Już wiemy, jakie imię ma nowy papież Benedykt XVI. W telewizyjnych wiadomościach warszawskich, we wtorek bezpośrednio po wyborze, najprostszym skojarzeniem prezenterów, ze względu na to, że nie można było sprawdzić a widzowie przecież nie mogli czekać, stała się postać papieża Benedykta XV z lat 19141922, orędownika pokoju w czasach pierwszej wojny światowej, także gorąco popierającego odzyskanie niepodległości Państwa Polskiego. Jest to prawda, ale częściowa. Ze względu na stanowisko nowego papieża w sprawie doktryny rzymskokatolickiej, wiarygodniejsze jest skojarzenie ze świętym Benedyktem, założycielem zachodnioeuropejskiego życia klasztornego (am. monasticism) z przełomu piątego i szóstego wieku. Ta ostatnia teza wysunięta jest w dzienniku "New York Times", gdzie stwierdza się, że wybierając imię Benedykt, nowy papież nawiązuje mniej do innych papieży o tym samym imieniu a głównie do tego świętego, którego w 1964 roku papież Paweł VI ogłosił "patronem i protektorem Europy".
Katolicyzm w Zachodniej Europie przeżywa trudny okres, co jest powszechnie znane i dlatego kardynał Ratzinger został wybrany jako ten, który ma powstrzymać upadek życia duchowego i ożywić religijność na starym kontynencie, coraz bardziej przytłaczanym wyzwaniami rzuconymi wierze chrześcijańskiej, m.in. dyskusją nad wartością celibatu czy dysydencką teologią jak pisze dziennik przytaczając wypowiedź z Wielkiego Piątku, jeszcze wtedy kardynała Ratzingera: "Ile jest brudu w Kościele, nawet wśród tych, którzy jako powołani do stanu kapłańskiego, powinni całkowicie należeć do Boga".
Powołując się na kościelne autorytety, dziennik "New York Times" pisze, że nowy papież może być rozumiany jako "nowy zbawiciel Europy", ratujący ją przed "dyktaturą sekularyzmu" (to słowa samego kardynała). Wg przytoczonego przez dziennik arcybiskupa Filadelfii, nowy papież skupi swoje wysiłki na kontynencie europejskim, bo obecnie ten kontynent najbardziej potrzebuje umocnienia w tym, że "niczego nie można przedkładać nad miłość do Chrystusa". Jak mówi przytoczony przez dziennik George Weigel, religioznawca amerykański i autor biografii Jana Pawła II, po nowym papieżu należy oczekiwać, że bardzo poważnie potraktuje ponowną ewangelizację, bo w obecnych czasach najważniesza bitwa toczy się o umysł człowieka.
Watykanista piszący dla dziennika włoskiego uważa, że od nowego papieża można oczekiwać reform o randze zmian wprowadzonych przez papieża Grzegorza VII (koniec jedenastego wieku, m.in. wprowadzenie celibatu kapłanów, zlikwidowanie sprzedaży odpustów, kalendarz gregoriański). Oczekuje się, jak pisze dalej dziennik, że papież Benedykt XVI dążyć będzie do umocnienia wiary chrześcijańskiej wobec takich zagrożeń zewnętrznych jak teologowiedysydenci, pedofilstwo, "kawiarniani katolicy" lekceważący zakaz stosowania środków antykoncepcyjnych, pozorny celibat pośród księży w Trzecim świecie. Tak jak przed dyktaturą sekuralyzmu, ostrzega on przed rozwojem form ewangelizacyjnych, których pojawianie się jest rywalizacją z chrześcijaństwem są to takie zjawiska jak "nieokreślony mistycyzm religijny", "synkretyzm" oraz "nowe sekty" (te ostatnie rozmnażają się szczególnie w Ameryce łacińskiej bardziej jako formy kościoła ewangelickiego czy zielonoświątkowców).
Biorąc to wszystko pod uwagę, Benedykt VI nie ustąpi w kwestii prymatu Kościoła rzymskokatolickiego a to wyraźnie widać, jak wyjaśnia "New York Times", w dokumencie "Dominus Jesus" potwierdzającym, że Kościół katolicki jest jedyną drogą prowadzącą do zbawienia (ten dokument został wydany przez Kongregację Doktryny Wiary, której przewodniczył Joseph Ratzinger jeszcze jako kardynał, który broniąc się przed oskarżeniami powiedział kiedyś, że nie należy traktować go jako konserwatystę tylko dlatego, że występuje w obronie wiary przed zewnętrznymi zagrożeniami czy przed rozmaitymi sektami).
Jakie związki ze świętym Benedyktem ma polska dusza chrześcijańska? Odpowiedź prosta: Monte Cassino, klasztor Zakonu Benedyktynów, założony właśnie na tym wzgórzu przez świętego Benedykta, zdobyty przez żołnierzy gen. Andersa. Z tego zakonu właśnie wyszedł ruch klasztorny, który zachował kulturę i wiarę chrześcijańską. Ruch ten poszedł później drogą przez Irlandię, w której powstały dalsze zakony i klasztory (życie świętego Benedykta pokrywa się z życiem świętego Patryka, patrona Irlandii, ostatnie dwadzieścia lat piątego wieku).
Są oczywiście opracowania historyczne wskazujące dlaczego rozwój chrześcijaństwa poszedł właśnie tą drogą. W rozwoju współczesnej Europy, dostrzec można wiele podobieństw historycznych do sytuacji upadającego imperium rzymskiego z końca piątego i początków szóstego wieku, w czasach, w których żył święty Benedykt. W Rzymie, mieście upadającego imperium, w olbrzymim chaosie, nastawienie i nastroje mieszkańców (być może tak jak w Europie Zachodniej, ale nie tylko) nie sprzyjały rozwojowi chrześcijaństwa, choć było ono religią uznaną. Uciekając od warunków nie sprzyjających życiu duchowemu w samym Rzymie, poszukiwał innych terenów do kontemplacji i życia duchowego. Znalazł je ostatecznie (po kilku wcześniejszych etapach) właśnie na Monte Cassino, gdzie zmarł. Rozpoczęty przez niego ruch życia klasztornego i powstawania zakonów nadał chrześcijaństwu nowy wymiar, był nową misją ewangelizacyjną, która musiała wyjść poza niesprzyjające otoczenie Wiecznego Miasta, upadającego tak samo jak imperium.
W tej misji droga chrześcijaństwa prowadziła przez Irlandię, w której znalazły się sprzyjające warunki dla powstawania klasztorów i bujnego rozwoju chrześcijaństwa. Bezspornym wkładem chrześcijańskiej Irlandii do katolicyzmu jest spowiedź, która w tamtych wczesnych wiekach była rozmową swobodnie prowadzoną przez dwóch irlandzkich wyznawców Chrystusa (właśnie tylko dwóch i na osobności), dla wzajemnego wyznania grzechów a dopiero później przybrała formę konfesjonału, w której katolicki kapłan przyjmuje spowiedż współwyznawcy.
Jest jeszcze inne znamienne zdanie kardynała Ratzingera, wygłoszone w kazaniu przed rozpoczęciem konklawe. Przytacza je dziennik "Washington Post" w artykule redakcyjnym, jak następuje: "Wiara dorosłego człowieka nie może kierować się falami mody czy najświeższymi nowinkami". Przypominając reakcję świata na śmierć Jana Pawła II i tłumy z flagami na placu świętego Piotra, "Washington Post" dodaje, że "człowiek kierujący Kościołem katolickim wywiera nadzwyczajny wpływ polityczny i moralny na całym świecie. Istnieją dziedziny, w których nowy papież może wywrzeć ogromny wpływ na katolików i śniekatolików, tak w naszym kraju jak gdzie indziej.(...)."
Papież Jan Paweł II jest słynny z sięgania ku innym wyznaniom i dlatego dodaje waszyntoński dziennik: "Można mieć nadzieję, że jego następca będzie kontynuował tę tradycję. Papież Bendykt XVI uczyni wiele dobrego, jeśli jasno i wyraźnie przeciwstawi się bigoterii i religijnym uprzedzeniom w świecie, na którym jest za dużo jednego i drugiego. Mamy także nadzieję, że tak jak jego poprzednik śmiało wystąpi przeciwko dyktatorom oraz w obronie prawa katolików i innych wyznawców do swobodnego praktykowania wiary. Ze względu na obecność Kościoła prawie w każdym kraju, Papież ma znakomitą możliwość wypowiadania się o pogwałceniach praw człowieka, o poszanowaniu godności człowieka i praworządności". Dziennik wyznacza także to, czego nowy Papież nie powinien robić, jeśli chodzi o powstrzymanie AIDS w Afryce oraz to, co powinien zrobić, jeśli chodzi o seksualne molestowanie dzieci.
źródła:
o skojarzeniach papieskiego imienia Benedykt XVI ze świętym Benedyktem,za dziennikiem "New York Times", wydanie na 20 kwietnia, artykuł "An Evangelizer on the Right, With His Eye on the Future", autor Laurie Goodstein,
o znaczeniu politycznym i moralnym Papieża kierującego Kościołem katolickim, za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 20 kwietnia, artykuł redakcyjny "A New Pope", str. A24.
Pope
- 05/03/2005 01:40 AM
Reklama