Wielka Dziura to największy dół, jaki kiedykolwiek wykopali ludzie. Znajduje się w południowoafrykańskim mieście Kimberley. Ma ponad kilometr (1097 m) głębokości, średnicę niemal pół kilometra (463 m). Została wykopana w skale, z pomocą tylko łopat i kilofów...
Sensacyjne odkrycia
Około 150 lat temu Erasmus Jakobs, pochodzący z burskiej rodziny, znalazł nad rzeką Oranje dziwnie lśniący kamień. Podarował go swojej siostrze, aby się nim bawiła. Dopiero po dwóch latach kamień zwrócił uwagę rodziców. Pokazali go mineralogowi w Kapsztadzie. Okazało się, jest to diament o wadze 22 karatów. Jeszcze tego samego roku goście zwiedzający paryską Wystawę Światową mogli oglądać ów diament. Nadano mu nazwę Heureka (po grecku: znalazłem). Nie wiadomo, czy Jakobsowie wzbogacili się na tym znalezisku.
Znalezienie tego diamentu nie wzbudziło większego zainteresowania miejscowych. Nie wiedzieli o tym albo uznali, że to takie przypadkowe znalezisko. Ale kilka lat później, w 1869 roku, na rodzinnej famie Colesberg Kopje, która należała do Beersa, znaleziono całą garść tych cennych kamieni. To już stało się miejscową sensacją.
Farma Beersa nie przynosiła dochodów. Od dawna chciał ją sprzedać, ale nie znajdował kupca. Toteż ucieszył się, że nagle znalazł się ktoś, kto za farmę nie wartą 1000 funtów brytyjskich, chce dać ponad 6000 funtów. Myślał, że trafił na naiwnego Anglika. Jednak to Beers był naiwny. Anglik wiedział, że tam, gdzie znajduje się garść diamentów, na pewno jest ich więcej.
Nie mylił się. Jeszcze kilkakrotnie znajdowano diamenty na farmie, która wcześniej należała do Beersa. Gazety informowały, że w Colesberg Kopje diamenty leżą na powierzchni ziemi. Ta wieść dotarła do różnych zakątków świata. Po krótkim czasie w tym nieurodzajnym i niegościnnym regionie pojawiło się około 50 tysięcy przyjezdnych, chcących poszukiwać diamentów. To, co się tam rozpętało, było niewiarygodne. Poszukiwacze z całego świata rozbijali namioty i przeszukiwali każdy płachetek ziemi, poszukując cennych kamieni. Za każdy dzień poszukiwań musieli zapłacić nowemu nabywcy farmy. Zakup zwrócił mu się tysiąckrotnie.
Wielka dziura
W ciągu kilku tygodni Colesberg Kopje zostało zrównane z ziemią. Poszukiwacze, kilofami i łopatami, musieli kopać coraz głębiej, aby znaleźć diamenty. I tak, w ciągu niecałych 40 lat, do 1914 roku, za sprawą rąk ludzkich wykopali największą dziurę w ziemi – Big Hole. Przez te wszystkie lata kopaczom udało się wydobyć 2.700 kilogramów diamentów o łącznej wartości – licząc dzisiaj – 35 miliardów euro.
Kopacze wydobywali diamenty, ale to nie oni byli największymi beneficjentami diamentowej gorączki. Szybko pojawił się niejaki Barney Barnato, zubożały aktor z Londynu. Może nie był dobrym aktorem, lecz miał smykałkę do interesów. Za pożyczone pieniądze kupił pierwsze diamenty i odsprzedał je w Europie ze sporym zyskiem.
Kilka lat później, już jako milioner, za pośrednictwem swojej spółki Central Minning Company opanował cały rynek diamentowy w Kimberley. Wydobyć diament z ziemi to początek. Później trzeba go sprzedać. A to Barnato dyktował ceny w Kimberley. Trudno, żeby kopacz z każdym znalezionym diamentem płynął do Londynu czy Paryża.
Tylko że Barnato wkrótce trafił na większego od siebie. W Kimberley pojawił się Cecil Rhodes i też zaczął handlować diamentami. Rhodes, polityk i przedsiębiorca, był motorem idei kolonizacji Afryki Południowej. Od jego nazwiska nazwano dwie kolonie, Rodezję Południową i Rodezję Północną. Rhodes uważany jest dziś za symbol kolonializmu i rasizmu. Niedawno jego pomnik na Uniwersytecie Kapsztadzkim został zdemontowany.
Pomiędzy Barnato i Rhodesem rozpoczęła się zajadła walka konkurencyjna. Ceny diamentów na przemian to rosły, to spadały. Ostatecznie zwycięzcą okazał się Rhodes. Jego kompania górnicza, nazwana Beers, od nazwiska dawnego, niezbyt rozgarniętego właściciela farmy, wykupiła spółkę Barnato. W ten sposób powstała największa do dziś firma poszukiwawcza i handlująca diamentami, De Beers Consolitated Mines.
Wielka dziura nadal istnieje. Napełniła się wodą do wysokości 40 metrów. Może kiedyś zostanie uznana za zabytek jako wytwór ludzkich rąk?
Ryszard Sadaj