy tej ustawy obejmują ochroną przed dyskryminacją szereg kategorii, z czego jedna dotyczy religii. Według ustawy, pracodawca musi „rozsądnie dostosować się” do potrzeb pracowników, którzy nie chcą wykonywać pewnych obowiązków z uwagi na „szczere przekonania religijne”.
Zapis o możliwości zwolnienia z tytułu szczerze wyznawanych przekonań religijnych został dołączony do regulaminów obowiązujących w miejscach pracy. Do czasu pandemii COVID-19 terminowi „Religious Exemption” nie poświęcano wiele uwagi. Powoływała się na niego tylko znikoma część pracowników, co nie miało większego wpływu na funkcjonowanie miejsc pracy.
Szczerze wyznawane
W przypadku zwolnień na tle przekonań religijnych nie ma jednolitego prawa federalnego, które określałoby, jak one działają. Każdy stan i każda organizacja mają odrębne przepisy w tym zakresie.
Jednocześnie nie istnieje żaden mechanizm, który mógłby zweryfikować szczerość wyznawanych przekonań religijnych, co otwiera furtkę do nadużyć i jest wykorzystywane jako luka prawna. Bo jak zmierzyć, czy dane przekonanie – w tym przypadku o szkodliwości szczepionki – wypływa głęboko z czyjegoś serca?
Można jednak sprawdzić, czy wypływa ono z nauki Kościołów różnych wyznań, powołując się na oświadczenia ich przywódców. W ostatnich miesiącach duchowni różnych wyznań jasno zaprezentowali swoje stanowiska dotyczące szczepień przeciwko COVID-19.
Archidiecezja Chicagowska, dla przykładu, w sierpniu poinstruowała swoje duchowieństwo, aby nie przyjmowało od parafian wniosków dotyczących zwolnień ze szczepień na tle religijnym. Zdaniem kardynała Blase’a Cupicha, powoływanie się na przekonania religijne przy zwolnieniu z obowiązku szczepień sprzeciwia się nauce Kościoła katolickiego. Kościół opowiada się za szczepieniami – w duchu miłości wobec bliźniego – oświadczył Cupich.
Podobne stanowisko wyraził na początku września ks. Marek Smółka, koordynator Archidiecezji Chicagowskiej ds. Polonii.
„Nie istnieje zwolnienie ze szczepienia tylko dlatego, że ktoś jest katolikiem” – mówił w wywiadzie udzielonym „Dziennikowi Związkowemu”.
W sierpniu papież Franciszek wraz z kardynałami wydał oświadczenie dotyczące szczepień przeciwko COVID-19, nazywając je „aktem miłości”.
„Zaszczepienie się szczepionkami zaaprobowanymi przez kompetentne władze jest aktem miłości. I przyczynienie się do tego, by większość osób zaszczepiła się jest aktem miłości; miłości do siebie samych, do rodziny i przyjaciół, miłości do wszystkich narodów” – powiedział papież Franciszek w przesłaniu wideo do narodów.
Szczepień nie zakazały też żadne główne Kościoły amerykańskie. Aprobata i zachęta do szczepień przewijała się w oświadczeniach imamów, którzy akt zaszczepienia zrównywali z „zapobieganiem wyrządzenia krzywdy innym”. Komunikaty zachęcające do szczepień pojawiły się początkiem września ze strony ortodoksyjnych rabinów, którzy apelowali, by zaszczepić się jeszcze przed żydowskim świętem Nowego Roku, Rosh Hashanah.
Z badań wynika, że przynależność do danej religii, jeśli szczerze wyznawana, powinna wręcz przyczynić się do akceptacji szczepień. Według wyników ogólnokrajowego sondażu na temat religii i szczepień przeciw COVID-19, przeprowadzonego wspólnie przez organizację Interfaith Youth Core (IFYC) z siedzibą w Chicago i Public Religion Research Institute (PRRI), od marca podejście oparte na wierze przyczyniło się do wzrostu akceptacji szczepionek i nadal ma szansę przekonać niektórych niezdecydowanych i odmawiających szczepień.
Według badania, 54% zaszczepionych Latynosów protestanckich, którzy uczęszczają na nabożeństwa, twierdzi, że do szczepienia zachęciła ich jedna lub więcej przesłanek związanych z wiarą. Podobnie jest w przypadku co czwartego białego ewangelickiego protestanta (26%) i białego katolika (25%).
Historia zwolnień
Historia sprzeciwu wobec obowiązkowych szczepień jest tak stara jak historia samego obowiązku szczepień. Jednak w większości przypadków zwolnienia na tle religijnym wynikają w gruncie rzeczy z przekonań osobistych i powoływania się na wolności konstytucyjne, choć trafiają pod parasol religii.
Gdy w XIX w. pojawił się pierwszy obowiązek szczepień przeciw ospie, przeciwnicy powoływali się na 14. poprawkę do konstytucji i ochronę gwarantowanych przez nią wolności obywatelskich.
Religia jako argument przeciw szczepieniom pojawiła się dopiero na początku XX wieku. W 1939 r. Karolina Północna jako pierwsza wprowadziła w szkołach przepis pozwalający rodzicom ubiegać się o zwolnienie na tle religijnym ze szczepienia przeciw błonicy.
W związku z ogniskami odry i polio w latach 50.i 60. coraz więcej stanów zaczęło wprowadzać obowiązek szczepień przy zapisach do szkoły. Do lat 80. wszystkie stany miały w jakiejś formie zapis o wymogu szczepień. Jednocześnie pojawiła się możliwość zwolnień z powołaniem się na przekonania religijne.
W większości przypadków zwolnienia na tle wyznawanej religii nie stanowiły problemu – starała się o nie tylko znikoma część społeczeństwa, co nie miało wpływu na osiągnięcie odporności zbiorowej.
Pod koniec lat 90. ukazała się publikacja brytyjskiego badacza Andrew Wakefielda sugerująca związek między szczepionkami na świnkę, odrę i różyczkę a autyzmem, co dało podstawę do powstania ruchu antyszczepionkowego.
– Choć badacz ten później wycofał swoją teorię, gdyż rezultaty jego badań były wadliwe, a on sam został zdyskredytowany przez środowisko medyczne, 30 lat później ludzie nadal cytują tę publikację. Wycofano z użytku konserwant na bazie rtęci, tiomersal, któremu zarzucano, że ma związek z autyzmem. Wycofano go nie dlatego, że udowodniono ten związek, lecz dlatego, że przestraszeni ludzie nie chcieli już przyjmować szczepionek – mówił nam doktor Richard Novak, szef wydziału chorób zakaźnych na UIC, który uczestniczył w pracach nad szczepionką przeciw COVID firmy Moderna.
Szkodliwe dla zdrowia publicznego skutki teorii zdyskredytowanego naukowca pojawiły się dopiero kilkanaście lat później. Wybuch ogniska odry w Kalifornii w 2015 r. połączono z rosnącą liczbą rodziców, którzy rezygnowali ze szczepień swoich dzieci – posługując się zwolnieniem na tle religijnym.
Zaniepokojeni legislatorzy zaczęli przeglądać przepisy szkolne dotyczące tego zwolnienia. Jako pierwsza zwolnienia te usunęła Kalifornia.
Do poniedziałku 27 września 56,2 proc. mieszkańców Stanów Zjednoczonych było w pełni zaszczepionych. Według ekspertów, tzw. odporność stadna (zbiorowa) osiągana jest, gdy nabiera jej 70 proc. populacji, ale przy wariancie delta może to być nawet 80-90 proc. populacji.