FC Barcelona pokonując Chelsea Londyn 2:1 uratowała honor zespołów występujących w środę przed własną publicznością w pierwszych meczach 1/8 finału piłkarskiej Ligi Mistrzów. We wtorek gospodarze wygrali wszystkie spotkania.
Rewanże zaplanowano na 8 i 9 marca, z wyjątkiem spotkania Interu Mediolan z FC Porto, które odbędzie się 15 marca.
Na Camp Nou w Barcelonie spotkały się drużyny, które uchodzą za największych faworytów rozgrywek. Rywalizację liderów hiszpańskiej Primera Division i angielskiej Premier League oglądało niemal sto tysięcy ludzi.
W pierwszej połowie mecz nie był zbyt emocjonujący, głównie z powodu zbyt defensywnej taktyki gości.
Jednak to oni, po jednym z nielicznych ataków, zdobyli gola, a piłkę do własnej bramki skierował Brazylijczyk Juliano Belletti.
Przełomowy moment meczu miał miejsce w 56. minucie, kiedy po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce boisko musiał opuścić napastnik londyńczyków Didier Drogba. "Barca" uzyskała przygniatającą przewagę, którą udokumentowała golami debiutującego w zespole z Katalonii, a pozyskanego w przed miesiącem z River Plate Buenos Aires 20-letniego Argentyńczyka Maxi Lopeza oraz Kameruńczyka Samuela Eto'o.
W innym szlagierowo zapowiadającym się spotkaniu Manchester United przegrał przed własną publicznością z AC Milan 0:1. Jedynego gola zdobył zastępujący kontuzjowanego Ukraińca Andrija Szewczenkę, a będący ostatnio w wysokiej dyspozycji Argentyńczyk Hernan Crespo.
Było to pierwsze w historii występów w europejskich pucharach zwycięstwo ekipy z Mediolanu nad drużyną angielską na jej boisku.
Druga drużyna z Mediolanu, która uczestniczy jeszcze w rozgrywkach Ligi Mistrzów - Inter - podtrzymała miano niepokonanej w bieżącym sezonie zarówno w Serie A, jak i Champions League. W środę Inter zremisował w Portugalii 1:1 z broniącym trofeum FC Porto. Było to jedyne spośród ośmiu pierwszych meczów 1/8 finału, które zakończyło się remisem.
W Bremie Werder przegrał z Olympique Lyon 0:3. Wyższość gości nie podlegała dyskusji i są oni tak blisko awansu do ćwierćfinału jak żaden inny zespół. Werder i Olympique to jedyna z ośmiu par, w której rywalizują mistrzowie swoich krajów.
Wtorkowe mecze miały zupełnie inny przebieg i toczyły się pod wyraźne dyktando gospodarzy.
Na Anfield Road w Liverpoolu spotkały się jedyne dwa zespoły, w których składach są polscy piłkarze - "The Reds" z Jerzym Dudkiem w bramce podejmowali Bayer Leverkusen z Jackiem Krzynówkiem.
Gospodarze prowadzili już 3:0, jednak w trzeciej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry po strzale z dystansu Bułgara Dymitara Berbatowa fatalny błąd nieudolnie łapiąc piłkę popełnił Dudek i Brazylijczyk Franca ustalił wynik na 3:1.
Angielskie media w środę ostro skrytykowały polskiego bramkarza, podkreślając, że to już nie pierwszy jego poważny błąd. Dudka bronił trener Liverpoolu Rafael Benitez, który zwrócił uwagę, że z wyjątkiem niefortunnej interwencji w ostatnich sekundach gry, Polak spisał się bez zarzutu.
Podobnie wyglądało spotkanie w Monachium, gdzie Bayern pokonał Arsenal Londyn również 3:1. Piłkarze z Bawarii po dwóch golach Peruwiańczyka Claudio Pizarro i jednym Bośniaka Hasana Salihamidzicia prowadzili 3:0, jednak w 89. minucie Olivera Kahna pokonał reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Kolo Toure.
W szlagierowo zapowiadającym się starciu piłkarskich gigantów Real Madryt pokonał na Santiago Bernabeu Juventus Turyn 1:0. Jedynego gola uzyskał Ivan Helguera, a obie ekipy zmarnowały kilka dogodnych okazji do zmiany rezultatu.
Z kolei w Eindhoven miejscowe PSV po bramce Brazylijczyka Alexa pokonało finalistę ostatniej edycji Champions League - AS Monaco 1:0.