Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 11:26
Reklama KD Market

Euro 2020 - Węgry - Portugalia 0:3. Rekord Ronaldo

We wtorek rozpoczęły się zmagania w tzw. grupie śmierci. Na początek na boisko w Budapeszcie wyszły reprezentacje broniącej tytułu Portugalii i Węgier. Gospodarze skazywani byli na "pożarcie" i niewielu ekspertów dawało im jakiekolwiek szanse. Tym bardziej że w ekipie z Półwyspu Iberyjskiego występował jeden z najlepszych piłkarzy świata Cristiano Ronaldo.

Węgrzy okazali się jednak zespołem mądrze ustawionym w obronie, konsekwentnym i zmotywowanym. Nie nastawili się - jak można było przypuszczać - na wyeliminowaniu z gry Ronaldo, a cały czas odpowiednio reagowali na to, co dzieje się na murawie. I taki stan rzeczy utrzymywał się niemal do samego końca. Zabrakło... 10 minut, które okazały się dla ekipy Marco Rossiego zabójcze. Portugalczycy zdołali w osiem minut strzelić trzy gole, w tym dwie uzyskał Ronaldo.

Zresztą ten mecz pozwolił mu po raz kolejny poprawić własne rekordy. Przede wszystkim został pierwszym piłkarzem w historii, który zagrał w pięciu edycjach mistrzostw Europy. Zadebiutował w 2004 w ojczyźnie, kiedy gospodarze niespodziewanie przegrali w meczu o trofeum z Grecją. Grał też w Austrii i Szwajcarii w 2008 oraz w Polsce i na Ukrainie w 2012, a we Francji w 2016 sięgnął po trofeum.

Spotkanie z Węgrami było jego 22. występem w Euro i już wcześniej był pod tym względem rekordzistą. W tegorocznym turnieju może zwiększyć tę liczbę do maksymalnie 28. Ale ważniejsze wydają się rekordy związane z bramkami. Już teraz Ronaldo może powiedzieć, że strzelił gola w każdej z kontynentalnych imprez, w której wystąpił. A nikt inny nie trafił do siatki w więcej niż trzech turniejach finałowych.

Piłkarz Juventusu Turyn zdobył już 11 bramek we wszystkich edycjach Euro, co jest absolutnym rekordem. A sama Portugalia jeszcze nigdy nie przegrała z Węgrami i we wtorek utrzymała tę passę. Jej bilans z tym rywalem to dziesięć zwycięstw i cztery remisy.

Jednak właśnie remis był też bardzo bliski we wtorek. Węgrzy nie byli zespołem słabszym, ale w ostatnich minutach zabrakło im sił. W pierwszej połowie, w której nie padła żadna bramka, obie drużyny miały swoje okazje. Portugalia próbowała długimi podaniami uruchomić napastników w polu karnym, ale Węgrzy byli czujni. Na takie akcje wprawdzie pozwalali, ale nie kończyły się one celnym strzałem.

W pierwszych 45 minutach Portugalczycy oddali trzy celne strzały na bramkę. Doskonałą okazję miał w 43. minucie Ronaldo, kiedy stojąc parę metrów przed bramką źle trafił i piłka poleciała ponad poprzeczką. Wcześniej, w 19. minucie, był na spalonym.

Właśnie ze spalonego jako pierwsi do siatki trafili Węgrzy. Było to już po zmianie stron. W 80. minucie po pięknej akcji bramkę zdobył Szabolcs Schoen. Sędzia jednak nie miał wątpliwości i podniósł chorągiewkę. Potem wszystko - z perspektywy gospodarzy - się posypało. Cztery minuty później w zamieszaniu w polu karnym Węgier piłka trafiła szczęśliwie do Raphaela Guerreiro, obrońca Borussii Dortmund strzelił, piłka odbiła się jeszcze od nogi Attili Fioli i wpadła przy słupku do bramki. Ten rykoszet zmylił bramkarza, który nie miał nic do powiedzenia.

Ta jedna sytuacjs sprawiła, że Węgrzy stracili całkowicie zapał. Z kolei Portugalczycy postanowili pójść za ciosem. Trzy minuty później, niemal w tym samym miejscu, Willi Orban sfaulował Rafę Silvę. Sędzia wyciągnął żółty kartonik i wskazał na jedenasty metr. Rzut karny bezbłędnie wykorzystał Ronaldo. A kolejną bramkę - już po pięknej akcji - zdobył pięć minut później.

Spotkanie było szczególne także z innego powodu. Władze Budapesztu zgodziły się na stuprocentowe zapełnienie Puskas Areny. W związku z tym we wtorek na trybunach zasiadło 61 tysięcy kibiców.

Po meczu powiedzieli:

Cristiano Ronaldo (napastnik reprezentacji Portugalii, strzelec dwóch goli): "Najważniejsze było zwycięstwo. To był bardzo trudny mecz, bo przeciwnik bardzo dobrze bronił. Ostatecznie strzeliliśmy trzy bramki i jestem bardzo wdzięczny całemu zespołowi za to, że pomógł mi zdobyć dwa gole. Istotne jest, by w taki turniej wejść z dobrym wynikiem, a teraz musimy po prostu kontynuować to, co udało się nam tutaj wypracować".

Rafa Silva (napastnik reprezentacji Portugalii): "Wiedzieliśmy, że Węgrzy skupią się na obronie i spróbują swoich sił w kontrataku. Udało się nam jednak znaleźć wyjście z tej sytuacji i strzeliliśmy gole. Każde zwycięstwo cieszy i daje nam pewność siebie. Koncentrujemy się na kolejnym meczu i znowu spróbujemy wygrać. Dzisiaj mieliśmy znacznie więcej okazji, ale nie zdołaliśmy tego wykorzystać".

Roland Sallai (napastnik reprezentacji Węgier): "Daliśmy z siebie wszystko, co mogliśmy. Jesteśmy wkurzeni, że nie wykorzystaliśmy sytuacji, jakie sami stworzyliśmy. Udowodniliśmy sobie, że jesteśmy w stanie dobrze grać nawet wówczas, kiedy brakuje w drużynie kluczowych zawodników. Bardzo pomogli nam też kibice, Bardzo chcieliśmy zdobyć gola, bo zagraliśmy naprawdę odważnie. Najbardziej żal ostatnich dziesięciu minut".

Fernando Santos (trener reprezentacji Portugalii): "Chcieliśmy rozpocząć turniej od zwycięstwa, ale to nadal tylko trzy punkty. Mamy przed sobą dwa bardzo ważne spotkania. To są mistrzostwa Europy i musimy pozostać skoncentrowani. Dobrze zaczęliśmy drugą połowę, ale mieliśmy też nerwowe chwile, gdzie brakowało konsekwencji w grze. Czas leciał, a my nie zdobywaliśmy gola. Gdy go jednak w końcu strzeliliśmy, Węgrzy się otworzyli i było nam już łatwiej. Myślę, że ten wynik jest sprawiedliwy". 

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama