Redakcja
Co najmniej 6 zabitych i 50 rannych – to bilans ulicznych strzelanin w Chicago w ostatni weekend sierpnia. Wśród ofiar jest pięcioro nastolatków.
Najmłodsze ofiary – 14-latek i dwoje 15-latków – zostały postrzelone w odległości jednej mili od siebie na zachodzie Chicago, w dystrykcie policyjnym Harrison, w którym według policyjnych statystyk zanotowano 3-procentowy wzrost liczby strzelanin.
Dwoje 16-latków – chłopiec i dziewczyna – zostali ranni w strzelaninie w Chatham, w policyjnym dystrykcie Gresham, gdzie liczba strzelanin wzrosła aż o 28 procent w porównaniu z zeszłym rokiem.
Wśród ofiar śmiertelnych jest 27-latek zastrzelony w piątek przed północą podczas jazdy samochodem z innego pojazdu w dzielnicy Englewood. W tej samej południowej dzielnicy Chicago w niedzielę zginął 30-letni Edward Rhodes, gdy ktoś po kłótni otworzył do niego ogień.
Również w niedzielę nad ranem w dzielnicy Humboldt Park na północnym zachodzie Chicago znaleziono na chodniku nieprzytomnego, postrzelonego 27-latka. Jego śmierć stwierdzono po przewiezieniu do szpitala.
Kolejne ofiary śmiertelne weekendy to 42-latek postrzelony w klatkę piersiową i plecy w niedzielę nad ranem w dzielnicy Back of The Yards oraz 26-latek zaatakowany bronią, gdy siedział w samochodzie w dzielnicy Little Village.
Ostatnią ofiarą śmiertelną weekendu był 55-letni mężczyzna zastrzelony w poniedziałek 30 sierpnia nad ranem we własnym domu w rejonie 7700 South Shore Drive, gdy odpowiedział na pukanie do drzwi. Dosięgło go kilka kul, jego śmierć stwierdzono w szpitalu.
Jedna z weekendowych strzelanin miała charakter masowy – w sobotę wieczorem w Douglas Park na zachodzie Chicago strzelano do zgromadzonych na zewnątrz 36-letniej kobiety i trzech mężczyzn. Wszyscy trafili do szpitala, zdaniem lekarzy obrażenia nie zagrażają ich życiu.
Tydzień wcześniej, w ulicznych strzelaninach w Chicago zginęło 7 osób, a 39 zostało rannych.
(jm)
