W Meksyku odbędą się w niedzielę wybory parlamentarne. Według ostatnich przed głosowaniem sondaży przedwyborczych, partia prezydencka Ruch Odrodzenia Narodowego (MORENA) wraz ze swymi koalicjantami – Ekologiczną Partią Zielonych Meksyku i Partią Pracy zachowa większość w Izbie Deputowanych.
Po dziewięciomiesięcznej kampanii wyborczej, której towarzyszyła rekordowa ilość aktów przemocy ze strony lokalnych gangów i karteli narkotykowych wobec kandydatów startujących w wyborach, 95 milionów potencjalnych wyborców zadecyduje w niedzielnym głosowaniu o składzie meksykańskiej 500-osobowej Izby Deputowanych, obsadzeniu stanowisk gubernatorów 15 z 30 stanów federalnych, a także 21 innych wysokich urzędów oraz 2 000 stanowisk burmistrzów i innych obieralnych urzędów lokalnych.
"Największe meksykańskie wybory", jak określił je lewicowy prezydent kraju Andres Manuel Lopez Obrador, ze względu na liczbę stanowisk o które toczyła się zacięta walka, zapamiętane zostaną również ze względu na najwyższą w najnowszej historii kraju liczbę śmiertelnych ofiar kampanii przedwyborczej.
Media meksykańskie, powołując się na raport biura "Etellekt", monitorującego akty przemocy dokonywane w toku kampanii wyborczej, pisały o 782 takich wydarzeniach, z których co najmniej 143 zakończyło się do zabójstwami osób kandydujących w wyborach lokalnych lub ich najbliższych współpracowników. Według "Ettelektu", od początku kampanii wyborczej do 21 kwietnia w toku kampanii wyborczej zginęło z rąk zabójców m.in. 35 kandydatów na wybieralne stanowiska we władzach lokalnych, 17 dziennikarzy, 5 sędziów oraz 14 urzędników federalnych i stanowych.
W blisko ośmiuset przypadkach kandydatom startującym w wyborach lokalnych miano grozić śmiercią.
Korespondent "El Pais", jednego z największych dzienników hiszpańskich, opisał w przeddzień meksykańskich wyborów dramat kandydatki na burmistrza jednej z prowincjonalnych miejscowości meksykańskich, która nie chciała, mimo pogróżek lokalnej organizacji przestępczej, wycofać się z wyborów. Poćwiartowane zwłoki jej męża znaleziono w przydrożnym rowie.
Prezydent Lopez Obrador, lewicowy polityk, potępiając akty przedwyborczej przemocy w Meksyku, na dwa dni przed wyborami zadeklarował publicznie swe przywiązanie do religii chrześcijańskiej i Kościoła ewangelickiego jako "religii pokoju i pojednania". "Jestem wyznawcą Jezusa Chrystusa, Jego myśli i dzieła" –powiedział nawiązując do spotkania, jakie odbył 23 kwietnia tego roku z nuncjuszem papieskim. Prezydent Meksyku w rozmowie z dziennikarzem wpływowego hiszpańskiego dziennika "El Pais" powiedział w wigilię wyborów,, iż prosił papieża Franciszka o pomoc i wstawiennictwo w rozwiązaniu problemu przemocy w jego kraju.
Według ostatnich przed głosowaniem sondaży przedwyborczych, partia prezydencka Ruch Odrodzenia Narodowego (MORENA) wraz ze swymi koalicjantami – Ekologiczną Partią Zielonych Meksyku i Partią Pracy zachowa większość absolutną w Izbie Deputowanych (połowa plus jeden mandat), jaką posiada w Senacie, ale nie będzie dysponowała "większością kwalifikowaną". Ta sytuacja pozwoli jej zmieniać ustawy i zatwierdzać budżet, ale nie będzie w stanie bez negocjacji z opozycją wprowadzać zmian do Konstytucji. (PAP)