Po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów w szczególnie dramatycznej sytuacji znalazły się kobiety, które obawiają się dyskryminacji i represji.
Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid zapewnił w ubiegły wtorek, że kobiety nadal będą posiadały prawa, o ile pozwala na to system szariatu. „Jesteśmy przywiązani do praw kobiet w systemie szariatu (prawa muzułmańskiego). One będą z nami pracowały ramię w ramię. Chcemy zapewnić społeczność międzynarodową, że nie będzie dyskryminacji” –powiedział Mudżahid podczas spotkania z prasą. „Pozwolimy kobietom pracować i uczyć się zgodnie z zasadami islamu” – odpowiedział na pytania przedstawicieli mediów rzecznik talibów.
Co oznaczają słowa talibów i jak należy je interpretować?
O komentarz poprosiliśmy dr hab. Katarzynę Czornik, prof. Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, specjalistkę w dziedzinie problematyki bliskowschodniej. – Nie wierzę w deklaracje talibów dotyczące zagwarantowania kobietom przysługującym ich praw. Nie wierzę w szczerość intencji talibów ani w to, co obecnie głoszą. Należy cały czas pamiętać o rządach talibów w latach 90. XX wieku i jak wówczas wyglądała sytuacja kobiet w Afganistanie – mówi dr hab. Katarzyna Czornik, prof. UŚ.
Zgodnie z wizją talibów wszelkie przywileje kobiet muszą być tożsame z prawem muzułmańskim. – Tylko w aspekcie religijnym, wobec Boga, zgodnie z prawem szariatu, kobieta jest równa mężczyźnie. W każdej innej sferze, od politycznej, przez społeczną, po prawną, kobieta jest osobą drugiej kategorii. I właśnie takiego, w pełni przedmiotowego i instrumentalnego traktowania kobiet należy spodziewać się pod rządami talibów – mówi profesor Katarzyna Czornik.
Deklaracje talibów są nieszczere i są posunięciem taktycznym, mającym na celu zmylenie opinii publicznej. – Obecna retoryka talibów jest czysto propagandowa i ma na celu ocieplenie ich międzynarodowego wizerunku i pokazanie Zachodowi, że talibowie nie są „złymi chłopcami”, że są otwarci na zmiany, a w końcu, że są partnerem do rozmów. O faktycznym braku woli do zachowania praw kobiet sprzed przejęcia władzy przez talibów świadczą już ich obecne działania podejmowane przede wszystkim na prowincjach. Pojawiają się bowiem doniesienia o tym, że dziewczynkom zabroniono chodzić do szkoły, a wiele studentek zostało odesłanych z uniwersytetów. Dziewczynki w wieku 12–15 lat są wydawane za mąż, a talibowie żądają od lokalnych władz sporządzenia list niezamężnych kobiet i wdów, w wieku od 12 do 45 lat, które talibscy bojownicy będą mogli poślubić (kobiety będą do tego zmuszane!). Ponadto zabrania się kobietom wychodzenia z domu bez opieki mężczyzny z rodziny. Co więcej, pojawiają się ostrzeżenia, by kobiety nie wracały do pracy. Znikają też salony piękności i sklepy z asortymentem przeznaczonym tylko dla kobiet. Zamalowywane są również plakaty, na których widnieją afgańskie modelki czy prezenterki. Talibowie zwracają uwagę na ubiór kobiet, który powinien być skromny i nie kusić mężczyzn, co w praktyce, mimo zapewnień talibów, że wymagany będzie tylko hidżab, oznacza powrót do burek. – wyjaśnia profesor Katarzyna Czornik.
Specjalistka w dziedzinie problematyki bliskowschodniej z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach przewiduje, że już wkrótce w Afganistanie nastąpi powrót do bezwzględnych praktyk stosowanych wobec ludności cywilnej, a w szczególności wobec kobiet w latach 90. XX wieku. – Gdy tylko media przestaną interesować się Afganistanem, w pewien sposób temat Afganistanu stanie się niemodny, talibowie wrócą do modelu rządów, który wprowadzili w Afganistanie począwszy od 1996 roku. W modelu tym nie było miejsca na prawa kobiet, ale było miejsce na publiczne chłosty i kamienowanie kobiet. Deklaracje talibów być może dla niektórych brzmią zachęcająco i niektórzy nabierają się na ich umiarkowany ton oraz wierzą w to, że talibowie zmienili swój sposób postrzegania świata, w tym praw kobiet, że są równym partnerem do rozmów. Nic bardziej mylnego. Przecież prawo szariatu nie zmieniło się od 1996 roku, a celem talibów jest stworzenie państwa opartego właśnie na tym prawie. Należy zatem podkreślić, że Afganistan obecnie pogrąża się w coraz większej anarchii i kryzysie społeczno–politycznym. Taka sytuacja jest w pełni zgodna z oczekiwaniem talibów, którzy siłą doprowadzają do uregulowanego kryzysu wewnętrznego, co zresztą od kilku miesięcy skutecznie czynią w wielu afgańskich prowincjach, a kolejno wdrożą w życie radykalną ideologię bazującą na fundamentalizmie islamskim – przewiduje profesor Katarzyna Czornik.
Obserwatorka sceny politycznej na Bliskim Wschodzie twierdzi, że Donald Trump, który postanowił wycofać wojska amerykańskie z Afganistanu, jak również Joe Biden, który podjął w tej kwestii ostateczną decyzję, nie przewidzieli konsekwencji swoich działań i ich wpływu na sytuację afgańskich kobiet.
Afganistan przed inwazją talibów
Przed ofensywą talibów kobiety posiadały wiele praw. Mogły studiować i podejmować pracę, jak również uczestniczyć w życiu politycznym państwa. – Od interwencji sił zbrojnych w Afganistanie zainicjowanej w 2001 roku po atakach Al–Kaidy na World Trade Center i Pentagon można było mówić o pewnego rodzaju systematycznie postępującej normalizacji życia i pozycji kobiet w społeczeństwie afgańskim. Nastąpił również wzrost samoświadomości Afganek, że są równowartościowe jak mężczyźni, że obu płciom przysługują te same prawa, że ich rola społeczna nie sprowadza się tylko do posłusznej i uległej żony wobec swojego męża, pokornej i spolegliwej córki wobec swojego ojca czy bezwolnej siostry wobec swojego brata. Kobiety mogły zrzucić burki, które w przypadku Afganistanu w okresie rządów talibów stały się symbolem ich zniewolenia, ale również poniżenia w każdym aspekcie ich życia. Należy pamiętać, że znienawidzona przez afgańskie kobiety burka nigdy nie była przez nie traktowana jako symbol przynależności do muzułmańskiej ummy, ale raczej jako stygmat okrutnego traktowania i pozbawienia możliwości decydowania o sobie – wyjaśnia profesor Katarzyna Czornik.
Przed inwazją talibów kobiety mogły pracować i kształcić się, również na poziomie uniwersyteckim. – Kobiety mogły podejmować pracę zarobkową, pobierać wykształcenie od poziomu podstawowego po uniwersytecki, jak również partycypować w życiu politycznym państwa. O ile w 1999 roku do afgańskich szkół podstawowych uczęszczało około 9 tysięcy dziewcząt, a żadna z nich nie uczyła się w szkole średniej, o tyle na początku trzeciej dekady XXI wieku na różnych szczeblach edukację pobierało już około 3,5 mln dziewczynek, a tylko na uniwersytetach studentki stanowiły 1/3 całej społeczności akademickiej. Taki przeskok w przypadku afgańskich kobiet był ogromnym sukcesem nie tylko ich samych, ale również tych, którzy postawili na ich edukację i podjęli się kształcenia afgańskich kobiet. Ponadto 22 procent Afganek pracowało zawodowo, z czego ponad 1000 z nich prowadziło własne firmy. Zgodnie z przedstawianymi danymi kobiety stanowiły około 20 procent pracowników administracyjnych i około 27 procent wszystkich parlamentarzystów. Powyższe dane pokazują, ze od pozbawienia talibów władzy sytuacja kobiet znacząco się poprawiła, ich prestiż i pozycja społeczna znacznie wzrosły i gdyby nie ponowne opanowanie przez nich kraju, postęp w budowaniu równego pod względem płci afgańskiego społeczeństwa, a nawet jego (póki co) minimalna feminizacja postępowałyby nadal w swoim co prawda bardzo powolnym, ale korzystnym dla kobiet tempie – mówi profesor Katarzyna Czornik.
Pomoc dla afgańskich uchodźców
Po opanowaniu przez talibów pierwszych prowincji afgańskich, wielu obywateli Afganistanu próbowało opuść kraj. Świat obiegły wstrząsające zdjęcia i nagrania przedstawiające zrozpaczonych ludzi usiłujących dostać się na pokład amerykańskich samolotów w Kabulu. Część afgańskich obywateli znajduje się już poza granicami kraju. Jednak większość z nich nadal czeka na pomoc i żyje w obawie przed czekającymi na nich represjami ze strony talibów.
Od wielu dni na granicy polsko-białoruskiej przebywa grupa afgańskich uchodźców. W Usnarzu Górnym na Podlasiu powstało obozowisko migrantów, których wypychają z Białorusi tamtejsze służby. Według TVN24 na pasie ziemi niczyjej koczowało najpierw około 50 osób. Cały czas liczba ta ulega zmianie. Za linią drzew po stronie białoruskiej stoją żołnierze i pogranicznicy, którzy nie wpuszczają grupy z powrotem. Funkcjonariusze polskiej Straży Granicznej przez wiele dni blokowali pomoc dla uchodźców. Do koczujących emigrantów nie dopuszczono nawet służby medycznej. Janina Ochojska, europosłanka i prezeska Polskiej Akcji Humanitarnej, oceniła, że „jest to hańba dla Polski, że przez tydzień małe dzieci, kobiety, mężczyźni, prawdopodobnie Afgańczycy i Irakijczycy, muszą czekać, żeby ktoś po jakimś czasie, nie wiem jakim, przyszedł i zdecydował, co dalej robić.” Tymczasem miejscowa ludność z Usnarza Górnego wraz z grupą polityków opozycji próbowała udzielić pomocy emigrantom.
Janina Ochojska zaapelowała na antenie TVN24, żeby Polska przyjęła uchodźców z Afganistanu i tym samym dała przykład innym państwom. Odwołała się do słów papieża Franciszka, który sugerował, żeby każda parafia przyjęła przynajmniej jedna rodzinę emigrantów.
Wsparcie dla afgańskich uchodźców zaoferowało wiele państw, m.in. Stany Zjednoczone, Kanada, Francja, Włochy i Albania. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział udzielenie pomocy 300 obywatelom afgańskim, którzy współpracowali z NATO. Wielka Brytania zadeklarowała, że jest w stanie przyjąć około 20 tysięcy cywilów. Programem priorytetowym zostaną objęte kobiety, dziewczęta i mniejszości religijne.
Afgańczycy potrzebują naszej pomocy. Na wsparcie liczą szczególnie kobiety oraz dawni sojusznicy amerykańscy, którzy teraz obawiają się o swoje życie. Gdy tylko o Afganistanie przestanie być głośno w mediach, wiele osób zapomni o dramacie tamtejszej ludności. Wtedy właśnie talibowie poczują się całkowicie bezkarni i będą bezwzględnie wcielać w życie swój plan budowy państwa wyznaniowego, w którym prawa kobiet są poważnie zagrożone. Nie można na to pozwolić. Świat nie może zapomnieć o Afgańczykach, których przyszłość jest niepewna.
Alicja Jarosz Gunawardhana[email protected]
(Źródło: inf. wł., PAP, TVN24)