Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 13:23
Reklama KD Market

Euro 2020 - Szkocja - Czechy 0:2. Bramka z połowy boiska

Zwycięska reprezentacja Czech miała na Hampden Park w Glasgow dwóch głównych bohaterów: strzelca obu bramek - w tym jednej z okolicy linii środkowej boiska - Patrika Schicka oraz bramkarza Tomasa Vaclika.

Napastnik Bayeru Leverkusen pierwszy raz na listę strzelców wpisał się w 42. minucie, kiedy pokonał bramkarza gospodarzy Davida Marshalla głową, mimo że wraz z nim do "główki" wyskoczyło dwóch obrońców. Z kolei w 52. Schick był ponad 40 metrów od bramki rywali, ale zobaczył, że Marshall wybiegł w okolice linii pola karnego, więc bez zastanowienia się spróbował go przelobować. Trafił idealnie, nie dając Szkotowi żadnych szans.

Jednak nie można powiedzieć, że Czesi mieli w Glasgow wszystko pod kontrolą i zdominowali przeciwników. Początkowo zostali wręcz nieco stłamszeni przez gospodarzy, którzy tradycyjnie zaprezentowali dość ostrą, bezpośrednią grę.

Pierwszą groźną okazję stworzyli wprawdzie goście - w 16. minucie z kilkunastu metrów na bramkę Marshalla uderzył Schick, ale szkocki bramkarz poradził sobie z tą próbą - jednak kolejne minuty należały do niesionych dopingiem ok. 12 tysięcy kibiców Szkotów.

W 18. minucie w dogodnej sytuacji niecelnie uderzył Lyndon Dykes, a w 32. kapitan Andrew Robertson oddał mocny strzał sprzed linii pola karnego, jednak świetnie spisał się Vaclik, który końcówkami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Po 40 minutach gry Czesi raz po raz próbowali dośrodkowywać w pole karne gospodarzy, raz z rzutu rożnego, raz z akcji. Te dogrania ciągle były niedokładne lub wybijane przez obrońców, aż wreszcie w 42. idealnie trafił Vladimir Coufal, a akcję "główką" wykończył Schick, dając gościom prowadzenie.

Początek drugiej połowy był nieco chaotyczny, a groźne ataki wyprowadzały obie strony. Już na początku tej części gry kolejne uderzenie bardzo aktywnego w poniedziałek Schicka wybronił Marshall, a chwilę później po drugiej stronie boiska Jack Hendry oddał groźny strzał, jednak piłka odbiła się od poprzeczki.

W 49. minucie Szkotów niemal "wyręczył" obrońca gości Tomas Kalas, który próbując wybić piłkę był bliski przelobowania Vaclika, ale bramkarz Sevilli zdążył cofnąć się w stronę bramki i wybić piłkę do boku.

Gra uspokoiła się dopiero w 52. minucie po drugim golu Schicka. Golu, który zapewne znajdzie się w gronie najbardziej efektownych w tegorocznym turnieju.

Szkoci, którzy w turnieju finałowym ME grali ostatnio w 1996 roku, ambitnie dążyli choćby do zmniejszenia straty, ale szczęście nie było tego dnia po ich stronie. Ich strzały były rozpaczliwie blokowane - np. gdy po uderzeniu Lyndona Dykesa i rykoszecie piłka przeszła tuż nad poprzeczką, a po próbie Jamesa Forresta - minimalnie obok słupka. Świetnie też spisywał się Vaclik, który zawsze reagował odpowiednio szybko i był ustawiony w odpowiednim miejscu, żeby skutecznie interweniować.

Czesi cieszą się zatem z trzech punktów i obejmują prowadzenie w grupie D, w której rywalizują także Anglia i Chorwacja. W ich meczu w niedzielę na londyńskim Wembley reprezentacja "Trzech Lwów" zwyciężyła 1:0.

Po meczu powiedzieli:

Jaroslav Silhavy (trener reprezentacji Czech): "To wspaniałe uczucie i wierzę, że nie skończy się na tym jednym meczu. Przetrwaliśmy początkowy napór rywali i to pewnie było kluczem do sukcesu. Potem zaczęliśmy więcej grać piłką, wczuliśmy się w mecz i przed przerwą Schick strzelił gola. Jego druga, piękna bramka nas uspokoiła. Jestem zadowolony, bo przeciwnik był bardzo trudny. Tomas Vaclik też nas bardzo wspierał. Wyłapał to, czego nie zablokowała obrona, która też grała dobrze. Chcemy awansować z grupy, ale przed nami mecze z faworytami: Anglią i Chorwacją. Czasem wystarczają trzy punkty, ale myślę, że do awansu potrzebny nam jest jeszcze przynajmniej punkt".

Steve Clarke (trener reprezentacji Szkocji): "Gdyby David Marshall stał na linii, toby to obronił, ale czasem trzeba docenić strzelca. Wspaniale to wykończył i wtedy nasze popołudnie stało się bardzo trudne. Pokazaliśmy kreatywność i mieliśmy szansę wrócić do gry, ale nie układało się to po naszej myśli. Jesteśmy rozczarowani, ale przygotowujemy się na następny mecz. Przeanalizujemy, co zrobiliśmy dobrze, a co źle, ale nie przyjechaliśmy tu, żeby się uczyć, tylko żeby rywalizować".

Patrik Schick (napastnik reprezentacji Czech, zdobywca obu bramek): "Trudny mecz, naprawdę kosztował nas wiele sił. Świetnie, że nam się to udało wygrać, i to na zero z tyłu. To piękne zwycięstwo. Czekałem na pierwszy mecz turnieju z niecierpliwością, wielokrotnie już go rozgrywałem w głowie. W trakcie spotkania obserwowałem, jak ustawia się bramkarz rywali, często wychodził wysoko. Kątem oka zobaczyłem (przy drugim golu - PAP), że znowu wyszedł i po prostu tam strzeliłem".

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama