Czy jest możliwe, że przybysze z odległych zakątków kosmosu od wieków odwiedzali Ziemię? Niektórzy uśmiechną się z powątpiewaniem – ale jeśli to prawda? Może rzeczywiście „obcy” obserwowali naszą planetę, wpływając na bieg historii? Jeśli tak było, w jaki sposób do nas przybyli i jak odeszli? Odpowiedzią mogą być gwiezdne wrota, które według niektórych badaczy oplatają swoją siecią kulę ziemską...
Fascynujące legendy
Hierapolis w Turcji, Machu Picchu i Amaru Muru w Peru, Paquimé w Meksyku. Wszystkie te miejsca łączy powtarzana od wieków legenda o istnieniu gwiezdnych wrót i tajemniczych przybyszach, którzy z nich korzystali. W ruinach starożytnego miasta Hierapolis znajduje się grota zwana przez starożytnych Plutonium. Według greckiego geografa Straborna miała być wejściem do świata podziemnego, którego bogiem był Pluton. Wrót używali wyłącznie wybrani kapłani. Groty strzegła bogini Kybele i jej zgoda była niezbędna, aby przez nie przejść.
Takie same wrota znajdują się też w oddalonym o tysiące kilometrów Machu Picchu w Peru. W ruinach inkaskiej świątyni z IV w. zbudowano kamienną salę zwaną świątynią trzech okien. W jednej ze ścian wykuto trzy trapezoidalne okna, które mają symbolizować inkaski mit stworzenia. Według legendy trzej bracia Aja, dzieci boga słońca Wirakoczy, przybyli na Ziemię przez trzy tajemnicze otwory w górze, przynosząc wiedzę i dając początek cywilizacji Inków. Zwolennicy teorii o odwiedzinach obcych uważają, że nie jest to zwykły mit, ale opis podróży międzyplanetarnej, a wielkie imperium Inków zostało stworzone przez przedstawicieli innej cywilizacji.
Podobne legendy związane są z regionem Chihuahua w Meksyku, gdzie znajdują się ruiny miasta Paquimé. Jego świetność przypada na przełom XIV i XV w. Liczyło około 10.000 mieszkańców i było jednym z największych miast regionu w tamtych czasach. Historycy nie są zgodni, dlaczego to kwitnące prekolumbijskie miasto zostało porzucone pod koniec XV w. Potomkami mieszkańców Paquimé może być lud zwany Tarahumara, zamieszkujący głębokie kaniony pobliskiego pasma górskiego Sierra Madre. Tarahumara uważają Paquimé za święte miejsce, w którym przed wiekami pojawili się gwiezdni ludzie.
Według przekazów byli wysocy, jasnowłosi i wyszli przez portale znajdujące się w ruinach. Co więcej, w mieście znajdują się setki otworów w kształcie litery T, przypominające do złudzenia drzwi znajdujące się tysiące kilometrów dalej, w południowym Peru. Tam, w wysokich Andach blisko granicy z Boliwią, również znajdują się drzwi przypominające literę T, znane jako Wrota Bogów – Amaru Muru. Według inkaskich wierzeń wrota te umożliwiały przechodzenie między światami. Mieli z nich korzystać bogowie, przypominający swoim wyglądem Europejczyków.
Podobnie wyglądające portale znajdują się zresztą nie tylko w Meksyku i Peru, ale również w wielu innych obiektach, położonych na kilku kontynentach. W różnych kulturach powtarza się też mit o jasnowłosych przybyszach. Mogłoby to potwierdzać hipotezę mówiącą, że od wieków aż do dziś przybysze z innych planet używają tych rozsianych po całym świecie przejść do odwiedzania naszej planety.
Morze strachu
Jednym z miejsc, w których obecnie mogą znajdować się portale do podróży w czasoprzestrzeni, jest Morze Sargassowe. Nazywane jest „morzem zaginionych statków” albo „morzem strachu”, ponieważ od wieków w jego wodach w niewyjaśnionych okolicznościach znikały okręty lub ich załogi.
Najstarszy udokumentowany przypadek zaginięcia miał miejsce w sierpniu 1840 r. Statek kupiecki Rosalie, płynący z Niemiec na Kubę, został odnaleziony, gdy dryfował na morzu. Statek był w pełni sprawny, ale jego załoga zniknęła i nigdy nie została odnaleziona. Z kolei w 1881 roku statek Helen Austin natknął się na opuszczony szkuner bez załogi. Wysłano na niego marynarzy z Helen Austin i przez dwa dni kontynuowano podróż w kierunku Londynu. Po dwóch dniach szkuner znów zaczął dryfować – nowa obsada statku również jakby rozpłynęła się w powietrzu...
Podobne zaginięcia zdarzały się tu od wieków i nikt nie potrafił znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia tego zjawiska. Czyżby na dnie Morza Sargassowego znajdowały się portale prowadzące do innego wymiaru? Tuż obok znajduje się niesławny Trójkąt Bermudzki, gdzie znikanie obiektów notowano od dziesięcioleci.
Nikt nie potrafi również wytłumaczyć tego, co dzieje się na jeziorze Michigan. Na obszarze pomiędzy Manitowoc w Wisconsin, Ludington na północy Michigan i Benton Harbor na południowym krańcu tego stanu znajduje się tzw. Trójkąt Michigan. Tutaj również od dawna zdarzają się niewytłumaczalne zaginięcia. Znikają całe statki albo członkowie załóg, ponad czterdzieści samolotów lecących nad tym obszarem po prostu wyparowało. Bez śladu giną też ludzie, jak student Steven Kubacki, który wybrał się w te okolice na narty zimą 1978 roku i zniknął bez śladu na czternaście miesięcy.
Liczni świadkowie widzieli podobno nad Trójkątem Michigan zielone dyski wylatujące z wody i niebieskie kule, które się pod nią zanurzały. Czyżby gwiezdni przybysze ciągle korzystali z tamtejszych portali?
Czy możliwe są podróże w czasoprzestrzeni?
Odpowiedź na to pytanie daje współczesna nauka. Albert Einstein i Nathan Rosen opracowali teorię o zagięciu czasoprzestrzeni, tzw. mostach Einsteina-Rosena, które podobno mają umożliwiać takie podróże. Z kolei w 1991 roku naukowcy z Uniwersytetu Vanderbilt w Nashville w stanie Tennessee doszli do wniosku, że wskutek Wielkiego Wybuchu mógł powstać nie tylko wszechświat, ale też mini tunele czasoprzestrzenne.
Ponieważ wszechświat cały czas się rozszerza, te początkowo niewielkie tunele również się rozszerzały, aż powstały przejścia, którymi istoty pozaziemskie mogły przybyć na Ziemię. Zwolennicy teorii gwiezdnych wrót mają nadzieję, że któregoś dnia rozwój nauki pozwoli nam na tworzenie podobnych przejść i wtedy w końcu rozpoczniemy podbój najodleglejszych zakątków kosmosu.
Małgorzata Sawicka