Co najmniej cztery osoby zginęły w rezultacie gwałtownej powodzi, która nawiedziła w weekend Nashville w stanie Tennessee. Spadło tam blisko 18 centymetrów deszczu.
Według lokalnej telewizji WKTN powołującej się na raporty policji na ciała zmarłych natrafiano w różnych miejscach, od potoków i zalanych pól golfowych po zalesione tereny w pobliżu obozowiska dla bezdomnych.
W ciągu minionej nocy ekipy ratunkowe zdołały uchronić przed niebezpieczeństwem co najmniej 150 osób.
Z porannego komunikatu straży pożarnej w Nashville wynika, że jej załogi uratowały co najmniej 130 ludzi. Byli oni uwięzieni w pojazdach, domach i mieszkaniach.
Rzeczniczka straży Kendra Loney podkreśliła m.in., że z powodu lawiny błotnistej został uszkodzony budynek, którego nie było w stanie opuścić samodzielnie wiele osób.
„Została wysłana łódź i byliśmy w stanie uratować stamtąd co najmniej 15 osób” – oznajmiła Loney.
Krajowe Służby Meteorologiczne (NWS) wydały w niedzielę komunikat ostrzegający ludność niemal 700-tysięcznego miasta przed skutkami powodzi.
Zgodnie z doniesieniami amerykańskiego kanału pogodowego w miejscowości Mt. Juliet, leżącej ponad 30 km na wschód od Nashville został zerwany most. Z powodu wysokiego poziomu wody zamknięto część autostrady międzystanowej nr 40.
Meteorolodzy z NWS podali, że w niektórych środkowych rejonach Tennessee spadło ponad 23 cm deszczu.
„Powódź była częścią tego samego systemu burz, który doprowadził w sobotę na południu do wystąpienia 15 tornad. Tornada odnotowano w częściach wschodniego Teksasu, wschodniego Arkansas, północnego Missisipi i zachodniego Tennessee” – przypomniał kanał pogodowy.
Jak dodał, w czwartek zginęło pięć osób, gdy przez region przetoczyły się tornada i burze. Od 16 do 18 marca 10 stanów nawiedziło 49 tornad.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)