Ambasador USA w Rosji John Sullivan został wezwany w piątek do rosyjskiego MSZ i po południu przybył do ministerstwa. Ambasador spędził w gmachu około 20 minut. Nie odpowiedział na pytania dziennikarzy o przyczyny jego wezwania.
Według rosyjskich państwowych agencji informacyjnych TASS i RIA Nowosti powodem wezwania była "ingerencja USA w wybory". Obie agencje powołują się na źródło dyplomatyczne.
Wcześniej państwowy regulator mediów i internetu, urząd Roskomnadzor, oświadczył, że oceni jako "ingerencję w wybory" działania koncernów internetowych, które umożliwiają dostęp do serwisów "inteligentnego głosowania" - projektu opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Jednocześnie w trakcie wizyty Sullivana w MSZ media podały, że powodem wezwania ambasadora jest odmowa akredytacji dla dziennikarzy rosyjskich w USA. RIA Nowosti informowała, że jej dziennikarze nie dostali akredytacji na wydarzenia związane z obchodami w Nowym Jorku w rocznicę zamachów z 11 września 2001 roku. Strona amerykańska uzasadniła to "ogromną liczbą wniosków i ograniczoną przestrzenią".
2 września br. Roskomnadzor zażądał od amerykańskich koncernów Apple i Google, by usunęły ze swej oferty aplikację o nazwie Nawalny, zawierającą komunikaty ze strony internetowej opozycjonisty, jak i funkcję "inteligentne głosowanie". Urząd oświadczył, że odmowę usunięcia aplikacji z oferty App Store i Google Play uzna za ingerencję w wybory parlamentarne.
"Inteligentne głosowanie" to strategia polegająca na oddaniu głosu na tego kandydata, który według szacunków prowadzonych przez współpracowników Nawalnego będzie miał w danym okręgu największe szanse na pokonanie reprezentanta rządzącej partii Jedna Rosja. Wybory parlamentarne w Rosji odbędą się 19 września, a poprzedzi je od 17 września głosowanie przedterminowe.
Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)